Rozdział 3

1K 62 18
                                    


Kiedy zbiegłam na duł ojciec stał oparty  stół a ręce miał skrzyżowane na piersi. Jego mina nie należała do najmilszych.  Spojrzał na mnie wrogo aż mnie ciarki po plecach przeszły.

- Co ty tu robisz ? - spytał. Jego policyjny strój był czarno granatowy.

- Poprostu źle się czułam i postanowiłam zostać w domu. Tato a co ty robiesz w domu ? - zdziwiłam się. Przecież miał dzisiaj  zająć się napadem.

- Dostałem telefon od twojej wychowawczyni i się przestraszyłem bo ten chłopak co napadł na bank nam uciekł. Myślałem że coś Ci się stało. - wyjaśnił ze smutkiem.

- Oh... Wiecie może kto to ? - spytałam.

- Jakiś chłopak mniej więcej w twoim wieku był ubrany cały na czarno i uciekał w stronę naszego domu. - moje serce przyspieszyło. Czy to może być on... Jezu a co jeśli ja pomogłam złodziejowi...

- Aha...

- Przepraszam kochanie ale muszę spadać do pracy zerwałem się tylko na chwilę. Proszę uwarzaj na siebie. - przytulił mnie mocno. Mega mnie tym zaskoczył ale nie protestowałam bo mógł to być nasz ostatni uścisk.

- Dobrze poradzę sobie. - skłamałam. Tak naprawdę bałam się jak nie wiem co.

Tata zamknął za sobą drzwi a ja przestraszona doskoczyłam do szafki. Weszłam na krzesło i zdjęłam z górnej szafki pałkę policyjną która tata uczył mnie samoobrony. Zeskoczyłam na podłogę.

Trzęsąc  się ze strachu poszłam pomału na górę. Schody zaskrzypiały przez co mało nie dostałam zawału. Uniosłam kij lekko do góry i skradając się podeszłam pod drzwi mojego pokoju. Usłyszałam jakąś rozmowę.

"Cholera. To weź po mnie przyjedź. "

"Tylko spróbuj mnie zostawić w domu gliny a urwę Ci łeb. "

"Co z dziewczyną ? "

"Dobra. Siema. "

Nie wiedziałam co zrobić. Ręce mi się trzęsły. Powinnam powiedzieć tacie o wszystkim. Ale już teraz wszystko stracone. Muszę działać. Schowałam pałkę z tyłu w kieszeni spodni i otworzyłam pomału drzwi.

- Jak ramie ?  - zatrzasnęłam drzwi tak żeby się nie odwracać i nie zdradzić swoich zamiarów. Ręce mi się pociły. To dlatego nie lubił policji. Podeszłam pomału do niego.

- Już lepiej. Co chciał twój ojciec ? - widać że chciał mnie zagadać. Był miły ale za to też bardzo niebezpieczny. I dobrze kłamał.

- Martwił się o mnie bo nie poszłam do szkoły. - chłopak siedział na moim łóżku więc podeszłam jeszcze bliżej i zaczęłam wyjmować kij.

- Aha. - uśmiechnął się. Miałby wspaniały uśmiech gdyby nie był tym posranym złodziejem.

Zamachnełam się i udeżyłam go mocno w tył głowy. Chłopak jęknoł i osunął się na podłogę. Przestraszona w pierwszej chwili puściłam kij i doskoczyłam do Ignacego. Sprawdziłam czy ma wyczówalny puls. Był. Odetchnełam z ulgą. Zarzuciłam włosy do tylu i wyprostowałam się. Co teraz.

Za mniej więcej dziesięć minut może się ocknąć. Spojrzałam na niego był przystojny jak tak "spał " . Co go ciągnęło do takiego zawodu. Dlaczego mi się podobają jacyś debile. Boże dlaczego ja. Westchnełam.

Wyszłam z pokoju i weszłam do schowka wyciągnęłam linkę i wróciłam do nieprzytomnego. Podniosłam go do pozycji siedzącej był ciężki. Oparłam go o barierkę łóżka i wzięłam linkę przywiązując jego ręce. Nogi związałam ciasno razem. Nie miałam innego wyjścia.

Po kilku minutach siedzenia na podłodze naprzeciwko chłopaka oparta o drzwi zaówarzyłam jakoś ruch. To Ignacy. Przebudzał się. Z podniesionymi wysoko brwiami patrzyłam na niego zafascynowana. Brunet jęknoł i otworzył oczy.

- Coś ty zrobiła. Miło się tak gapić na czyjeś cierpienie. A tak wogóle co Ci odbiło żeby mnie ogłuszać ? - spytał zdziwiony.

- Co ty myślisz że ja nie wiem że to ty napadłeś na ten bank ? - rzuciłam w jego stronę.

- A... - zaśmiał się. A co było najgorsze chciałam się do niego dołączyć. Nigdy nie umiałam być powarzna nawet w najgorszych chwilach.

- A widzę że nie raczyłeś mi o tym nawet powiedzieć. - warknęłam. Wstałam z podłogi i bawiła się pałką. Chłopak dopiero teraz zaówarzył że go związałam.

- Mówiłem żebyś mnie zostawiła. A ja tu widzę że ktoś tu za dużo  filmów dla dorosłych się naoglądał. - uśmiechnął się łobuziersko. - Tylko wiesz ja tak z nieznajomą to raczej nie za bardzo.

- Nic nie chciałam z tobą zrobić. - powiedziałam czerwieniąc się.

- Jasne. - jego zęby błyszczały w półmroku.

- Debil. - jak on mógł sobie tak pomyśleć zdenerwowałam się. - Musiałam Cię jakoś unieszkodliwić.

- Yhm... Wieże Ci. - powiedział z udawaną powagą. Miałam ochotę go zdzielić tą pałką jeszcze raz. - Tylko mogłaś trochę lżej.



Hej :) Jak zwykle sorki za błędy :) Myślę że się podobało a jak nie to trudno XD

InnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz