XVI

2K 175 14
                                    

Wysiedliśmy z pociągu w doskonałych nastrojach. Dwanaście dni wolnego to cudowna sprawa, i nikt tutaj nie zaprzeczy. Pierwsze cztery mieliśmy spędzić u mnie, w następnej kolejności zgłosił się James, a Minnie przypadła końcówka ferii, jednakże nikt na nic nie narzekał.

Na peronie już czekał mój tata, wypatrując nas w tłumie. Mama postanowiła zostać w domu, zapewne przygotowując obiad powitalny zaopatrzony w zestaw również powitalnych pytań.

Z Minnie moi rodzice widzieli się tylko raz, i ja sama też się temu dziwię. W końcu przyjaźniłyśmy się już siedem lat! Z Rogaczem natomiast nigdy nie mieli do czynienia. Chyba, że akurat miałam ochotę na niego ponarzekać, mogli więc skojarzyć go z historii. Jeszcze nie wiedzieli, że to on do nas przyjeżdża, mogłam bez trudu wyobrazić sobie zdziwienie, jakie pojawi się na ich twarzach, gdy oznajmię, że to jest właśnie James - ten chłopak, którego wyzywałam od dobrych paru lat.

- Lily! Jesteś wreszcie! - zawołał tata na mój widok. Przytulił mnie, a potem chyba przez moment oceniał moją fryzurę. Zaraz potem nadeszli jednak Minnie z Jamesem.

- Tato, pewnie pamiętasz Minnie. - wskazałam dłonią przyjaciółkę. - A to jest James. - przedstawiłam go.

- Dzień dobry panu. - odpowiedzieli chórem. Zaśmiałam się cicho na widok miny ojca.

- Jacy oni... zgrani. - odchrząknął, zabierając ode mnie i Minnie kufer. - Poradzisz sobie... - zastanowił się moment. - James? -zdecydował w końcu.

- Oczywiście, proszę pana. - odparł chłopak wesoło.

Niedługo potem otwierałam przed moimi gośćmi drzwi do domu. Już z progu widziałam Petunię siedzącą na schodach, przyczajoną jak kot na swoją ofiarę. Zapewne myślała, że ojciec widząc Jamesa zrobi mi niemałą awanturę - jak uczynił to w przypadku spotkania z Vernonem - co na szczęście nie miało miejsca.

- Lilunia! Jesteś, skarbie! - mama pojawiła się w przedpokoju, przewiązana w talii fartuszkiem z zabawnym nadrukiem muffinka. - Stęskniłam się za tobą. - mruknęła ciszej, tuląc mnie.

- Ja za tobą też. - odparłam i kichnęłam, bo jak się okazało, fartuszek mamy cały był upaprany mąką.

- Na zdrowie. - powiedział Rogacz, wchodząc właśnie do środka. - Dzień dobry pani.

- Mamo, to jest James. - powiedziałam, a ona spojrzała na mnie pytającym wzrokiem. Kiedy z uśmiechem kiwnęłam głową, potwierdzając jej teorię, na jej twarzy w pierwszej chwili odmalował się szok. Zaraz potem jej oczy ciskały w chłopaka błyskawice, nie tyle niechęci i nienawiści, co chęci właśnie, ale dowiedzenia się o nim wszystkiego, co możliwe, i co niemożliwe też.

- Dzień dobry, James. - powiedziała, powściągając wszelkie emocje. Tata, który wszedł właśnie do środka w asyście Minnie razem z naszymi kuframi musiał odczuć panującą w pomieszczeniu ciężką atmosferę, bo uśmiechnął się szeroko do mnie i zaproponował:

- Lilka, może zabierzesz swoich znajomych do swojego pokoju, żeby mogli się jako tako rozparcelować, a my z mamą przygotujemy obiad do końca, dobrze?

- Jasne. Rogacz, nie patrz tak na ten telefon. To nie chochlik, nie ugryzie cię. - stwierdziłam i pociągnęłam ich w stronę mojego pokoju.

- Rogacz? - zapytała z niedowierzaniem mama, prawdopodobnie licząc na odpowiedź ze strony ojca. - Coraz bardziej mi się nie podoba.

Petunia, stojąca na górze przy barierce, uśmiechnęła się do mnie z wyższością. Widocznie uznała sobie za cel, że skoro ona nie mogła być z Jamesem, ja też nie mogę. Pokrętna logika.

- Ależ kochanie, zastanów się. Chłopak wygląda na naprawdę porządnego. Poza tym, porównując go z tym całym Vernonem... A widziałaś, jak on na Lilkę patrzy?

James popatrzył na mnie z uśmiechem. Minnie, która już była w pokoju, musiała coś zrzucić, bo nagły huk uciszył rodziców na chwilę. Rogacz zbliżył się do mnie i szepnął cicho:

- Jakbym świata poza nią nie widział.

Zarumieniłam się lekko, a potem usłyszałam trzaśnięcie drzwi od pokoju Petunii. Kiedy znikałam w swoim usłyszałam lekko przytłumiony głos taty:

- Jakby świata poza nią nie widział.

Uśmiechnęłam się i zaczęłam pomagać Minnie ustawić kufer pod ścianą, co wcale nie było takie proste, jak na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać.

*******

Witam Was, puddingi! 

Rozdział miał być jutro, ale pomyślałam, że skoro jest już napisany, to dlaczego by nie dodać go dzisiaj?

Chciałabym Wam serdecznie podziękować za ponad tysiąc wyświetleń (!!!) i ponad 200 gwiazdek (jeszcze większe !!!). Nie przypuszczałam, że to opowiadanie zdobędzie ich aż tyle. Jeszcze raz dzięki. 

Ach... Chciałam jeszcze pozdrowić pewnego kłamliwego kłamczaka, który niedawno odkrył jeden z moich licznych sekretów. :)) Tak, właśnie Ciebie! Pozdrawiam! 

ZuMa:))

Szmaragdowooka w HogwarcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz