Był śliczny, słoneczny dzień. Siedziałam na bujanym fotelu i jadłam śniadanie. Rogacz umościł się na dywanie, a Minnie rozłożyła wygodnie na kanapie. Rodziców nie było w domu - wyszli na jakieś przedświąteczne, ostatnie zakupy. Właśnie rozmyślałam o tym, jak to fajnie jeść śniadanko we własnym domu z chłopakiem i przyjaciółką, kiedy poczułam coś lepkiego na stopie. I wcale nie spodobało mi się to uczucie. Powoli przeniosłam wzrok z zielonego obrazu-abstrakcji wiszącego na ścianie niżej, na swoją nogę.
- James. - wysyczałam z wolna przez zęby, chcąc za wszelką cenę zachować spokój. Chociażby taki pozorny. - Z jakiegoż to powodu na mojej stopie znajduje się twoja kanapka... dżemem w dół?
- Zamyśliłem się. - odparł i zabrał kromkę chleba z powrotem na swój talerz.
- Twoje jedyne szczęście polega na tym, że to nie był dżem jagodowy ani porzeczkowy. A nieszczęście na tym, że to są moje ulubione skarpetki.
Rogacz wstał.
- Myślę, że twoja skarpetka powinna odwiedzić pralkę. A wręcz jestem tego pewien.
- Co ty nie powiesz... - prychnęłam.
- A ja mogę jej w tym pomóc. - w ostatniej chwili zdążyłam odłożyć talerzyk z resztką mojej kanapki na ławę stojącą nieopodal, zanim to James nie chwycił mnie w talii i nie przerzucił sobie przez ramię.
- James, ja nie jestem skarpetką.
- Nie marudź, bo cię przypadkiem upuszczę. - mruknął, wspinając się ze mną na ramieniu po schodach, zapewne kierując się do pomieszczenia zwanego łazienką.
Usłyszałam z tyłu chichot Minnie i poczęłam ponowne próby wyswobodzenia się z jego uścisku.
- Minnie! Nie śmiej się tylko mi pomóż!
- Ale kiedy to tak zabawnie wygląda! - odkrzyknęła mi z dołu, zwijając się ze śmiechu.
Prychnęłam.
- Z mojej perspektywy już nie bardzo.
I wtedy poczułam, że spadam. Krzyknęłam cicho, słysząc nad sobą śmiech Jamesa, który kilkanaście centymetrów nad podłogą swobodnie mnie złapał, jak gdyby nigdy nic.
- Ty paskudo! - wrzasnęłam, czując ja moje serce powoli się uspokaja.
Rogacz postawił mnie na nogach, ale nie puścił. Już chciałam znów na niego nakrzyczeć, kiedy jego twarz zbliżyła się do mojej. Musnął wargami moje usta, a ja się temu poddałam, zaplatając ręce na jego karku.
Nie wiem, ile się całowaliśmy, ale całkiem zapomniałam o mojej ulubionej skarpetce.
********
Cześć i czołem, moje kochane puddingi!
Chciałabym Wam serdecznie podziękować za ponad pięć tysięcy wyświetleń i ponad pięćset gwiazdek a także każdy komentarz, jaki tu zostawiliście. Dzisiaj ogarnęło mnie też wielkie zaskoczenie, gdy zobaczyłam, że Szmaragdowooka w Hogwarcie zajęło 859 miejsce w kategorii Fanfiction:) Nigdy nie spodziewałam się, że to opowiadanie spodoba się tylu osobom!
Dziękuję Wam, kochani, bo to wszystko wasza i tylko wasza zasługa!
Pozdrawiam serdecznie,
ZuMa
CZYTASZ
Szmaragdowooka w Hogwarcie
FanfictionPetunia, mimo niechęci do Lily, z radością przyjmuje do wiadomości, że musi mieszkać do odwołania w Hogwarcie. Rudowłosa wraz ze swoimi przyjaciółmi próbuje wybić jej z głowy pomysł zostania czarownicą poprzez czytanie niemugolskich pism i gazet. Ki...