UWAGA! W ROZDZIALE ZNAJDUJE SIĘ SCENA +18!
__________________________________________________________________
Minęły już dwa tygodnie odkąd mieszkamy w Los Angeles, w tym pięknym, tętniącym życiem mieście. Zdążyłam już przyzwyczaić się do tego miejsca, co na samym początku wydawało się nierealne. Być może jest to spowodowane tym, że nie jestem tutaj sama tylko z osobami, które kocham, i które pomagają mi przystosować się do nowego miejsca.
Pomoc przyjaciół po tak wielu przejściach jest niezbędna i wydaje mi się, że każdy żyjący człowiek powinien o tym wiedzieć. Posiadanie przyjaciela lub nawet jakiejś bliskiej osoby z rodziny, która będzie pomagała nam w trudnych chwilach naszego życia jest bardzo ważne. Nie zawsze jesteśmy w stanie sami poradzić sobie ze swoimi problemami. Jest to trudne i czasami potrzebna jest dodatkowa dłoń, dodatkowe ramię, na którym możemy się oprzeć.
Brak przyjaciół może sprawić, że wszystko co nas martwi będziemy trzymać w sobie. Cały smutek, złość, irytację, radość. Jednak w pewnym momencie te zbierające się w nas uczucia, będą chciały dać o sobie znać. Są jak tykająca bomba. Nie wiedząc kiedy, w końcu wybuchniemy chcąc podzielić się z kimś naszymi rozterkami życiowymi.
Podczas obiadu Sara, Minho i Jessica oznajmili nam, że idą na mecz Dodgers'ów, drużyny baseball'owej, jedynego sportu którego nie mogę strawić tak samo jak Ethan. Ucieszyłam się więc, że w końcu zostaniemy sami w domu. Od jakiegoś czasu za każdym razem, gdy z Ethanem znajdowaliśmy się w dość intymnej sytuacji, przerywał nam Minho, więc pomyślałam, że pozostanie we dwójkę w domu nie będzie takie złe.
- To ile ten mecz będzie trwał? - zapytał Ethan.
- Zależy, ale liczmy coś około dwóch godzin, a potem może pójdziemy jeszcze na lody. W takim razie może nas nie być przez jakieś trzy, cztery godziny, więc macie sporo czasu dla siebie. - Uśmiechnął się Minho posyłając mi znaczący uśmiech. Zajęłam się jedzeniem sałatki, żeby nie zauważyli, że zaczynam się rumienić.
Półgodziny później wzięłam się za sprzątanie kuchni po obiedzie, a Minho, Sara i Jessica zbierali się do wyjścia. Jedynie Ethan wylegiwał się na kanapie i co chwilę instruował mnie co źle posprzątałam lub co mam jeszcze wytrzeć. Czasami miałam wielką ochotę, żeby podejść i zlać go mokrą ścierką.
- Niedokładnie spłukałaś ten garnek, kochanie, bo piana jeszcze została. Jeśli już chcesz coś umyć to rób to z dokładnością. Nie wiem czego oni cię nauczyli w tej szkole skoro ty nawet garnka nie umiesz dobrze umyć. - Skomentował znowu, a ja nie mogłam już tego wytrzymać. Odłożyłam garnek na ociekaczu, po czym wzięłam mokrą ścierkę, podeszłam do chłopaka i zaczęłam go nią okładać. Na początku tylko się śmiał starając się zasłonić twarz rękoma.
W końcu chłopakowi udało się złapać końcówkę materiału co na jego ustach wywołało szeroki uśmiech. Pociągnął za szmatkę tak, że upadłam prosto na niego.
- Wychodzimy! - usłyszałam głos przyjaciółki, ale nie zwracałam na nich uwagi. W tym momencie skupiona byłam jedynie na oczach Ethana. Na oczach, które błyszczały jak małe diamenty. Wiedziałam, że było to spowodowane jego radością i szczęściem. Dzięki temu ja również szeroko się uśmiechnęłam.
- Wiesz, że teraz się ode mnie nie uwolnisz, prawda? - spytał odrzucając ścierkę na bok. Ułożył dłoń na moich plecach, a następnie przyciągnął mnie bliżej siebie tak, że teraz na nim leżałam.
- Myślę, że tutaj może być trochę niewygodnie. - Powiedziałam nie ukrywając uśmiechu.
- Oczekujesz czegoś? - prychnął, a mój wyraz twarzy momentalnie się zmienił.
CZYTASZ
YOU TOOK MY SOUL AWAY ✔
Roman pour AdolescentsChloe Rose po dołączeniu do Victory High odnalazła szczęście - chłopaka i przekonała się kto jest jej prawdziwym przyjacielem. Czy teraz, po ukończeniu liceum dziewczyna będzie w stanie prowadzić normalne, wymarzone przez nią życie? Po pewnych wydar...