Rozdział 21

5.1K 304 28
                                    

- Przepraszam, kochanie. Nie sądziłam, że będę musiała zostać w Los Angeles tak długo i nie sądziłam też, że przez ten czas nie będę miała ani chwili na to, żeby się z tobą spotkać. - Powiedziała załamana Hannah. 

 Trzy miesiące temu obiecałyśmy sobie, że jak tylko kobieta znajdzie choć chwilę wolnego to się spotkamy, żeby porozmawiać o tym co wydarzyło się w moim życiu. Niestety po skończeniu pierwszej sesji Hannah dostała propozycję następnej, a później następnej i tak się skończyło, że w LA przesiedziała sama przez całe trzy miesiące, dopóki nie dołączył do niej tata. Ojciec ze względu na to, że tęsknił za swoją narzeczoną i córką, wziął wolne w pracy i przyjechał tutaj. No i w końcu zadzwoniła do mnie Hannah, żeby umówić się na tak długo wyczekiwane spotkanie. 

- Nie martw się. Jakoś to wytrzymałam, ale teraz skoro skończyłaś wszystkie sesje to możemy się spotkać, prawda? Tata też już przyjechał? - zapytałam. 

- Jasne, możemy się spotkać. I tak twój tata jest już na miejscu i mówi, że jest gotów zobaczyć się z tobą w każdej chwili. Kiedy jesteś wolna?

- W sumie to teraz jestem w pracy, ale za godzinę kończę zmianę, więc możemy się wtedy spotkać. Co ty na to? 

- Ja na to, jak na lato. - Mogłam usłyszeć jej śmiech. - Powiedz mi gdzie pracujesz, to przyjedziemy po ciebie z tatą pod koniec twojej zmiany

- W takim razie wyślę ci adres esemesem... Tak, do zobaczenia. - Rozłączyłam się, po czym szybko wysłałam kobiecie adres kawiarni, w której pracowałam i zabrałam się za sprzątanie pustych już stolików. 

  Gdy odniosłam brudne naczynia do dziewczyny, która stała na zmywaku wróciłam na salę, by zebrać zamówienie od nowo-przybyłego klienta. Kiedy zmierzałam ku stolikowi numer pięć dostrzegłam Joshuę. Nie wiedziałam co on tutaj robił. Westchnęłam głośno, po czym zatrzymałam się przed nim i z uprzejmym uśmiechem na ustach zapytałam:

- Co mogę panu podać? 

- Nie musisz tak oficjalnie, przecież jesteśmy przyjaciółmi. - Uśmiechnął się. 

- Jeszcze ci nie wybaczyłam, to po pierwsze, a po drugie - jestem w pracy i oficjalny język jest tutaj obowiązkowy. 

- Oj, no nie przesadzaj. 

- Po co przyszedłeś? Zamawiasz coś czy po prostu przyszedłeś sobie popatrzeć? - spytałam nie kryjąc zirytowania. Byłam w pracy, nie mógł tak po prostu przyjść do tego miejsca, żeby się ze mną podroczyć. Musiałam oddzielać życie prywatne od zawodowego. 

- Jessica mi powiedziała, że za niedługo kończysz, więc postanowiłem przyjechać i cię odebrać. Na pewno jesteś już zmęczona, a dwadzieścia minut drogi to czasami też długo. - Powiedział, a ja prychnęłam. Przyjechał na marne. 

- No to przykro mi, ale muszę cię zmartwić. Nie wracam po pracy prosto do mieszkania. 

- A czemu niby? Przecież nie masz chłopaka, żeby iść na randkę, a ja cię jeszcze nie zaprosiłem. 

Ponownie westchnęłam i powiedziałam:

- Mam zamiar spotkać się z tatą i jego narzeczoną, więc nic tu po tobie. Albo coś zamawiasz i zachowujesz się jak klient albo sobie idziesz. Nie ma sensu, żebyś na mnie czekał. Tata z Hanną powinni zaraz po mnie przyjechać. Również oni odwiozą mnie do domu. 

- Podaj mi latte. I sernik waniliowy, największy kawałek jaki macie. 

  Zapisałam zamówienie w notesie, po czym udałam się za ladę, by przygotować zamówienie Joshua'y. Jak się okazało chwilę później do budynku wszedł mój tato z narzeczoną. Na sam ich widok uśmiechnęłam się. Tata pomachał mi na powitanie i razem z Hanną zajęli stolik najbliższy lady. 

YOU TOOK MY SOUL AWAY ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz