Rozdział 23

5.3K 292 17
                                    

    Dwa tygodnie później...

- Dobrze się czujesz? - zapytałam Sarę, która od jakichś dwóch tygodni ciągle wymiotuje. Wszystko byłoby okej, gdyby te wymioty nie były wywoływane ostrymi zapachami. Mam swoje podejrzenia co do jej stanu zdrowia, ale nie chcę dmuchać na zimne. Dopóki dziewczyna nie uda się do lekarza i nie dowie co jej jest to nie powinnyśmy snuć pochopnych wniosków. 

   Przez jakieś dwadzieścia minut dziewczyna siedziała zamknięta w łazience i nie dawała znaku życia. No może oprócz tego, że słyszałam jak z jej ust wylatuje ciąg licznych przekleństw. Stałam pod drzwiami i czekałam aż przyjaciółka w końcu zdecyduje się otworzyć drzwi, ale jak na razie nie ruszyła się nawet o milimetr. 

- Nadal nie otworzyła? - do pokoju Sary weszła Jessica, która odwołała swoją zmianę w sklepie, w którym zaczęła pracować, tylko po to, żeby dowiedzieć się co jest nie tak z naszą najlepszą przyjaciółką. W odpowiedzi pokręciłam przecząco głową. Miałam nadzieję, że Sara w końcu nam otworzy. Przecież nie mogła siedzieć zamknięta w łazience przez cały cholerny dzień. Nawet ja bym tak nie wytrzymała. Jestem pewna, że nikt by tak nie wytrzymał. 

- Saro Miller, otwórz te cholerne drzwi albo zadzwonię po ślusarza! - warknęła blondynka. 

   Czekając pięć minut na jakikolwiek ruch ze strony Sary stwierdziłyśmy, że dziewczyna nie zamierza nam otworzyć ani teraz ani nigdy, więc wykręciłyśmy numer do ślusarza, który zajmował się zamkami w naszym apartamentowcu. Dziesięć minut później usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Wiedząc kto dzwoni szybko pobiegłam otworzyć. 

- Dzień dobry panie Ruth. Mamy mały problem z przyjaciółką, która nie chce otworzyć nam drzwi. Czy byłby pan tak łaskawy i postarał się wpuścić nas do środka? - zapytałam prowadząc mężczyznę do pokoju Sary. 

- Ależ oczywiście, dla takich ślicznotek wszystko. - Uśmiechnął się, zatrzymał przed drzwiami do łazienki, by przez chwilę je obejrzeć, po czym otworzył swoją skrzynkę i wyciągnął z niej jakieś narzędzia, które nawet nie wiem jak się nazywały. 

  Piętnaście minut później drzwi do łazienki się otworzyły, a ja widząc Sarę opartą o wannę z małym patyczkiem w ręce - przestraszyłam się. Powiedziałam panu Ruthowi, że zapłacę w portierni, a on tylko skinął głową i wyszedł. 

- Sara coś się stało? - zapytałam siadając obok dziewczyny. Jess również zajęła miejsce obok przyjaciółki. 

- Cholera - zareagowała Jessica biorąc od Sary patyczek. Dopiero, gdy bardziej przyjrzałam się przedmiotowi zauważyłam, że to test ciążowy. Od razu wiedziałam, że moje przypuszczenia się sprawdziły. 

- Dwie kreski? - zapytałam, by jeszcze to wszystko potwierdzić. 

  Sara w odpowiedzi pokiwała głową. Cholera. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Owszem, moja najlepsza przyjaciółka wpakowała się w ogromne bagno, ale co ja miałam jej powiedzieć? "Wszystko będzie w porządku"? To nie jest pocieszenie, a zwłaszcza w takiej chwili kiedy dowiadujesz się, że będziesz miała dziecko z facetem, z którym rozstałaś się ponad trzy miesiące temu. 

- Poszłaś z nim do łóżka i nie zabezpieczyliście się? Wyobrażasz sobie jakie to było głupstwo? - zapytała Jessica, a ja skarciłam ją wzrokiem. Mimo, że miała rację, to nie powinna w takiej chwili dołować Sary. 

- Jess, przestań. - Powiedziałam. 

- Cholera, dziewczyny, nie wiem nawet co mam powiedzieć. - Odezwała się Sara. Słychać było, że dziewczyna długo płakała, dlatego przytuliłam ją do siebie. 

YOU TOOK MY SOUL AWAY ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz