Rozdział 26

5K 299 18
                                    

  - Gdzie?! W którym szpitalu?! - zareagowała Sara.

- Spokojnie. Pamiętaj, że nie możesz się teraz denerwować. - Upomniałam ją. - W którym szpitalu?

Chłopak pokazał palcem na telefon, który trzymał w dłoni, po czym osunął się na podłogę. Przeraziłam się. Od razu podbiegłam do chłopaka. Sprawdziłam czy oddycha, a gdy się okazało, że tak odetchnęłam z ulgą.

- Sara weź mój telefon i zadzwoń do Jacksona. Powiedz, żeby przyjechał samochodem, i że bardzo go potrzebujemy w tej chwili. Jak będzie pytał o co chodzi to powiedz, że wytłumaczysz wszystko jak przyjedzie. Zachowaj spokój. Oddychaj głęboko, ja zajmę się Jackiem, żeby nie stracił przytomności. - Zarządziłam.

   Ponieważ kiedyś uczęszczałam na kurs pierwszej pomocy wiedziałam jak trzeba się zachować w przypadku omdlenia. Wykonałam więc wszystkie czynności dopóki nie pojawił się Jackson.

- Co tu się stało?! - zareagował wbiegając razem z Markiem do naszego mieszkania.

- Zemdlał. Musimy go szybko zawieźć do szpitala... - podniosłam z podłogi telefon Jacka i odczytałam na głos adres szpitala, w którym najprawdopodobniej znajdowali się również Ethan i Minho. Nie chciałam ukazywać tego przy Sarze, żeby bardziej się nie zdenerwowała, ale również bardzo panikowałam i bardzo się bałam. Bałam się o to co przydarzyło się Ethanowi. Bałam się, że już go nie zobaczę. Bałam się, że straciłam go na zawsze.  Bo mimo wszystko nadal go kochałam...

   Mark zarzucił sobie Jacka na plecy, by zanieść go do samochodu, po czym wszyscy opuściliśmy mieszkanie. 

   Jackson jechał jak najszybciej potrafił, ale ponieważ na drodze odbywała się jakaś akcja policyjna, w pewnym momencie musieliśmy zwolnić na tyle, by nas nie zatrzymali. 

   Do szpitala dotarliśmy po dwudziestu minutach. Z samochodu wyskoczyłam jako pierwsza, by zawołać jakiegoś lekarza albo pielęgniarkę, która zajęłaby się Jackiem, który w trakcie drogi się ocknął, ale był cały obolały. 

- Lekarza! - krzyknęłam wbiegając do środka. 

- Stało się coś? - podbiegł do mnie mężczyzna w wieku około trzydziestu lat. 

- Tak, mój przyjaciel miał wypadek i jest bardzo poobijany. Ponieważ najprawdopodobniej ma połamane żebra nie chcieliśmy go wnosić do środka. - Wyjaśniłam najspokojniej jak potrafiłam, jednak ręce ciągle mi się trzęsły. Byłam przerażona świadomością, że Ethan leży w tym szpitalu, a ja nie wiem co mu się stało. 

- Potrzebuję nosze! - krzyknął lekarz do kogoś i  już po chili obok pojawiło się dwóch pielęgniarzy z noszami w rękach. - Niech nas pani zaprowadzi do tego rannego. 

   Po wskazaniu lekarzowi pobytu Jacka zostawiłam ich z Markiem i Jacksonem, a ja z Sarą, na tyle ile było to możliwe, pobiegłyśmy do rejestracji by dowiedzieć się co z chłopakami. 

- W czym mogę pomóc? - zapytała kobieta siedząca za ladą. 

- Podobno trafił tutaj mój chłopak Ethan Carter i chłopak mojej przyjaciółki Choi Minho. Czy z nimi wszystko w porządku? Co się stało? - zapytałam. 

- Chwileczkę, proszę się uspokoić... Tak, trafili tutaj niecałe trzydzieści minut temu, ale jak na razie nic nie wiadomo. - Odpowiedziała ze stoickim spokojem. 

- Możemy się z nimi zobaczyć? - zapytała Sara.

- Jak na razie jeden z pacjentów przechodzi operację, a drugi jest w zabiegowym, więc proszę usiąść i poczekać. Powiadomię panie jak tylko czegoś się dowiem na ich temat. 

YOU TOOK MY SOUL AWAY ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz