Rozdział 13

6.7K 331 18
                                    

     Obudziłam się czując na sobie ciepły powiew wiatru. Widząc, że nie jestem w swojej sypialni, lecz na dachu od razu przypomniałam sobie wydarzenia z zeszłego wieczoru. Dotknęłam palcami małego motyla znajdującego się teraz na mojej szyi. Ucieszyłam się na samą myśl jaki ten motylek ma znaczenie. Spojrzałam na chłopaka leżącego obok mnie. Jego oczy również wpatrzone były we mnie, a to oznacza, że on też nie śpi już od jakiegoś czasu. 

- Nie jest ci zimno? - zapytał nakrywając mnie kocem pod samą szyję, po czym pochylił się nade mną, by później złożyć na moich wargach krótki pocałunek. 

- Myślisz, że przy takim słońcu byłoby mi zimno? - zapytałam w odpowiedzi. 

- No w sumie racja, ale chyba powinniśmy się już zbierać, bo jest już po dwunastej. Dzwonił już do mnie Minho, żeby dowiedzieć się gdzie się zgubiliśmy. 

- No i co mu powiedziałeś?

- Powiedziałem, że wyjechaliśmy z Los Angeles. Trochę się wkurwił i powiedział, że jak zaraz nie wrócimy do domu to postawi na nogi całe miasto, żeby nas znaleźć. - Zaśmiał się. 

- Jak dawno dzwonił? 

- Półtorej godziny temu. 

- Chyba cię pojebało! Wiesz dobrze, że on jest w stanie postawić całe miasto na nogi! - zareagowałam od razu zrywając się na równe nogi. Chłopak śmiejąc się głośno podążył za mną, po czym zaczął zbierać miski, pustą butelkę po szampanie i koc. Stwierdził, że po materac wróci później. 

  Gdy weszliśmy do mieszkania natrafiliśmy na bardzo wściekłych Minho i Sarę. Dziewczyna podbiegła do mnie rzucając mi się na szyję. 

- Gdzieś ty się, kurwa mać, podziewała?! - zaczęła krzyczeć żwawo gestykulując rękoma. 

- Na dachu - odpowiedziałam z udawaną powagą. Nie mogłam zaśmiać się jej w twarz. Nie w chwili kiedy tak bardzo się o mnie martwiła. 

- Gdzie?! Na dachu?! Czy ciebie kurwa po... - przerwała kiedy jej źrenice rozszerzyły się do rozmiarów orbit. Jej dłoń powędrowała do mojej szyi. - Jeejku! To od niego? - spytała wskazując głową Ethana. W odpowiedzi pokiwałam głową. - Jest śliczny!

   Pół godziny później wyszłam spod prysznica z ręcznikiem owiniętym wokół ciała. Tak się złożyło, że nie zabrałam ze sobą żadnych ciuchów. Moje wejście do pokoju nie umknęło Ethanowi, który leżał na łóżku pisząc coś na telefonie. Spojrzał na mnie spod powiek, uśmiechnął się, po czym znacząco poruszył brwiami. Czułam, że robię się czerwona.

- Ale, że tak w środku dnia? Odważna jesteś. - Zaśmiał się odrzucając telefon i skupiając uwagę na mnie.

- Ha ha ha, bardzo śmieszne. - Pokazałam mu język.

- Wiesz... Jak masz ochotę, ja zawsze jestem otwarty na propozycję.

  Podeszłam do łóżka, chwyciłam poduszkę i rzuciłam nią prosto w jego twarz, co sprawiło, że ręcznik opadł na podłogę. Cholera! Szybko schyliłam się, by ponownie się zakryć, ale niestety nie zdążyłam przed tym jak Ethan zrzucił z siebie poduszkę. Chłopak patrzył na mnie z jeszcze szerszym uśmiechem niż wcześniej. Moje policzki znowu całe się zaczerwieniły. Owszem, Carter często widywał mnie nagą, ale zazwyczaj znajdowaliśmy się w innej sytuacji niż ta. Wtedy zazwyczaj działamy pod wpływem impulsu. Ta sytuacja trochę się różniła od sytuacji, o której mówiłam wcześniej.

- Łohoho, aż tak ci się śpieszy, skarbie? - w jego oczach pojawił się bardzo dobrze znany mi blask - rozbawienie.

- Wal się, Carter. - Mruknęłam i po wyciągnięciu z szafy ubrań na co dzień wróciłam do łazienki, a gdy z niej wyszłam chłopaka nie było już w pokoju. Nie było go też w salonie ani nigdzie w mieszkaniu. Nie było go też na dachu. Sara uspokoiła mnie mówiąc, że poszedł załatwić coś w sprawie pracy. Przynajmniej tak powiedział jej. Przestałam się więc martwić myślą, że Ethan wyszedł gdzieś nie powiadamiając mnie o tym. Razem z Jessicą zajęłyśmy się przywieszaniem kolażu z naszymi wspólnymi zdjęciami, który dostałam od nich na urodziny.

YOU TOOK MY SOUL AWAY ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz