Chapter #07 - Anioł Stróż

7.8K 717 385
                                    

       — Będzie guz, ale nic poza tym —  powiedziała szkolna pielęgniarka, wypełniając coś w dokumentach. [____] siedziała na jednej z kozetek z dość miernym wyrazem twarzy, przykładając lód do czoła. — Nie powinnaś wracać na zajęcia, zalecałabym pójście do domu, jak tylko poczujesz się lepiej. Czy jest ktoś, kto może cię odebrać?

       — Tata.

       — Zaraz go powiadomię. Proszę się w tym czasie położyć i ciągle przytrzymać okład. Twój przyjaciel zaraz przyjdzie z twoimi rzeczami.

       To nie mój przyjaciel —  pomyślała. Chociaż gdyby nie on, skończyłoby się gorzej... Z drugiej strony...

       Rozległ się odgłos otwieranych drzwi. Nie musiała nawet odwracać głowy, by wiedzieć, kto przyszedł.

       — Mam twoje rzeczy. Przewodnicząca była tak dobra, że je spakowała. Nieźle się też zmartwiła. Musiałem ją uspokajać, że nic ci nie jest, dlatego tyle zeszło. — Położył torbę [____] na podłodze obok swojej i usiadł na krześle.

       —   Wyobrażam sobie — odparła dziewczyna, zamykając oczy. Przewodnicząca to naprawdę miła osoba i z pewnością ma teraz wyrzuty sumienia.

       —   Dobrze się czujesz?

       —   Właśnie dostałam w głowę książką i prawie runęłam z drabinki. Czuję się jak nowo narodzona.

       — Na szczęście byłem tam, by cię uratować. —  Wyszczerzył się. —  Można powiedzieć, że jestem jak twój—

       — Nie kończ.

       — anioł stróż.

       Znowu zaczyna z tymi lamerskimi tekstami — pomyślała. —  Nie powinieneś wracać na trening? — zmieniła temat.

       — Nie, wciąż mam trochę czasu.

       — Czy spędzanie czasu z twoimi kolegami nie jest ciekawsze od siedzenia ze mną tutaj?

       — Coś złego może ci się przytrafić, jeśli anioł stróż nie będzie nad tobą czuwał. —  Wyszczerzył się jeszcze bardziej, o ile to było w ogóle możliwe.

       — Dz-dziękuję bardzo za takiego anioła stróża! Jestem tutaj przez ciebie!

       — Tak, tak, wypominałaś mi to całą drogę tutaj i prawie podbiłaś mi oko.

       — B-bo to twoja wina! — burknęła. Gdy zdała sobie sprawę, że Kuroo ją trzyma, zaczęła niezgrabnie się wyrywać i jąkając się, kazała, by postawił ją na ziemię. Chciał to zrobić, ale im bardziej [____] się wierciła, tym trudniejsze to było, a im dłużej ją trzymał, tym bardziej ta chciała, by ją puścił, przez co jej łokieć prawie przywitał się z jego okiem.

       Chciała, by ją puścił, bo czuła, jak przez bliski kontakt robi jej się gorąco. Była prawie pewna, że jej policzki były czerwone.

       Jjeszcze by sobie coś pomyślał! Nie jestem zainteresowana takimi jak on, lubię tylko miłych chłopaków! T-to przez to, że nigdy nie byłam tak blisko żadnego...

— Szczerze, nie rozumiem, dlaczego to moja wina. Jedyne co zrobiłem, to—

— Przyszedłeś, żeby móc sobie ze mnie pożartować — powiedziała oschle. — Zdenerwowałeś mnie, przez co zbyt gwałtownie wyjęłam książkę.

       — Nie—

       Pielęgniarka podeszła do siedzącej dziewczyny i kazała jej odsunąć okład z lodem.

Wrong First Impression ● Kuroo Tetsurou x Reader ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz