8.

2.8K 175 9
                                    

Z mojego snu wyrwał mnie głośny łomot na korytarzu, ktoś wchodził po schodach. Kroki zatrzymały się przed moim pokojem, a ja już wiedziałam kto za nimi stoi. Liv znów chce zwinąć coś z mojej szafy. Położyłam się na boku i zamknęłam oczy, uśmiechnęłam się wymyślając co jej powiem gdy będzie stała przed otwartą szafą. Choć pewnie nic to nie da bo kilka razy jej się to zdarzało i za bardzo się nie przejmowała, chociaż ją wystrasze.
Klamka cicho zaskrzypiała a do pokoju weszła ciemna postać siostry, lekko się zachwiała zamykając cicho drzwi. Nawet skradać się już nie potrafi. Cicho sięgnęłam po poduszkę i rzuciłam mocno w dziewczynę.

- Zachciało się kradzieży moich ubrań, co? - prychnęłam siadając na łóżku.

- A po jakiego grzyba mi twoje rzeczy? - burknął blodyn chwiejąc się.

- Ashton?

- Nie, calineczka - zaśmiał się krótko ze swojego ambitnego żartu.

Usiadł na podłodze, oparł się o szafę i wyciągnął długie nogi przed siebie.

- Co ty tu robisz? - spytałam przecierając oczy.

- Siedzę nie widać? Jesteś mniej bystra niż zapamiętałem - zamlaskał ustami.

Chyba wypił więcej odkąd go ostatnio widziałam. Wywróciłam oczami słysząc jego słowa. Jaki dowcipny.

- Kto cie przywiózł? - opuściłam nogi na podłogę zapalając małą lampkę przy łóżku.

- Sam się przywiozłem. Wiesz, że są takie rzeczy jak prawo jazdy i auta skarbie? - prychnął rozbawiony.

- Kretynie! Jechałeś po pijaku!? -spojrzałam na chłopaka.

Kilka kosmyków włosów opadło mu na czoło, lekkie sińce pod oczami wydawały się jeszcze większe przez cień padający na jego twarz.

- Nie. No może. Ale tylko kawałek, resztę drogi byłem trzeźwy! - zapewnił kładąc dłoń na torsie.

Co za idiota. No ludzie idiota.

- Oczywiście - wywróciłam oczami, ponownie.

- Zamykaj czasem drzwi frontowe, no wiesz myślałem, że ciężko będzie się tu dostać. - podniósł się, opierając dłonie na komodzie.

- A co liczyłeś na wspinaczkę po drabinie? - zmarszczyłam brwi dając sobie mentalnie w twarz za nie zrobienie tak oczywistej rzeczy jak zamknięcie drzwi.

- Tak troszeczkę. - wzruszył ramionami.

Wstałam z łóżka, otworzyłam drzwi i spojrzałam na blondyna.

- Jedź do domu w takim razie - westchnęłam, czując lęk przed tym, że znów wsiądzie pijany za kierownice.

- Dzięki ale nie dam rady drugi raz zejść po tych pieprzonych schodach - burknął.

- Jak sobie chcesz, mam nadzieje, że podłoga okaże się wygodna. Poduszkę już masz. - wskazałam palcem na przedmiot leżący na ziemi.

- Jaka gościnna - usłyszałam wychodząc z pokoju w celu zamknięcia tych cholernych drzwi.

Zamknęłam drzwi i zmęczona wróciłam do pokoju, chłopak leżał na moim łóżku cicho chrapiąc.

- Super - wyjęłam z szafy żółty koc ponownie patrząc na śpiącego Irwina.

Wytknęłam język w jego stronę i wyszłam z pokoju, zeszłam powoli do salonu. Rozłożyłam się na kanapie przykrywając ciało szczelnie kocem.
Wypuściłam głośno powietrze z ust.

- Co za kretyn - szepnęłam sama do siebie zasypiając.

***

- Jade? Jade wstawaj - przeciągnęłam się słysząc głos taty.

- Która godzina? - przetarłam oczy.

- Kilka minut po 10, nie dałaś wczoraj rady wejść nawet na górę? - spytał unosząc znacząco brwi.

- W sumie to jeszcze oglądałam telewizor i zasnęłam. - skłamałam na poczekaniu.

Wstałam z kanapy owinięta kocem, poszłam za tatą do kuchni. Zajęłam miejsce na drewnianym stołku przy blacie i oparłam brodę na dłoniach wypuszczając powietrze z ust.

- Tabletkę? Kawę? - spytał odwracając się w moją stronę.

- Kawę - skinęłam głową.

Przyjrzałam się mu marszcząc brwi. Stał przed blatem lekko zgarbiony pochylając się nad ekspresem do kawy. Dopiero teraz zwróciłam uwagę, że ma na sobie granatowy garnitur.

- Wychodzisz? - spojrzałam na niego gdy podawał mi napój i podziękowałam cicho.

- Tak, zastępuje dzisiaj Marka bo coś mu wypadło, a on weźmie moją zmianę w poniedziałek - usiadł obok mnie.

- Pojedzisz ze mną w poniedziałek  obejrzeć jakieś auta? - dodał po chwili ciszy.

- Chcesz kupić nowe auto? - nie znam się na mentalności mężczyzn ale dla mnie póki auto jeździ jest dobre i nie trzeba go wymieniać.

- Mam taki zamiar. O której wtedy kończysz zajęcia?

- O czternastej, to po południu możemy jechać - upiłam łyk kawy.

Mężczyzna kiwnął głową odstawiając kubek do zlewu. Sięgnął portfel z szafki i spojrzał na mnie.

- Muszę się spieszyć, ty też powinnaś - wskazał na mnie dłonią.

- Czemu? - zmarszczyłam brwi.

- Bo nie wiem czy pamiętasz ale mama będzie tu za 20 minut - uśmiechnął się.

- O cholera, zapomniałam - schowałam twarz w dłonie.

- Tak czułem. Czekałem do ostatniej chwili żeby ci to powiedzieć. - zaśmiał się z korytarza.

-  Wielkie dzięki - burknęłam od stawiając pusty kubek.

Usłyszałam głośne ' nie ma za co ' i dźwięk zamykanych drzwi.
Muszę szybko iść do sypialni się naszykować, jednak po chwili zdałam sobie sprawę z pewnego problemu leżącego w moim łóżku.

- Irwin dupku! - krzyknęłam wbiegając po schodach.

Hej hej! Rozdział trochę krótszy niż zwykle i znów trzeba na niego czekać ale nauczyciele zadają i zadają. Ale wreszcie coś skleiłam.
Rozdział nie sprawdzony ale mam nadzieje, że się spodoba.

Wyraźcie w komentarzach swoją szczerą opinie, błagam na kolanach!  :D

Do następnego x

GOOD'SISTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz