27.

950 71 31
                                    

Pokój nie był już tak zatłoczony jak kilka godzin wcześniej. Kilka osób poszło do domu dziękując za imprezę, a inni siedzieli w ogrodzie już trochę zmęczeni. Panowała całkiem spokojna atmosfera, jak na prawie czwartą nad ranem. Tylko ja stałam jak wryta na środku salonu, cały czas obserwując parę siedzącą na kanapie. Czułam się jak w filmie, w którym właśnie akcja się zatrzymuje, a wszyscy bohaterzy poruszają się w zwolnionym tempie. Głowa Michaela powoli obracała się w stronę schodów, gdy w końcu tam dotarła rzucił wzrokiem prosto na mnie. Minęła chwila dopóki chłopak zorientował się na kogo tak naprawdę patrzy, wyraz jego twarzy szybko się zmienił ze spokojnego na wystraszony. Odsunął się od blondynki nie spuszczając ze mnie wzroku.
Złość pozwoliła mi w końcu na ruszenie się z miejsca i zrobiłam krok w stronę kanapy. Zatrzymała mnie dłoń położona na moim ramieniu, odwróciłam głowę widząc uśmiechniętego Irwina.
- Czekałaś na mnie? - spytał zauważając, że stoję dokładnie w tym samym miejscu, w którym " mnie zostawił". Nie odpowiedziałam bo cały szok i złość mi nie pozwalały, chciałam jedynie rozszarpać tego zdrajce i jak najszybciej znaleźć moją siostrę.

" Hej Liv, twój chłopak przed chwilą cię zdradził" - to na pewno nie będzie dobra wiadomość w czasie osiemnastych urodzin. Zacisnęłam obie dłonie w pięści rozglądając się po pokoju, chłopak nie siedział już na kanapie, co zdenerwowało mnie jeszcze bardziej.

- Ziemia do Jade! Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - kolejne pytanie padło z ust blondyna stojącego obok mnie.

- Co? - spytałam w końcu starając się skupić na dalszej obserwacji ludzi, którzy wchodzą i wychodzą z salonu.

- Co jest? - Irwin stanął na przeciwko mnie, tym samym całkowicie zasłaniając mi pole widzenia.

- Zabije go - powtórzyłam kilka razy patrząc na chłopaka.

- Nie było mnie chwilę, a ty się wstawiłaś? - uniósł brwi, wyglądał na rozbawionego.

Pokręciłam szybko głową zaprzeczając jego pytaniu i poszłam w stronę ogrodu. Wyszłam na zewnątrz wypuszczając powietrze z ust. Na ławce zobaczyłam śmiejącą się Liv, była z kilkoma znajomymi i Michaelem, który stał obok trochę wyłączony z dyskusji. Podeszłam do nich bez żadnego planu, co i jak powiedzieć.

- Wreszcie się znaleźli. Myślałem, że już dzisiaj was nie zobaczę. - powiedział rozbawiony Calum. Brunet siedział na trawie patrząc na mnie i na Irwina, który jak się okazało szedł cały czas za mną. Machnęłam ręką na słowa Hooda.

- Też myślałam, że dziś wielu rzeczy nie zobaczę - odpowiedziałam łapiąc kontakt z zestresowanym Michaelem.

Chłopak nieznacznie pokręcił głową, patrzył na mnie błagalnym wzrokiem co jakiś czas zerkając na " jeszcze swoją dziewczynę".
Liv opowiadała coś koleżance z uśmiechem, impreza jej się podobała. Chciałam wykrzyczeć przy wszystkich co się właśnie stało, ale z drugiej strony zepsułabym tym cały wieczór i każdy skupił by się na tym co się stało. Jedno zdanie skończyło by całą imprezę.

- Jakich na przykład? - spytał brunet zwracając moją uwagę.

Co jeśli ktoś oprócz mnie widział to co się stało? Jeśli ktoś zaraz i tak jej powie? Nie chce żeby dowiedziała się czegoś takiego przy tych wszystkich ludziach. Sama bym nie chciała tak się dowiedzieć. Pieprzona telenowela.

- Na przykład ciebie wciąż przytomnego o tej godzinie - uśmiechnęłam się chcąc brzmieć naturalnie.

- Jestem niepokonany - odpowiedział Calum dumnie prostując plecy.

- Skoro w to wierzysz - zaśmiał się Luke, który wcześniej za wiele się nie odzywał, wyglądał już na zmęczonego.

Gdy chłopaki zaczęli jak zwykle sobie dogryzać, wszystko wyglądało jakby wróciło do normy. Siedzieliśmy razem i rozmawialiśmy, poza mną i Cliffordem, oboje byliśmy kompletnie wyłączeni. Zerkaliśmy na siebie co jakiś czas. Wzdrygnęłam się czując dłoń Irwina na plecach, złość jaka we mnie panowała sprawiła, że zupełnie zapomniałam, o tym co chwilę wcześniej sie między nami wydarzyło. Widok Stelli z Michaelem odwrócił moją uwagę w stu procentach. Rozejrzałam się dookoła, właściwie nie widziałam jej odkąd siedziała z nim na tej kanapie. Może sama się wystraszyła i już wyszła. Poczułam chęć żeby spytać się Caluma gdzie ona jest i w tym samym czasie przypomniałam sobie jak siostra opowiadała mi o tym, że w ostatnim czasie mają ze sobą bardzo dobry kontakt. Możliwe, że nie tylko Liv ucierpi na tej informacji.

- Chyba trzeba się zbierać, padam na twarz - Luke przeciągnął się i wstał z krzesła.

Weszliśmy do środka, przy drzwiach siostra żegnała się z ostatnią z koleżanek, którą kilka godzin wcześnie eskortowałam do jej sypialni. Zamknęłam drzwi od ogrodu i stanęłam przy schodach.

- No możecie iść, jestem zmęczona - stwierdziłam beztrosko, chociaż wcale się tak nie czułam.

- Jakaś ty milutka - Ashton położył dłoń na klatce piersiowej udając, że łapie się za serce. Dźgnęłam go palcem w żebro i uśmiechnęłam się.

Chciałam mieć już z głowy tę imprezę, ale bardziej się bałam rozmowy, która za chwilę mnie czeka. Nie spodziewałam się takiego zakończenia urodzin siostry. Calum z Lukiem poszli spacerem do domów, a Irwin zadzwonił po taksówkę, która przyjechała po kilku minutach.

- Wiesz, jeśli bardzo chcesz mogę zostać - powiedział rozbawiony blondyn opierając się o futrynę frontowych drzwi domu.

- Sprzątanie tego wszystkiego jest dla ciebie aż tak kuszące? - uśmiechnęłam się patrząc na chłopaka, który zaczął kręcić głową.

- Zepsułaś moment - westchnął całując mnie w polik na pożegnanie co automatycznie wywołało ciepło na mojej twarzy.

- Jedźcie już lepiej - machnęłam dłonią w kierunku taksówki stojącej przy podjeździe.

- Michael zostaje - uśmiechnęła się radośnie Liv stojąca razem z nami w korytarzu. Odwróciłam się w jej stronę nabierając sporo powietrza w płuca.

- Michael nie zostaje - odpowiedziałam coraz bardziej zirytowana patrząc na siostrę, która jeszcze jest niczego nieświadoma. Nawet Irwin popatrzył się na mnie zdziwiony.

- O co ci chodzi?- spytała dziewczyna, zmarszczyła brwi podchodząc do nas bliżej.

- Lepiej pójdę - zerknęłam w stronę Michaela, który odezwał się pierwszy raz od dłuższej chwili, wiedział, że nie zostało mu nic innego oprócz zgadzania się z tym co powiem.

- Nie. Nie będziesz decydowała, czy on zostaje, czy nie - głos siostry robił się bardziej stanowczy, a awantura wisiała w powietrzu.

- Będę decydowała. Wychodzi! - uniosłam głos prawie krzycząc, chciałam już po prostu żebyśmy zostały we dwie i porozmawiały.

- W czym ci przeszkadza fakt, że zostanie tu na noc?! - odkrzyknęła stając na przeciwko mnie, chłopak położył jej dłoń na ramieniu próbując ją powstrzymać i zapewnić, że wszystko jest w porządku.

- Naprawdę chcesz wiedzieć?! - machnęłam ręką prawie uderzając dłonią w stojącego obok Ashtona, który odsunął się kawałek z miną pokazującą, że totalnie nie wie co tutaj się dzieje.

- Tak! Bo nie wiem z czym masz znowu problem! - była na mnie coraz bardziej zła, podejrzewam, że w tym momencie byłam dla niej tylko nadopiekuńczą i irytującą starszą siostrą, której ma dość.

- Problem mam z twoim chłopakiem obściskującym się z inną dziewczyną!

Zapadła kompletna cisza, którą po chwili przerwał klakson samochodu zirytowanego już taksówkarza. Odwróciłam wzrok w kierunku siostry, ręce jej się trzęsły, miała zaszklone oczy, cały czas patrzyła na mnie.

- Co? - była to jedyna rzecz jaką powiedziała nim odwróciła się w stronę chłopaka wymierzając mu najmocniejszego policzka w życiu.

Oprócz donośnego dźwięku uderzenia słyszałam tylko ciche przekleństwo Ashtona, który stał nieruchomo przyglądając się całej tej sytuacji.

Wracam! Trochę w mizernym stylu, ale jednak!
Powoli będą pojawiały się nowe rozdziały, ponieważ chce poprawić całe opowiadanie od początku i na pewno trochę mi to zajmie.

Napiszcie komentarz jeśli w ogóle jeszcze pamiętacie o tym opowiadaniu, będę wdzięczna! :)

GOOD'SISTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz