Ashton.
- I po co Ci to? - spytałem rozkładając sie na dużym bordowym fotelu.
- Żebyś miał zagadkę - blondyn wywrócił oczami kontynując wertowanie jakiejś książki.
Wzruszyłem ramionami zakładając dłonie za kark. Siedzieliśmy w pokoju Luke'a od ponad godziny nie robiąc nic konkretnego. Dobra, ja nie robie nic konkretnego a blondyn uczy sie do sesji. Stwierdził, że jak zda wszystkie egzaminy to będziemy mieli co świętować całe lato. Niezły pomysł. Zerknąłem na zegarek, szesnasta trzydzieści. Czy oni nigdy nie mogą przyjechać na czas?
- Mogliby się kiedyś ruszyć - burknąłem niezadowolony.
Po pracy przyjechałem tutaj jak najszybciej, żeby być na czas i tak spóźniłem sie 15 minut a oni już prawie godzinę.
Gdy Luke chciał coś powiedzieć usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Wskazałem dłonią na siebie wstając. Otworzyłem drzwi i ze zdziwieniem spojrzałem na Caluma, który stał przede mną z Liv.
- Gdzie Michael? - spytałem wpuszczając ich do środka.
- Powiedział, że spotkamy sie na miejscu bo jeszcze musi coś załatwić - dziewczyna wzruszyła ramionami.
Pokiwałem głową, zastanawiając sie o co chodzi. Weszliśmy do pokoju blondyna, który schował ksiązki i zakładał na siebie czarną kurtke. Zgarnąłem szarą bluze z ulubionego fotela i spojrzałem na Caluma.
Jest już czerwiec a dzisiaj jest o wiele zimniej niż powinno.- To co jedziemy? - spytał brunet stojąc w progu sypialni.
Przytaknąłem szybko i skierowaliśmy się do czarnej Mazdy Hood'a.
Po krótkim wyścigu z Lukiem udało mi sie zająć miejsce z przody obok bruneta. Droga na stare lotnisko trwa około 30 minut.- Liv, a co załatwia Clifford? - spytał blondyn siedzący obok niej.
Spojrzałem na lusterko, w którym odbijała sie twarz dziewczyny. Zmarszczyłem brwi, zawachała sie.
- W sumie to nawet nie wiem, nie mówił mi - odpowiedziała szybko.
Wiesz aż za dobrze. Pomyślałem odwracając wzrok w drugą strone. Mój przyjaciel pod wpływem tej dziewczyny starsznie sie zmienia. Cała nasza trójka tak uważa. Ale nie powiemy mu, że jesteśmy zazdrośni, to byłoby cholernie babskie a powiedzenie tego inaczej nic nie da, wiem to po ostatniej sytuacji.
Westchnąłem przypominając to sobie. Ostatnio czuje sie jak w jakiejś pieprzonej telenoweli. Nie lubię telenoweli.- Kto dziś jeździ? - spytał Calum włączając radio.
- Nawet nie wiem, słyszałem że Daniel ale nikt nie był pewny z kim - odpowiedziałem wdzięczny, że przerwał moje przemyślenia.
- Chyba Michael nie miał głupiego pomysłu żeby jechać? - spytałem odwracając sie do dziewczyny.
- Nie no coś ty Ash - westchnąłem cicho, mam nadzieję, że nie kłamie. Tym razem.
Pokiwałem głową odwracając wzrok, kończąc tym samym krótką wymiane zdań. Oparłem głowę na zagłówku i przymknąłem oczy.
Gdy zacząłem zasypiać rozbudził mnie głośny dźwięk telefonu brunetki. Zabluźniłem w myślach.
- Halo? Tak, wszystko... Zabije mnie... Zobaczymy... Postaraj sie...Kocham Cie - skrzywiłem się słysząc ostatnie słowa, jakie to obleśne.
Skręciliśmy w leśną ścieżkę kierując się do prowizorycznego wjazdu na lotnisko. Grupa chłopaków zniszczyła kiedyś kawałek płotu i zrobiła wjazd. W ten sposób powstało bezpieczniejsze miejsce na zjazdy niż zwykłe ulice lub jakieś parkingi podziemne. Dojechaliśmy do płotu i wjechaliśmy na pas startowy z kilkoma innym autami. Zatrzymaliśmy się w naszym stałym miejscu przy starej wieży kontrolnej zostawiając trochę przestrzeni dla samochodu Michaela.
Wysiedliśmy z Mazdy rozglądając się dookoła, było coraz więcej ludzi. Usiadłem ma masce i wyjąłem telefon z kieszeni spodni, 17:40 za niecałe dwie godziny powinni zacząć.
CZYTASZ
GOOD'SISTER
Fanfiction- Nikt nie potrafi zirytować Cie tak jak własna siostra. - Jestem Ashton. - A jednak.