- Chcesz soku? - spytałam, gdy zeszliśmy z blondynem do kuchni. Wyjrzałam przez okno ale auta Michael'a nie było jeszcze na podjeździe.
- Tak, jasne. - usłyszałam za swoimi plecami, podeszłam do lodówki, wyjęłam z niej karton soku i nalałam do dwóch szklanek.
Wypiliśmy szybko po czym odstawiłam naczynia do zlewu. Usiedliśmy w salonie czekając na Liv i jej chłopaka. Włączyłam telewiozor zostawiając na jakimś programie na MTV.
- Jestem w nie małym szoku. - stwierdził po chwili blondyn.
- Jesteś w nie małym szoku, ponieważ? - odwróciłam głowę w stronę Ashtona, który siedział obok mnie na kanapie.
- Jestem w nie małym szoku, ponieważ nie obraziłaś mnie odkąd tu przyszedłem. - zmarszczył brwi i uśmiechnął się wybijając palcami jakiś rytm na kolanie.
- Przepraszam, dupku. - uśmiechnęłam się szeroko, poprawiając okulary, które spadały mi z nosa.
- Zniszczyłaś to okularnico. - stuknął mnie palcem w ramię.
- Spadaj. - oddałam mu tym samym.
Gdy chłopak otworzył usta by coś odpowiedzieć przerwał mu dźwięk upadających kluczy na posadzkę i ciche ' kurwa ' - Liv wróciła.
Razem z Michael'em weszli do salonu i spojrzeli na nas.- Cześć Jade. Irwin? Przeszkadzamy? - chłopak patrzył na nas rozbawiony a ja tylko wywróciłam oczami.
- Przed chwilą przyszedłem bo chciałem z tobą pogadać - blondyn oparł się o kanapę i zacisnął dłonie na kolanach.
- Co się stało? - spytał, gdy usiedli na przeciwko nas.
- Musimy pogadać w cztery oczy. - spojrzenie Ashtona powędrowało na ułamek sekundy na Liv, co nie uszło jej uwadze.
- Czemu? Ashton o co... - przerwałam siostrze wstając z kanapy, pociągnęłam ją za rękę.
- Chodź, zobaczymy czy wszystko w kuchni jest okej. - westchnęłam ciągnąc za sobą siostrę.
- Jade... - jęknęła, gdy byłyśmy już same w pomieszczeniu.
- Nie zachowuj się jak dziecko. - usiadłam na blacie i wyjęłam z wiszącej szafki prażynki.
Liv od dziecka jest strasznie wścibska, to jej najgorsza wada choć teraz już jest dużo lepiej. Pamiętam, jak miałam około dwunastu lat i przyprowadzałam do domu koleżanki to moja młodsza siostra siedziała pod drzwiami sypialni i podsłuchiwała o czym rozmawiamy. Nawet, gdy została przyłapana to nie przejmowała się tym za bardzo. Dlatego nie dziwi mnie jej zachowanie, gdy jej ' znajomi ' chcą o czymś porozmawiać bez jej udziału.
Siedziała na krześle tupiąc stopą w szybkim tempie i bawiła się włosami. Zawsze tak robi gdy chce się przed czymś powstrzymać. Usiadłam obok niej wyciągając w jej kierunku paczkę z prażynkami, wzięła kilka w dłoń i wepchnęłam je na raz do buzi, ta dziewczęca kultura, ma ją po mnie.
- Ciekawe o czym gadają - westchnęła przeżuwając na co tylko wzruszyłam ramionami.Z minuty na minutę rozmowa w salonie robiła się głośniejsza, mogłam czasem wyłapać poszczególne słowa wypowiadane przez chłopaków.
- Co ty pieprzysz Irwin?! - krzyk Michaela sprawił, że się wzdrygnęłam a po ciele przeszły mi ciarki.
Złapałam siostrę za ramię, gdy chciała wstać i pójść do salonu. Pokręciłam głową, ile oni mają przyzwoitości i kultury żeby tak się wydzierać w czyimś domu? Wypuściłam powietrze z ust, gdy zrobiło się ciszej, nawet nie zwróciłam uwagi, że wstrzymuje oddech. Gdy usłyszałam huk, sama wstałam z krzesła i poszłam do salonu. Stolik był przewrócony a wazon, który na nim stał był już historią, szkło leżało dookoła fotela.
- Czy was pogieło? - krzyknęłam wskazując dłonią na mebel i szkło walające się na ziemi.
Michael trzymał Ashtona za koszulkę i przyciskał go do ściany, obaj nawet nie zwrócili na mnie uwagi.
Liv podbiegła do chłopaka kładąc mu dłonie na ramionach, tym samym dając mu znak by przestał, a on puścił Irwina odsuwając się kawałek.- A nie mówiłem? Czysta hipokryzja przyjacielu. - syknął blondyn poprawiając koszulkę.
Czerwonowłosy spiął się słysząc słowa Ashtona i jak gdyby nigdy nic uderzył go prosto w twarz. Wstrzymałam oddech patrząc jak chłopak uderza plecami o ścianę, po chwili odepchnął się od niej i popchnął Michaela. Siostra spojrzała na mnie błagalnie, westchnęłam a gdy chciałam się odezwać blondyn uderzył Clifforda. Stanęłam między nimi.
- Nie jesteście u siebie! - krzyknęłam patrząc na czerwonowłosego on tylko wzruszył ramionami i szybko wyszedł a Liv pobiegła za nim.
Uniosłam brwi i spojrzałam na Ashtona, który podniósł stolik z podłogi.
- Krew ci leci - wskazałam palcem na jego twarz, strużka krwi spływała mu z nosa w kierunku ust.
Wzięłam z kuchni chusteczki i przyłożyłam mu jedną do twarzy, odsunęłam rękę gdy chłopak podtrzymał ją dłonią. Uśmiechnął się szeroko patrząc na mnie.
- Co? - zmarszczyłam brwi.
- Ale przyznaj z boku to nieźle wyglądało - zrobił ruch ręką udając, że kogoś atakuje.
- Żartujesz? - wzruszył tylko ramionami i ponownie się uśmiechnął, czy on wie o czym mówi?
- Jesteś popieprzony, wiesz? - weszłam do kuchni, wyciągnęłam z pod zlewu szczotkę i szufelkę.
- I kto to mówi - prychnął blondyn wyrzucając chusteczki do kosza.
- Słucham? - odwróciłam się patrząc na niego.
- Sama nie jesteś lepsza, raz wydzierasz się jak głupia i wszystkich obrażasz a innym razem jesteś całkiem normalna. Obrażanie pomaga ci w podniesieniu ego? Zastanów się kto tu jest popieprzony. - powiedział na jednym tchu.
- Łał, dobre. Znasz mnie od dwóch dni i myślisz że coś o mnie wiesz, to...
- Ty robisz to samo! - po jego słowach zamknęłam usta, miał racje.
- Wyjdź stąd - powiedziałam nie mając żadnych argumentów, chłopak wywrócił oczami i wyszedł trzaskając drzwiami.
Posprzątane szkło wyrzuciłam do kosza na śmieci, a meble w salonie przetarłam z kurzu.
Westchnęłam ze złości wchodząc do pokoju bo nadal było w nim czuć perfumy tego idioty. Niezależnie od tego jak bardzo kocham męskie perfumy to teraz tylko mnie irytują. Wzięłam ze sobą świeżą bieliznę i poszłam do łazienki. Umyłam sie, ogoliłam nogi, wyszłam z kabiny owinęłam się ręcznikiem i rozczesałam mokre włosy. Zgasiłam światło i wyszłam na korytarz, pisnęłam gdy zderzyłam się z kimś.
- Michael?
- Tak, Liv jest u siebie? - spojrzałam na chłopaka i pokiwałam przecząco głową.
- Wyszła za Tobą.
- Kurwa - wyciągnął telefon z kieszeni.
![](https://img.wattpad.com/cover/44776339-288-k259480.jpg)
CZYTASZ
GOOD'SISTER
Фанфик- Nikt nie potrafi zirytować Cie tak jak własna siostra. - Jestem Ashton. - A jednak.