22.

1.3K 114 25
                                    

Obudziłam się z typowym bólem głowy, jęknęłam przeciągle i przetarłam oczy. Jak dotarłam do namiotu? Pokręciłam głową by to sobie przypomnieć, ale nic, pustka. Hałas na zewnątrz odwrócił moją uwagę, dziwne że wcześniej go nie usłyszałam. Powoli wyczołgałam się z pod koca, założyłam bluzę i rozsunęłam wejście do namiotu. Wstałam na równe nogi rozglądając się, zmarszczyłam brwi nie zauważając nic poza Stellą siedzącą przy wygasłym ognisku i Irwinem pakującym swoje rzeczy do samochodu. Wysłałam blodynce pytające spojrzenie a ona jedynie wzruszyła ramionami. Podeszłam powoli do blondyna poruszającego się coraz szybciej jakby złość napędzała każdą komórkę jego ciała.

- Irwin? - zatrzymałam się metr od chłopaka uważnie go obserwując.

- Nie mam czasu - burknął zamykając bagażnik, minął mnie otwierając drzwi samochodu.

- Co się stało? - spytałam ponownie kompletnie zdezorientowana.

- Przestań być taka ciekawska i nie drąż tematu - rzucił na mnie krótkie spojrzenie.

- Ja nawet... - zaczęłam ale nie dane było mi skończyć.

- Przestań.

Bez słowa patrzyłam jak wsiada do auta i jak gdyby nic odjeżdża. Zacisnęłam zęby starając się zapomnieć ton głosu, którym mnie potraktował ale byłam zbyt poirytowana. Kopnęłam puszkę leżącą na ziemi, ale poczułam się głupio, podniosłam ją i wrzuciłam do worka leżącego obok namiotów. Odwróciłam się słysząc swoje imię, z łazienki szli właśnie Luke z Michaelem.

- Jak tam wyspana? - zagaił czerwonowłosy jak gdyby nic.

- Co się stało Irwinowi? - spytałam nie odpowiadając na jego wcześniejsze pytanie.

Chłopak zamilkł patrząc na mnie przez chwilę, otworzył usta żeby coś powiedzieć ale od razu je zamknął i po prostu wzruszył ramionami.

- Czyli mi nie powiesz? - przeczesałam włosy, co z nimi jest nie tak.

- Wkurzył się i pojechał, tyle - ominął mnie idąc w stronę namiotu.

Odwróciłam głowę łapiąc kontakt wzrokowy z blondynem.

- Ja na prawdę nie wiem, zdaje mi się, że tylko Michael wie w ogóle o co chodzi - odpowiedział na moje nieme pytanie.

- Znowu się między sobą poklócili? - spytałam jakby sama siebie.

- Wątpię, zauważyłem wcześniej, że Ashton miewa napady złości i po prostu znika, pewnie było tak tym razem - stwierdził patrząc, czy nikt nas nie słucha.

- Miałam wrażenie, że jest zły na mnie - zmarszczyłam brwi.

- To typ człowieka, który rozładowuje swoją złość na wszystkich żeby nie był wkurzony sam - wtrącił Calum opierając łokieć na moim ramieniu a ja się wzdrygnęłam.

Nawet nie zauważyłam kiedy pojawił się obok nas, jedynie wypuściłam powietrze z ust odchodząc od chłopaków.
Całe śniadanie wymyślałam powodu przez które mógł aż tak się zdenerwować ale bez skutku. Przyłapywałam się nawet na zerwaniu, czy może białe audi nie podjeżdża właśnie w naszym kierunku, niestety na marne. To dziwne, ale przez zaledwie dwie godziny czułam dziwny dyskomfort ze świadomością, że od tak sobie pojechał, jakby ten wyjazd właśnie kompletnie stracił na znaczeniu. Brzmi depresyjnie, ale tak to wyglądało z mojej perspektywy.

- Młodzieży, nie wierzę, że to mówię ale powinniśmy się spakować, to znaczy dziewczyny powinny spakować nas - powiedział Calum gdy byliśmy po prowizorycznym obiedzie.

Jęknęłam opierając głowę na ramieniu siostry siedzącej obok, pakowanie wszystkiego na powrót to najgorsze co może człowieka spotykać  na wyjeździe. Spakowałam torbe do bagażnika auta Clifforda i właśnie stałam bezradnie nad moim namiotem.

- Od patrzenia się nie złoży - poczułam ukłucie w plecy i wzdrygnęłam się.

Spojrzałam na Harry'ego uśmiechając się szeroko, na co chłopak tylko zmarszczył brwi.

- Dlatego tak bardzo się cieszę, że chcesz mi pomóc - zaśmiałam się krótko łapiąc go pod ramię.

- Chce? - spytał rozbawiony a ja jedynie pokiwałam energicznie głową wywołując jego śmiech.

Przez następne dwadzieścia minut razem z brunetem na siłę wciskaliśmy do torby materiał i inne części konstrukcyjne namiotu, aż jakimś magicznym cudem się zmieściły. Odetchnęłam wrzucając wszystko do samochodu i ponownie dziękując Harry'emu za pomoc.

Gdy pożegnaliśmy się ze wszystkimi i wsiedliśmy do aut w końcu udało nam się wyruszyć w stronę domu. Podobnie jak podczas podróży nad jezioro, położyłam się przesypiając praktycznie całą drogę. Byłam bardziej zmęczona niż wypoczęta tymi naszymi małymi wakacjami, ale koniec końców wydarzyło się kilka na prawdę przyjemnych rzeczy.
Do domu dojechaliśmy na godzinę osiemnastą, Michael pomógł wnieść nam torby na górę, o dziwo nie wywołując żadnej negatywnej reakcji naszego taty. Szczerze on sam nawet wyglądał na średnio zainteresowanego naszymi relacjami i zbył nas powtórką jakiegoś meczu koszykówki.

Odetchnęłam zmęczona padając po prysznicu wprost na swoje kochane łóżko, za którym tęskniłam jak szalona. Podniosłam telefon, gdy usłyszałam dźwięk smsa.

Harry: I jak dojechaliście? :)

Ja: Tak, bez problemu. A wy? :v

Harry: Tak samo, ten wyjazd był dość męczący mimo wszystko

Ja: Widzę, że nie tylko ja padam na twarz :)

Harry: Zdeeeecydowanie, ale dla takiego towarzystwa jestem w stanie to przetrwać :D

Ja: Zobaczymy następnym razem ^^

Harry:  Już planujesz następny raz? :)

Ja: Możliwe :] ale póki co planuje iść spać więc dobranoc

Harry: Myślisz, że tak łatwo pozwolę Ci zasnąć? ^

Ja: Będziesz musiał się postarać :D

Odłożyłam telefon by dokładnie chwilę później zasnąć, to na prawdę był ciężko weekend.
Sen nie był mi dany na długo, obudził mnie dźwięk telefonu. Przetarłam oczy odbierając.

- Harry miałeś dać mi spać - powiedziałam rozbawiona ale też poirytowana.

Nie dostałam żadnej odpowiedzi, po chwili usłyszałam tylko dźwięk przerwanej rozmowy. Spojrzałam na wyświetlacz, na którym było nazwisko Ashtona, to nie Harry do mnie dzwonił.

Kurwa.

Hej cześć i czołem! Wiem że nawaliłam totalnie jeśli chodzi o ten rozdział bo jest krótki i nudny, oraz jeśli chodzi o termin z dodaniem rozdziału:(
Ale byłam kompletnie bez weny i kilka razy podejmowalam proby napisania czegokolwiek, ale wreszcie sa wakacje i moze w koncu pojdzie mi lepiej.
Dziękuję wszystkim, którzy tu jeszcze są ♡ i obiecuję się poprawić hahah

GOOD'SISTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz