26.

1.1K 85 20
                                    

Większe imprezy jakoś nigdy mnie do siebie nie zachęcały, kojarzą mi się jedynie z masą alkoholu i bałaganem. Może brzmi to sztywno, ale zdecydowanie bardziej wolę małe imprezy tylko z najbliższymi przyjaciółmi. Potwierdziłam się w swoim przekonaniu, gdy mocne uderzenia jak przypuszczam pięścią w drzwi wybudziły mnie ze snu.

- Wyłaź wreszcie z tej łazienki! - stłumiony krzyk chłopaka dobiegł zza drzwi, otworzyłam oczy zdezorientowana.

W pokoju panowała kompletna ciemność, z dołu dobiegała muzyka, a mi było cholernie gorąco. Starałam się zobaczyć coś w ciemności, moja koszula była nadal rozpięta, a tors Irwina przylegał do moich pleców jakby był przyklejony. Zwróciłam na niego uwagę, gdy zaczął się wiercić również obudzony przez krzyki zza drzwi. Blondyn zabluźnił pod nosem i lekko się podniósł podpierając na łokciu.

- To nie jest kurwa łazienka! - odkrzyknął sfrustrowany, ale było to tak nagłe, że aż drgnęłam co zwróciło uwagę chłopaka.

- O nie śpisz - stwierdził beztrosko i przeczesał dłonią włosy.

- No brawo Sherlocku, krzycz głośniej może zasnę - szturchnęłam go łokciem rozbawiona.

- Chyba nie chciałaś żeby ten typ zmienił Twój pokój na kibel, czy mam mu iść otworzyć? - popatrzył na mnie, gdy odwróciłam się przodem do niego.

- Wcale nie jesteś zabawny Irwin - odpowiedziałam przyglądając się jego zaspanej i pijanej twarzy.

Obserwując go tak przez krótką chwilę miałam wrażenie jakby minęły trzy dni od naszego wyjazdu, a nie tak dużo czasu. Wszystko wydawało się iść w dobrym kierunku, albo to po prostu fakt, że byliśmy po alkoholu?

- Zawsze jestem skarbie - uśmiechnął się układając dłoń na moim biodrze.

Uśmiechnęłam się mimowolnie przypominając sobie jak się tu znaleźliśmy, chłopak zauważył, że jestem śpiąca nim doszło między nami do czegoś więcej i skończyliśmy przyklejeni do siebie na moim łóżku. Nie wiem, czy był zadowolony z takiego obrotu spraw, ale ja odetchnęłam z ulgą, bo tak naprawdę nie wiem na czym polega nasza relacja, jeśli w ogóle można to tak nazwać.

Sięgnęłam po komórkę żeby sprawdzić jak długo spaliśmy.

- 2:40 - przeczytałam na głos i zerknęłam na chłopaka, a on jedynie wzruszył ramionami przytulając się do mojego boku.

Jakby tak zamknąć jedno oko i zmrużyć drugie, to Ashton wyglądałby całkiem uroczo w tej pozycji. Uśmiechnęłam się pod nosem.

- Wypadałoby sprawdzić co się tam na dole dzieje - stwierdziłam po chwili.

- Ty i te twoje głupie pomysły - westchnął chłopak nawet na mnie nie patrząc.

- Dlaczego głupie? - zapytałam odkładając telefon na szafkę.

- Zdecydowanie bardziej odpowiada mi fakt, że ty jesteś tak blisko niż na przykład najebany Hood, który lubi się przytulać - przewrócił oczami.

- To tym bardziej trzeba zejść, chętnie to zobaczę - uśmiechnęłam się szybko wstając z łóżka.

- Nie wierzę, że to robisz - jęknął chowając teatralnie twarz w poduszkę.

- Co robię? - udałam zatroskaną minę.

- Wychodzisz z własnej woli z łóżka seksownego faceta jak gdyby nigdy nic?

- Wychodzę ze swojego łóżka Irwin, a ty wychodzisz razem ze mną - zaśmiałam się.

Chłopak od niechcenia podniósł się i podszedł blisko mnie łapiąc za skrawki mojej koszuli.

- Nie wierzę, że to mówię ale zapnij bluzkę skarbie - uśmiechnął się dwuznacznie, a ja uderzyłam go lekko w dłonie i zapiełam koszule.

- Gotowe, chodź - wskazałam na drzwi ale ręce chłopaka wylądowały na moich biodrach.

Gdy chciałam coś powiedzieć, musnął moje usta kilka razy, tym samym odwracając moją uwagę i przyparł mnie do drzwi swoim ciałem.
Jego dłonie tak jak poprzednim razem wylądowały na moich biodrach jeżdżąc powoli w górę i w dół. Przygryzłam jego wargę pogłębiając pocałunek, jedną dłoń oparłam na jego torsie, a drugą położyłam mu na szyi.

Nie wiem jak nazwać to co się między nami dzieje, jakim cudem dzieje się tak szybko ale wystarczy chwila i jakiekolwiek resztki rozsądku chcą opuścić mnie bardzo daleko, szczególnie po pijaku.

- Idziemy - mruknęłam odsuwając się kawałek, by znów po chwili złączyć nasze usta.

- Cały czas idziemy - zaśmiał się całując mój nos.

- Dokładnie - przytaknęłam otwierając drzwi, słysząc jedynie narzekanie blondyna.

Wyszliśmy na korytarz, a on objął mnie przyklejając się do moich pleców.

- Chowaj mnie - szepnął.

Odwróciłam się twarzą do niego i zmarszczyłam brwi.

- Stoi mi - stwierdził zwracając tym uwagę ludzi stojących na korytarzu.

- Irwin! - odsunęłam się idąc w kierunku schodów.

- Możesz sprawdzić jak nie wierzysz - odpowiedział rozbawiony.

- Nie musisz się chować tego nawet nie widać - westchnęłam schodząc na dół.

- Moja męskość jest urażona w tym momencie - parsknął idąc za mną.

- To powiedz jej żeby przestała, bo nie o to mi chodziło. - położyłam dłoń na czole, chyba głupota Irwina mnie otrzeźwia.

- Oczywiście, ja już wiem, że chodziło. A co do chodzenia, to idę po piwo - burknął obrażony udając się w kierunku kuchni.

Uśmiechnęłam się obserwując jak znika za drzwiami i sama weszłam do salonu. Zadowolenie szybko zniknęło z mojej twarzy, gdy podniosłam wzrok w kierunku kanapy.

Kanapy, na której Clifford obściskiwał się ze Stellą.

GOOD'SISTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz