Rozdział 20

702 31 1
                                    

Rano obudziły mnie promienie słońca padające na moją twarz przyjemnie ją ogrzewając. Otworzyłam oczy, ale niemal od razu je zamknęłam. Jasna kula widoczna na niebie, którego nie przysłaniały żadne chmury, oślepiła mnie. Odwróciłam się tyłem do okna, aby sprawdzić godzinę. Na wyświetlaczu widniała 9.30. Postanowiłam wstać. Odprawiłam swój codzienny rytuał. Kiedy już skończyłam zgłodniałam. Na cel obrałam kuchnię i przygotowanie sobie śniadania.
Zrobiłam sobie płatki z mlekiem. Po skończonym posiłku poszłam do salonu. Rozsiadłam się wygodnie na kanapie i zaczęłam skakać po kanałach szukając czegoś co mnie zaciekawi. Niestety nic takiego nie znalazłam. Zrezygnowana postanowiłam iść do mojej rodzinki.
Nie minęła chwila od mojego wyjścia, a dostałam SMS'a.

Od: Dom

Nie ma nas w hotelu. Ruszamy odbić moją siostrę. Jak będziesz potrzebna to napiszę. Narazie nie chcemy Cię narażać.

Szybko mu odpisałam, że się nie zgadzam. Nie otrzymałam odpowiedzi. Może i nie wiedziałam gdzie są, ani jak im pomóc. Za to wiedziałam, że nie będę stać bezczynnie z boku. W szybkim tempie znalazłam się w pokoju. Spakowałam rzeczy, które mogą się przydać. Przez telefon jakoś udało mi się namierzyć skąd była wysłana wiadomość. Dom był w Otwocku. ( na południe od Warszawy, niedaleko Wisły )
Wiedziałam gdzie muszę się dostać. Wybiegłam z hotelu i wsiadłam do samochodu. Ruszyłam z piskiem opon. Jechałam dosyć szybko. Może nawet za szybko. Już po minucie usłyszałam za sobą ten charakterystyczny głos koguta. Oprócz dźwięku dało się zauważyć niebieskie i czerwone światło. Wiedziałam, że nie mogę dać się złapać. Jeszcze zwiększyłam swoją dotychczasową prędkość. Wskaźnik cały czas wskazywał coraz większe liczby. W końcu doszedł do 250 km/h. Wtedy już przestałam przyspieszać. Nie chciałam mieć wypadku, ani aby to ktoś go miał. W krótkim czasie dojechałam do miejsca z którego pisał do mnie Toretto. Mogłam się zatrzymać. ,,Ogon" zgubiłam kilka kilometrów temu. Mimo to uważałam, aby nie zwrócić na siebie uwagi. Zaczęłam pytać tutejszych o miejsca, w które nikt się nie zapuszcza. Prawdopodobnie tam może być Mia. Ludzie wymieniali różne miejsca. Jednak jedno było wspominane najczęściej. Szpital psychiatryczny Zofiówka. Gdy ludzie mówili o nim od razu opowiadali co się tam dzieje i odradzali podróży w tamto miejsce. Mianowicie w sierpniu 1942 roku zamordowano tam 110 osób. Słychać tam dziwne jęki, głosy i zawodzenia. Jednak jeśli ma się szczęście, bądź pecha można spotkać ducha z jakby zamazaną lub migoczącą twarzą. Taki widok raczej nie byłby zbyt fajny. Podobno pod koniec lat pięćdziesiątych koło szpitalnego ogrodzenia odkryto zbiorową mogiłę. Było tam 100 ciał. Później szpital przekształcono w sanatorium. Jednak w latach osiemdziesiątych ponownie budynek stał się psychiatrykiem. Opuszczono go w 1998 roku. Od tamtej pory świeci pustkami. Tylko najodważniejsi tam zaglądają w poszukiwaniu niezapomnianych wrażeń. Najbardziej przerażające jest to, że niemal zawsze je znajdują. Jednak oczywiście należy się tam wybrać nocą. W ciągu dnia nie jest tam aż tak strasznie. Wracając. Prawdopodobnie tam znajdę osobę, której szukam i za którą tęsknię. Po ,,rozmowach" obrałam kurs na opuszczony szpital. Miałam mały problem z odnalezieniem go, ale udało mi się. Ukryłam Mustanga i jak najciszej podeszłam do drzwi. Niestety były zamknięte. Jednak obok znajdowało się wybite okno. Ono posłużyło mi za ,,drzwi". W środku wszystko się już rozpadało. Na podłodze leżały gruzy. Na ścianach była masa graffiti. Prawie każdy krok wywoływał głuche echo stukania. Wszystko przez rozpadający się już budynek. Po moich myślach krążyły różne rzeczy, słowa.
O matko, jak tu można wytrzymać noc? Co za idioci tu przychodzą? Żaby coś im spadło na ten pusty łeb i poprzestawiało coś w mózgu? Jeśli tak owy posiadają.
Zastanawiałam się także gdzie może być moja przyjaciółka. Czy jest cała? Czy nic jej nie zrobili? Co czuje?
Z rozmyślań wyrwały mnie ciche głosy. Stłumione. Co jakiś czas dało się także usłyszeć jeszcze cichsze jęki. Rozpoznałam kto to. Mia. Bez namysłu zaczęłam skradać się w stronę porywaczy. Szłam zdając się na słuch. Błądziłam po korytarzach nasłuchując. Z czasem rozmowa była coraz lepiej słyszalna. W końcu gdy wychyliłam się zza rogu zobaczyłam ich. Porywaczy. Jednym z nich był Gerrard, a drugim Show. Oczywiście było jeszcze kilku innych mężczyzn. Pewnie tak zwane ,,pachołki". W rogu zniszczonego pomieszczenia była Mia. Przywiązana taśmą do krzesła. Miała zaklejone usta. Widać, że nie traktowali jej dobrze. Oczy opuchnięte i czerwone od płaczu, liczne, ale i zarazem małe rany, brudne ubranie. Wyglądała trochę strasznie. Ledwo się powstrzymałam od wbiegnięcia tam i zaatakowana ich. Nawet jeśli nie miałabym szans. Ciekawiło mnie także gdzie jest Dom. Przydało by mi się wsparcie. Schowałam się i napisałam mu SMS'a. Odpowiedź otrzymałam od razu.

Od: Dom

Gdzie jesteś? Wszystko dobrze?

Odpisałam jak najszybciej. Pomoc już była w drodze. Oby tylko nie było za późno.

Cały czas siedziałam w swojej kryjówce. Mianowicie był to kąt, znajdował się on w takim miejscu, że nikt nie zwróciłby na niego uwagi. Nagle poczułam na sobie czyjś wzrok. Spojrzałam przed siebie. Zobaczyłam tam małą dziewczynkę. Momentami jej twarz była nieco rozmazana. Jednak dało się zauważyć, że miała duże oczy. Jej brązowe włosy luźno opadały na ramiona. Miała na sobie białą sukienkę, nie posiadała butów. Była wesołą ośmiolatką. Pomimo miłego wyglądu wiedziałam kim jest. Duchem. Została tu zamordowana.
Dziewczynka prawdopodobnie wyczytała z mojej twarzy co myślę i nieco posmutniała. Po chwili na jej twarzy ponownie zagościł szeroki uśmiech. Odwzajemniłam go. Wtedy dziewczynka pomachała na mnie ręką w wymowny sposób. Zaczęła lewitować. Powoli wstałam i podążałam za nią. Co chwilę znikała i się pojawiała. Prowadziła mnie różnymi korytarzami. W pewnym momencie po prostu zniknęła, a za oknem zauważyłam posiłki. Naradzali się. Dołączyłam do nich. Nic nie mówiłam o zajściu sprzed chwili.

____________________

Chciałabym zobaczyć pod tym rozdziałem więcej gwiazdek niż pod poprzednimi. Nigdy was o nie nie prosiłam, więc proszę ten jeden raz. Można? :)
Oprócz tego już teraz życzę wam smacznego jajka! Nie wiem kiedy będzie rozdział-niedziela czy czwartek. To zależy od motywacji.

Miłego dnia, popołudnia, nocy :)

~Masza

F&F: Inna wersja MOCNA KOREKTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz