14

1.5K 132 14
                                    

***

Pod wieczór, gdy Harry rozpakował wszystkie prezenty (zajęło mu to cały dzień), zdecydował się na przeczytanie pozostałych listów od fałszywych "przyjaciół" oraz Ministerstwa, bo przecież ono nic nie wiedziało o jego zniknięciu, z których dowiedział się o tym, jak bardzo wszyscy się o niego martwią, a także o uzyskaniu kilku dodatkowych praw od samego Korneliusza Knota, takich jak przywilej legalnego używania niewybaczalnych i Czarnej Magii, co - patrząc na jego pozycję w szerach gangu - było nieco... nieodpowiedzialne. Nie zamierzał on jednak z tego rezygnować.

Około godziny 16 wszyscy wczorajsi goście zniknęli z Dworu Madness, a Sharon razem z Charlotte, Louis'em, Daisy i Cassie zarządziła grę w pokera. Cała piątka usiadła wokół stołu w salonie, a Harry zajął się rozdawaniem kart, choć sam nie brał udziału w hazardzie.

Gdy już wszyscy byli przygotowani Sharon chwyciła Potter'a za za rękaw koszuli, a ten pochylił się nad nią zważając na to, iż siedział na oparciu kanapy tuż za nią. Dziewczyna z głupią miną przyglądała się jak Charlotte wykłada żetony i szepnęła na ucho brunetowi.

- Całkowicie nie umiem w to grać. O co w tym chodzi?

A Harry zaczął się śmiać.

Najpierw Sharpie proponuje karty, a teraz pyta o zasady, ha.

Wspomniana nagle wyjęła z tylnej kieszeni swój telefon, po czym odblokowała go i zmarszczyła brwi, jakby coś czytając. Zerwała się z krzesła chowając do tylnej kieszeni aparat.

- Harry, idziesz że mną. Sorry, kochani, ale jednak nie gram. - mruknęła ponuro, po czym pociągnęła chłopaka do wyjścia z pokoju i skierowała się do jego pokoju sąsiadującego z jej.

- Co się stało? - zapytał zaniepokojony czarnowłosy.

- Musiałam coś wymyśleć, by zniknąć razem z tobą nie wzbudzając żadnych podejrzeń oraz tak, by inni byli zajęci. - prychnęła w tym samym czasie wciskając wszystkie rzeczy Potter'a do jego kufra.

- To było iście Ślizgonskie. - burknął zafascynowany.

- Sorry, Czarny, ale ja nie kumam tego całego Hogwartu i nie wiem, o co ci chodzi w tym momencie.

- Dobra... Nie ważne. - wywrócił oczami - Czemu mnie pakujesz?

Dziewczyna usiadła na kufrze i zaczęła go uciekać tak, by wszystko, co spakowane się zmieściło, a gdy już to zrobiła, wybiegła z pokoju wpadając do swojego i pakując siebie.

- Bo mam plan, który nie do końca może ci się spodobać. - mruknęła pod nosem -Hej, napisz jakiś liścik pożegnalny do tych na dole. - krzyknęła w jego stronę.

- Chcesz nas zabić?! - spojrzał na nią jak na wariatkę, a ona odwdzięczyła się tym samym.

- Nie, no co ty. Wyjeżdżamy na tydzień, zalokujemy się gdzieś na Nokturnie i gdy nasi przyjaciele wzniosą alarm o naszym zaginięciu, magicznie pojawimy się przed drzwi Kwatery Głównej Zakonu Feniksa, mówiąc to, jak to Voldemort nas porwał! - przez cały opis planu machała rękoma w powietrzu, nadmiernie się ekscytując - Resztę się dopracuje.

- Ale po co?! - krzyknął zaskoczony czarnowłosy. Chwycił za długopis i kartkę leżące na biurku przyjaciółki i zaczął pisać.

- No jak to, po co? Przecież za miesiąc idziesz do szkoły! Trzeba jakoś wytłumaczyć twoje zniknięcie, najlepiej porwaniem, bo chyba nie chciałeś o nas powiedzieć Dumbie'emu, zacząłbu węszyć, a to niekoniecznie jest mi na rękę! Poza tym będzie można łatwo podsłuchiwać spotkania Zakonu Miłosierdzia! - uśmiechnęła się do niego dumnie - I... Och! Napisz tym tutaj, że idziemy po piwko, i że jak nie wrócimy za... powiedzmy, 10 minut, to znaczy, że zdychamy w jakimś rowie, ale mają się nie martwić. Bo wtedy będą się martwić.

Harry zaczął powoli rozumieć plan Sharpie i nie mógł się nadziwić, jak ona wymyśla tak genialne rzeczy. Zauważył, że tym wyjazdem na Grimmauld dziewczyna daje mu pole do popisu na zemstę, z której on z chęcią skorzysta. Oj, będzie się działo.

- No to wyjazd! Może po drodze pójdziemy na lody? - zapytała Sharon zmniejszając obydwie walizki.

- Jest północ, jaka lodziarnia może być teraz otwarta? - zaśmiał się Potter, po czym wyszedł z pomieszczenia.

•••

28/03/16

Mad Potter H.P.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz