***
Sharon szła właśnie w stronę salonu, w którym zazwyczaj spotykała się ze swoim Wewnętrznym Kręgiem, jak to mówił Louis - zastępca Harry'ego w gangu, a jej przyjaciel.
Czarnowłosa przy każdym podskakiwała z szerokim uśmiechem na ustach. Za trzy dni były urodziny Pottera, a ona miała dla niego wręcz wspaniały prezent. Nie było trudne go wybrać, biorąc pod uwagę jego uwielbienie do słodyczy...
- Charlotte, co by powiedziała Sharon gdyby zobaczyła, co ty wyprawiasz?! - doszedł ją głos z sąsiedniego pomieszczenia, jakim była biblioteka. Zatrzymała się w pół kroku, a podejrzliwy wyraz twarzy zastąpił wesoły uśmiech. Zbliżyła się do framugi i ostrożnie wyjrzała do środka.
- Och, Louis, ale ona tego nie widzi! Jest zaślepiona zazdrością o mnie, bo to ja jestem prawowitą córką Madness! Sharon to jedynie szlamowata sierota, którą moja matka przyjęła do rodziny. Nie miała pojęcia, jaki błąd wtedy popełniła. - zaśmiała się okrutnie blondynka.
Louis w przeciwieństwie do niej wiedział, kim naprawdę jest czarnowłosa, i że to wszystko to kłamstwa , ale i tak był wściekły o to, jak Charlotte zwraca się do jego przyjaciółki.
- Uch, zamknij się, bo mnie irytujesz. Nie rozumiesz, że to niefajne? Działasz na szkodę jej i swoją! - westchnął.
- Jak śmiesz się tak do mnie odzywać?! - prychnęła ta blond małpa. Odrzuciła włosy do tyłu i rzuciła mu wrogie spojrzenie. - Poza tym, odbieram to, co moje. Nie rozumiem, czemu miałabym sobie tym szkodzić. Przecież już niedługo i tak to wszystko będzie moje.
- O czym ty mówisz?! - wykrzyknął zdziwiony Louis. W tym samym czasie obserwująca ich dziewczyna lekko się zaniepokoiła i nałożyła na siebie zaklęcie niewidzialności.
- Och, słodziutki. Mam zamiar pokazać się światu, oczywiście! - zaśmiała się złośliwie - Wtedy wybuchnie afera, na temat odnalezionej dziedziczki magii, a ja zdobędę władzę nad czarodziejami i wszystkie bogactwa mojego rodu!
W tym momencie Sharon miała ochotę uderzyć się w czoło. Tyle razy jej tłumaczyła, że to niebezpieczene, bo ktoś będzie chciał jej mocy, ale do niej nic nie docierało.
Dalszej rozmowy nie usłyszała, bo jedynie wyczekiwała jej końca. Po kilku minutach obrażona blondynka wyszła z pomieszczenia z obrażoną miną.
- Hej, zmęczony? Nie dziwię się, ja bym oszalała po pięciu minutach tego gadania. - powiedziała z uśmiechem, tym samym zdejmując zaklęcie. Podeszła do chłopaka i usiadła na fotelu na przeciwko niego.
- A myślałem, że ty już oszalałaś. - wykrzywił twarz. Westchnął zmęczony przecierając ją. Przez ostatnie trzy tygodnie zajmował stanowisko szefa gangu jednego z najgroźniejszych i nie mógł wyjść z podziwu, jak Harry sobie z tym radzi. Sam był zmęczony dowodzeniem, a teraz, gdy Black wrócił, mógł sobie odpocząć. Ale jednak coś go gryzło.
- Słyszałam całą rozmowę. Myślę, że na razie nie trzeba się nią przejmować. - klepneła go przyjaźnie w ramię.
Louis Lastrange był szatynem o jasno niebieskich oczach. Jego rodzice nie wiedzieli dokąd chłopak codziennie znika, ale jeszcze się tym nie zastanawiali. Sam zainteresowany był od nich całkowicie inny, co niekoniecznie się im podobało. Chcieli, by syn szedł w ich ślady, a on nie kwapił się do tego. Wolał być wierny Black'owi.
- Choć. Pomożesz mi w organizacji urodzin dla Harry'ego. - zaśmiała się do siebie Sharon. - To będzie wielka impreza.
•••
24/03/16

CZYTASZ
Mad Potter H.P.
FanfictionHarry Potter - ułożony, grzeczny, Złoty Chłopiec Gryffindoru, Zbawiciel. Rycerzyk Dumbeldora, Chłopiec-Który-Przeżył. Ma zgładzić Czarnego Pana, czarny charakter. Ale co jeśli, on sam nie jest taki jaki się wydaje? Co jeśli sprzymierzy się z Sami-Wi...