27

1.2K 109 13
                                    

- I co? Przykro ci? Nie jesteś najlepsza na tym świecie, więc może przestań się rządzić! - Draco przeciągając szyderczo głoski prychnął z drugiej strony stołu. Patrzał na Sharon z wyższością i pogardą, a Harry z niedowierzaniem zastanawiał się, czy on jest głupi.

Malfoy ze spokojem zaczął nakładać sobie jedzenie na talerz nie przejmując się tym, że właśnie obraził Madness.

- Ty lepiej uważaj, bo... - zaczęła dziewczyna mrużąc podstępnie oczy.

- Bo co? Co mi zrobisz? Jesteś zwykłą szlamą. - zaśmiał się zadowolony z siebie. Jego matka niezwykle zdenerwowana miała właśnie mu coś powiedziać, a ojciec co chwilę spoglądał z niezdecydowaniem to na Sharon to na syna, od czasu do czasu rzucając okiem jeszcze na Harry'ego. Nic dziwnego, przecież oboje rodziców pracowało właśnie dla niego jako medycy.

Kolorowowłosa wstała zamaszyście, przez co krzesło spadło na podłogę, i z nadludzką szybkością znalazła się przy zdezorientowanym blondynie. Zwinęła gazetę w rulon i walnęła go z całej siły w tył głowy tak, że ta wpadła w ziemniaki na talerzu.

- Musiałaś? - jęknął Malfoy Senior z niepewną dezaprobatą. Sharon nadal była wściekła i oburzona, a gdy Sharon jest w takim humorze to nic nie jest pewne.

- Nikt nie będzie mnie obrażać. - prychnęła odrzucając gazetę oniemiałej Alekto Carrow.

- Wiem, ale... czy to nie aby zbyt drastyczne? - westchnęła patrząc na umazaną jedzeniem twarz swojego syna, na której teraz wymalowane było niedowierzanie. Powoli się podnosił i ścierał rękami resztki obiadu.

- Jak mogłaś...? Za kogo ty się masz?! Matko! Ojcze! ZRÓBCIE COŚ! - w jego oczach była ledwo hamowana furia, ale to się miało nijak do morderczego wzroku nastolatki.

- To ja do cholery jestem tą jej siostrą! - warknęła nad uchem wściekłego chłopaka, wprawiając w osłupienie większość osób obecnych w sali - No wybacz, ale imię "Sharon" nie jest aż tak popularne w świecie czarodzieji.

- Ty jesteś... - zaczął jakiś czarnoskóry, na oko siedemnastolatek, siedzący obok.

- Tak kurwa! Mam na nazwisko Madness, ale wcale nie jestem szalona! - wyrzuciła ręce nad głowę żywo gestykulując.

- Właśnie to pokazujesz. - zaśmiał się Harry, na co ta od razu opuściła kończy wzdłuż tułowia.

Czarnowłosy siedział zsunięta pod stół na krześle i niemal dusił się ze śmiechu od momentu, gdy Draco został zdzielony gazetą.

- Wcale nie. - odparła bończucznie patrząc na niego wyzywająco.

- A co z twoimi atakami paniki, agresji i szaleństwa? - nadal chichotał patrząc na nią z pod uniesionych brwi.

- Zamknij się. - burknęła zarumieniona.

- No nie wierze, co za suka... Jak śmiała? - wymamrotał zrozpaczony Malfoy próbując na nowo ułożyć fryzurę swoimi brudnymi rękoma.

- Co?! To może teraz przywalić ci rękawiczkami z kulczugi?! W końcu będę mogła ich użyć. - Sharon wymierzyła rzut machając mu przed twarzą swoimi dłońmi z rękawicami bez palców o niebieskich rozbłyskach. Ten natychmiast uchylił się przed tym mimo iż ta zamachnęła się tylko na pokaz, być może w odruchu.

- Dość, spokój. - za plecami dziewczyny pojawił się nagle Xavier i zanim mógłby zrobić cokolwiek Madness chwyciła się za głowę. Szarpnęła włosami zaciskając mocno powieki, a z jej ust wyrwał się pojedynczy jęk cierpienia. Zagryzła tak mocno wargę, że krew poleciała jej kącikiem skapując z brody, a poszczególne strugi dotarły nawet do dekoltu. Upadła na kolana nadal szarpiąc się sama ze sobą.

Harry przeklnął i zerwał się z miejsca podbiegając do niej i również klęcząc na podłodze. W jego ślady poszło kilku rówieśników z Hogwartu. Czarnowłosy w szaleńczym tempie przeszukiwał kieszenie swetra Sharon, która miotała się po ziemi, najprawdopodobniej walcząc z samą sobą, szukając pewnej rzeczy, o której dziewczyna mówiła ostatnio, że nosi ją ostatnio, bo okres spokoju trwa zdecydowanie za długo.

Gdy znalazł strzykawkę z bałym płynem o jasnej poświacie szybko odkorkował zabezpieczenie i na próbę wyciśnął kroplę, po czym wbił igłę w szyję dziewczyny. Na około ukłucia rozlał się mlecznobiały płyn, ale na szczęście Sharon uspokoiła się i zemdlała.

Theodor natychmiast wziął ją na ręce i wstał, gotowy by przejść do skrzydła szpitalnego, ale Harry zatrzymał go chcąc odebrać dziewczynę.

- Czekaj, nie... Muszę iść z nią do jej domu, do Londynu... - chwycił szatyna za przedramię.

Czarnowłosy poczuł nagły skurcz i rzeczywistość zadrżała. Theo nie czekając nic teleportował ich na sam środek mugolskiej ulicy, niszcząc doszczętnie bariery ochronne Riddle Manor.

Stał przez chwilę zdezorientowany, ale przypomniał sobie, co Sharon mówiła o tym chłopaku. Ma wielką moc, ale rzadko z niej korzysta.

No cóż, Harry nie miał pojęcia, że tak szybko się o tym dowie.




Mad Potter H.P.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz