Draco ze zdenerwowaniem przemierzał ulice Nokturnu u boku Księcia Śmierci. Czarny Pan kazał im iść kupić rzeczy potrzebne do szkoły, ze względu na to, że Xavier w tym roku uparł się, by iść do Hogwartu. Oczywiście, nie było to potrzebne ze względu na jego wysokie wykształcenie, ale poparł swój wybór argumentami o tym, że musi mieć jakiś przyjaciół nie-śmierciożerców, musi się edukować... seksualnie, a bez partnerek w jego wieku ani rusz, a także będąc bliżej celu zniszczenia będzie w stanie pomóc swojemu ojcu w zniszczeniu Dumbledore'a.
Kilka minut później znaleźli się na ulicy Pokątnej i ruszyli w stronę Esów i Floresów. Gdy tylko weszli do księgarni, za nimi powłóczyli się Avery i Lastrange przemienieni w normalnych nastolatków dzięki eliksiru wielosokowemu. Oboje w równym stopniu byli niezadowoleni ze swoich tymczasowych ciał.
Draco od razu ruszył w stronę mniej zaludnionych półek, na których występowały częściej mugolskie książki fantastyczne, niżeli czarodziejskie. Po chwili doszedł ich czyjś chichot, a zaraz potem jakiś zdenerwowany.
- Hej, Harry, w tym momencie się uspokój, bo dostaniesz po mordzie. Nie żartuję... - usłyszeli czyjąś groźbę, więc poszli za głosem i przed oczami pojawił im się nie codzienny widok.
Harry Potter siedział na ziemi w kącie i trzymał twarz w dłoniach przy tym chichotając jak opętany (dosłownie opętany), a obok niego kucała dziewczyna o długich, czarnych lokach, które Draco skądś kojarzył, ale niestety nie widział twarzy dziewczyny. Po chwili ta odwróciła się w jego stronę i jakby go olśniło. To dziewczyna, którą blondyn nie raz już znieważył i poniżył, a nawet próbował ją udusić.
- O, ty szujo. - syknęła dziewczyna i zamaszyście wstała z ziemi. Z dużych zamachem spoliczkowała go tak, że ten nie mógł nawet mrugnąć, a poczuł prąd przechodzący przez jego skórę. Był niemal pewny, że to faktycznie był prąd. - To za próbę uduszenia mnie, gdy byłam niedysponowana w szpitalu i wyzwanie mnie od pieprzonej szlamy nie znając nawet mojego nazwiska.
Uniosła wysoko podbródek i ułożyła ręce na biodrach. Była ubrana w czarną, luźną suknie z koronki sięgającej połowy jej łydek, odsłaniając zwykłe, granatowe baleriny bez żadnych zdobień. Według Draco to jednak dekolt w kształcie serca przykuwał największą uwagę, gdy miała tak odsłoniętą szyję jak teraz.
- Okej, chyba nie chcę wiedzieć, co się stało, gdy wyszedłem z twojego domu tamten miesiąc temu. - Riddle uśmiechnął się szeroko w stronę czarnowłosej. Nie znał jej, ale po szybkim przekalkulowaniu uznał, że lepiej być jej przyjacielem i uprzejmie się do niej zwracać, bo skończy się jak... Draco.
- Och, już ciebie lubię. - dziewczyna przywołała na twarz swój najprzyjaźniejszy uśmiech i podała mu rękę. Xavier dobrze wiedział co znaczy ten gest. Z jej oczu dało się wyszukać jej zamiary, bo nie kryła ich ani trochę. Na wojnie równałoby się to z zawarciem pokoju i sojuszu. A Riddle jako iż zobaczył w niej potencjał i piękną moc magiczną, a także lojalność bez przeszkód się na to zgodził.
- Xavier. - przedstawił się.
- Sharon.
Ktoś za nimi odchrząknął.
- Harry, miło mi. Sharpie, nie masz pożyczyć okularków? Coś myślę, że twoja alergia mi się udziela.
Potter nadal siedział na ziemi i patrzył nieprzytomnym wzrokiem w dal.
- Potter? A tobie co? - prychnął Malfoy, który kucnął tuż obok bruneta. Za jego przykładem poszła pozostała dwójka, nie licząc ochroniarzy arystokratów, którzy z zaciekawieniem przyglądali się zaistniałej scenie, by później zdać jak najdokładniejszy raport Czarnemu Panu.
- Ach, no wiesz. Właśnie obserwuję, jak dwa cieniste ludki tną cię na kawałki. Marzenia jednak sę spełniają.
Najgorsze w tym zdaniu było to, że było wypowiedziane luźnym, wesołym tonem, co wprowadziło śmierciożerców w niepokój.
- Dobrze... Yyy... Powiedz mi w takim razie na co chorujesz? - do rozmowy włączył się Rabastan Lastrange, który również przysiadł na podłodze. Zmarszczył brwi widząc stan w jakim znajduje się odwieczny wróg jego Pana.
- Tak na co dzień, czy od wczoraj? - mruknął pod nosem i nagle stało się coś, co większość wprawiło w przerażenie, oprócz Sharon która się tym zdenerwowała i Xaviera, który był zaciekawiony. Oczy Harry'ego na krótki moment zmieniły kolor na czerwony, na co ten z rozdrażnieniem potrząsnął głowę warcząc pod nosem.
- Uch, na co dzień? - zapytał Rabastan po otrząśnięciu się z szoku.
- Och, uczulenie na ściany, żarówki i plastikowe krzesła, Panie - Rabastanie. - powiedział i przyjął z wdzięcznością wyczarowane przez Sharon okulary przeciwsłoneczne.
- Skąd wiesz, kto to jest? - zapytał podejrzliwie Riddle. Nigdy nie poznał przypadku, w którym to dało by się przejrzeć czyjeś Glamour stworzone za pomocą eliksiru.
- Pytaniem jest, dlaczego to wiem. - odrzekł Harry, ale nie zdążył dodać nic więcej. Zemdlał.
<<>>
Next będzie, kiedy i tu będzie 40 gwiazdek i 15 komentarzy :D Przepraszam, za takie szantaż, ale piszecie ich coraz mniej, a mi robi się coraz to smutniej, bo uwielbiam je czytać, w szczególności te długie :( a wiem, że jesteście w stanie spełnić mój warunek.

CZYTASZ
Mad Potter H.P.
FanfictionHarry Potter - ułożony, grzeczny, Złoty Chłopiec Gryffindoru, Zbawiciel. Rycerzyk Dumbeldora, Chłopiec-Który-Przeżył. Ma zgładzić Czarnego Pana, czarny charakter. Ale co jeśli, on sam nie jest taki jaki się wydaje? Co jeśli sprzymierzy się z Sami-Wi...