12

1.6K 127 18
                                    

***

Harry Potter zaraz po udanym polowaniu - na ludzi i ich krew, oczywiście - wrócił do domu. Miał tylko nadzieję, że Zakon Feniksa go nie odnalazł, bo mogłoby być źle, ale raczej nie są chętni do szukania go na ulicach Londynu. Postawili na to, że on - Zbawca Świata - sam się znajdzie lub od razu zabiję Voldemorta i siebie, przy okazji. Najprawdopodobniej chcą zatuszować sprawę, bo wtedy wyszło by na jaw, jak źle był traktowany u swojego wujostwa, a to źle wpłynęłoby na opinię Dumbledore'a w oczach ludzi. Bo przecież to on zmusił chłopaka, by tam został.

  Czarnowłosy właśnie wszedł na ulicę Magicznych Dworów - ona naprawdę się tak nazywała, a mugole mieszkający niedaleko zdawali się nie zwracać na nią uwagi ani na jej dziwną nazwę. Już z daleka mógł dostrzec zgaszone światła w całym domu i brak jakichkolwiek oznak zamieszkania, co było bardzo niepokojące. W tym domu mieszkała ponad dwusetka ludzi - osoby z gangu Shadow Hunters nie mające rodziny zamieszkiwały właśnie tutaj. O tak wczesnej godzinie, czyli 22, powinno kręcić się po budynku co najmniej 50 z nich.

Zdziwiony wyciągnął z kieszeni swój srebrny sztylet, który towarzyszył mu wręcz zawsze. Był pamiątką, czyli pierwszym prezentem, jaki dostał na urodziny od Sharon. To bardzo ważny magiczny artefakt będący w jej rodzinieod pokoleń. Dziewczyna ma dokładnie taki sam, tyle że z Czarnego Obsydianu i niekoniecznie jest to mugolski kamień.  

Wszedł do willi głównymi drzwiami, a gdy te zatrzasnęły się za nim, coś wskoczyło mu na plecy krzycząc "NIESPODZIANKA!". Chłopak zachwiał się lekko, a zaraz potem westchnął z ulgą. Był święcie przekonany, że przeszedł mini zawał. Schował szybko sztylet i ściągnął Sharon, która najwyraźniej nie chciała się odlepić.

Po chwili usłyszał kolejne "WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO", któremu wturował tupot wielu stóp. Światło się zapaliło, a jego oczom ukazał się śmieszny widok, choć on nie wyglądał lepiej. Na schodach stała masa ludzi, niektórzy byli poprzewracani lub po prostu siedzieli na barkach kolegi niżej. Z drzwi wiodących do różnorakich pomieszczeń również wystawały czyjeś roześmiane twarze. Niektórzy trzymali prezenty, a inni mieli zawinięte w papier ozdobny kończyny lub głowy. To było co najmniej niepokojące, ale kogo to obchodzi? Każdy co do jednego miał szeroki uśmiech i Harry nie mógł uwierzyć w to, co widzi. Zaczął się  niekontrolowanie śmiać i był to pierwszy raz od wypadku w Ministerstwie, kiedy szczerze to zrobił. Byli ty wszyscy, nie tylko gang Madness, ale także jego oraz jego byłego szefa Monáre.

- Harry, popaprańcu, podoba się? - krzyknęła Cassie, dziewczyna Louis'a, która leżała na plecach tuż pod jego stopami. Inne osoby, które wylądowały na ziemi szybko wstały pocierając bolące miejsca, ale nie ona.

- Cóż, wasze upadki są zawsze śmieszne, więc tak, podoba się. - zaśmiał się. Na jego słowa Cassandra uszczypnęła go lekko w kostkę i wstała z podłogi.

Sharon zeskoczyła z pleców pleców przyjaciela i chwyciła za jego nadgarstek. Razem z szatynką pociągnęły chłopaka do salonu, w którym Louis przygotowywał sprzęt. Po chwili w całym Dworze słychać było głośną muzykę i krzyki bawiących się w jej rytm. Potter na początku był trochę zdziwiony - w końcu, to pierwszy raz, kiedy obchodzi swoje urodziny tak chucznie - ale zaraz wziął się za oprożnianie swojego kubeczka z alkoholem. Dziewczyny gdzieś znikły zostawiając go samego, ale ten zdawał się tego nie zauważać. Przetańczył całą noc, a w przerwach grał w jakieś pijackie gry i całował się z jakimiś chłopakami, z którymi nie zdążył zrobić tego na trzeźwo.

Pamiętał, że w połowie krojenia tortu - była to godzina, dajmy na to 1 w nocy - przybiegła Sharon i zaproponowała wszystkim malowanie farbami fosforowymi*, na co chętnie się zgodzili. Nawet on. Zrzucił koszulę i pozwolił się pomalować się jakiejś dziewczynie, której imienia aktualnie nie umiał sobie przypomnieć. Wiedział, że ta postanowiła skorzystać z okazji i pomalowała mu również włosy, i choć na trzeźwo zacząłby ją przeklinać, to teraz - o zgrozo - nie widział w tym nic złego. Dziewczyna zdarzyła ukraść mu budziła, na co ten w ogóle nie zareagował, zanim zniknęła w tłumie.

O godzinie 5 rano, wszyscy już spali.

•••

farby fosforowe - dla tych którzy nie wiedzą, świecące w ciemności, neonowe.

KOMENTUJCIE I GŁOSUJCIE!

26/03/16

Mad Potter H.P.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz