5

15K 723 74
                                    

-Christian, dzień.. Em. Cześć.

Kurde..

-Tu Rosalie, pamiętasz mnie może? Drobną, rudą istotkę?

Istotkę? Bardziej żałośnie się nie da?

Czemu głos w mojej głowie mnie hejtuje?

-O, witaj Rosalie. Jak miło usłyszeć Twój głos.

Czy ja się rumienię?

-Coś się stało, że dzwonisz? - słychać było troskę w jego głosie.

-To znaczy.. Tak sobie myślałam, że.. może chciałbyś pogadać, jutro, jakbyś może miał czas? - walnęłam otwartą dłonią w twarz.

-Jasne, bardzo chętnie. W takim razie zapraszam do mnie. Jutro o 17 Ci pasuje?

Myślałam raczej o kawiarni, ale okej. Twój dom też może być.

-Pasuje mi każdy dzień i każda godzina.. - najpierw gada, później myśli.

Idiotka.

-W takim razie do zobaczenia piękna - i się rozłączył.

***

Następnego dnia wstałam bardzo wcześnie i od razu żałowałam tego, że wczoraj umówiłam się z Christianem. Przecież co ja mam mu mówić? On jest dorosły, ma własne sprawy.. A to, że powiedział, że mogę dzwonić kiedy chce to zapewne tylko z grzeczności.

Kto by tracił czas na kogoś takiego jak ja?

Od rana sprzątałam w domu, gdyż ciotka nigdzie by mnie nie puściła jeżeli nie odrobiłabym swoich obowiązków.

Oprócz tego jak zwykle musiałam zrobić obiad, później trochę zajęłam się lekcjami, ale szybko mi się to znudziło.

Kiedy wstawałam od biurka mój telefon zaczął dzwonić. Przeraziłam się na widok tego, że dzwoni do mnie Tyler. Zignorowałam to, ponieważ była już 16.23, a przecież z Christianem jestem umówiona na 17.00.

Wzięłam szybki prysznic, a zaraz po nim wybrałam strój. Składał on się z oliwkowej koszuli, białych spodni oraz białych, płaskich converse'ów.

Moje rude, długie włosy rozczesałam oraz postanowiłam, że nie będę dziś nakładać żadnego makijażu.

Wzięłam tylko telefon, założyłam płaszcz, a cioci napisałam karteczkę i powiesiłam ją na lodówce, bo co ona może robić?

Czasem mi jej naprawdę szkoda, ale gdy tylko kiedyś zaczęłam temat o odwyku i wyjściu z uzależnienia wpadła w szał.

Cicho wyszłam z domu i zakluczyłam go.

***

Stałam przed drzwiami Christiana od dobrych 10 minut i sama nie wiedziałam czy przypadkiem nie uciec. Nagle usłyszałam jego kroki więc spanikowana zapukałam do drzwi.

-Witaj Rosalio, już myślałem, że nie przyjdziesz - na jego twarzy widniał serdeczny, biały uśmiech.

On cały zarażał optymizmem. Ja natomiast jak głupia uśmiechnęłam się do niego szybko i spuściłam wzrok.

Zaprosił mnie do środka i pokierowaliśmy się do salonu.

Na początku było trochę niezręcznie, po prostu cały czas czułam, że jestem cała czerwona i nie odrywałam wzroku od moich kolach, ale gdy Christian położył na jednym z nich swoją ciepłą dłoń spojrzałam mu w oczy i od tamtego czasu nie mogłam od nich oderwać wzroku.

Tylko TwojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz