12

10.6K 565 55
                                    

Nie chciałam tego. Nie chcę mieć teraz z nikim żadnej takiej relacji, w szczególności, że wiem jaki jest Tyler.

Powoli zaczęłam się od niego odsuwać, gdy do klasy weszli roześmiani kumple chłopaka, a ja w tamtej chwili po raz pierwszy zaczęłam dziękować, że się pojawili.

Tyler spojrzał na mnie wzrokiem, który pokazywał, że mam się nawet słowem nie odezwać, a ja jak zwykle spuściłam wzrok.

-Stary, kurwa, nie uwierzysz. Moi starzy wyjeżdżają na weekend więc robię imprezę - mówił jeden.

-No to zajebiście, tylko nie zapraszajcie jakichś przypałów.

Wtedy poczułam ich wzrok na sobie.

-Spoko, ona na pewno nie będzie zaproszona - wszyscy z wyjątkiem Tylera zaśmiali się. - Chociaż.. Nie jest taka zła - chłopak nagle przyciągnął mnie do siebie, a ja aż się wystraszyłam.

-Zostaw ją Colin - powiedział brunet.

-Dobra stary, wyluzuj - chłopak uniósł ręce w geście obronnym, a po tym wyszli z sali zostawiając mnie sam na sam z Tylerem.

Tacy są właśnie chłopcy. Mówią, że przestaną mnie niszczyć, a jednak nadal to robią.

-Muszę już iść - powiedziałam cicho kierując się w stronę drzwi.

-Pójdziesz na tę imprezę ze mną.

- Nie wiem czy..

-Nie pytam się, tylko mówię, że idziemy razem.

Przełknęłam ślinę i poszłam na lekcje.

***

Tydzień minął mi bardzo szybko i nim się obejrzałam była już sobota.

Od rozstania (o ile można to tak nazwać) z Christianem moja samoocena jeszcze bardziej się obniżyła, chociaż nie wiem czy jeszcze mogła. Nie obchodziło mnie co ja sama lub ktoś ze mną robi. Po prostu chciałam mieć spokój.

Na imprezę ubrałam małą czarną, która miała prześwitujący materiał na brzuchu, a do tego jak zwykle założyłam czarne szpilki. Włosy rozczasałam i spięłam w długi, gruby warkocz. Pomalowałam rzęsy i biorąc po drodze kopertówkę wyszłam z mieszkania.

Na parkingu czekał już na mnie Tyler. Wsiadłam do jego czarnego audi, które wyglądało jakby dopiero zostało kupione. Zamknęłam za sobą drzwi i od razu wlepiając wzrok za okno rzuciłam krótkie 'hej'.

Chłopak chyba nieco zaskoczony moim zachowaniem po prostu ruszył w kierunku domu Colina.

Po drodze jak to on położył swoją dłoń na moim udzie o sporo wyżej niż zwykle, ale po prostu to zignorowałam mimo iż czułam lekkie rumieńce. Do tego kątem oka widziałam, że chłopak od czasu do czasu zerkał na mnie.. To znaczy moje nogi.

Kiedy byliśmy przed domem Colina pomyślałam, że to kolejny rozpieszczony dzieciak, ponieważ mieszkanie cioci jest chyba mniejsze niż jego parking.

Odetchnęłam i wyszłam z auta trzymając dłoń bruneta, który nawet otworzył mi drzwi. Zaraz później jego dłoń oplotła moją talię, ale nie obchodziło mnie to.

Już wtedy poczułam na nas pierwsze spojrzenia, a kątem oka zauważyłam, że chłopak się uśmiecha.

Jak to on.. kocha być w centrum uwagi.

Weszliśmy do środka, a impreza już trwała w najlepsze. Nawet w korytarzu jacyś chłopacy już coś wciągali.

Bo drodze do salonu chłopak zdążył już wypić dwa shoty i połowę kubeczka piwa. Kiedy dotarliśmy do parkietu nie miałam specjalnej ochoty tańczyć. Chciałam po prostu, żeby Tyler się schlał i dał mi spokój, żebym mogła wrócić do domu.

-Hej Tyler - usłyszałam piskliwy głos.

Chłopak posłał sztuczny uśmiech blondynce, a ta nawet nie zwracając na mnie uwagi po prostu zaciągnęła chłopaka na parkiet.

Nie byłam zła, a nawet się cieszyłam, że mogę wyjść na zewnątrz się przewietrzyć.

Kiedy szłam w stronę ogrodu trochę rozejrzałam się po salonie i zdołowałam się jeszcze bardziej, ponieważ ja do tych ludzi po prostu nie pasowałam.

Wszyscy mieli jakieś drogie ciuchy, najlepsze samochody, dobrze się bawili i co najważniejsze pasowali do towarzystwa.. chociaż kiedy patrzyłam na dziewczyny, które puszczały się na lewo i prawo gdzieś tam w duchu cieszyłam się, że jestem właśnie taka jak teraz.

Mimo wszystko przez to, że miałam już moje życie w dupie zatrzymałam się gwałtownie i odwróciłam na pięcie, a następnie ruszyłam w kierunku kuchni.

Tam wzięłam całą butelkę wódki i po prostu ruszyłam z nią na parkiet.

Po niecałych 10 minutach nie było już nic, a ja bawiłam się w najlepsze, kiedy nagle zauważyłam Tylera idącego do mnie.

-Jak się.. - chłopak przybliżył się do mnie. - Czy Ty się nachlałaś? - zapytał, a ja widziałam, że zaczyna się denerwować.

-Skądże - machnęłam ręką.

Alkohol jednak na serio dodaje ludziom odwagi.

-Wychodzimy na dwór - chłopak złapał mnie w talii i siłą zmusił, abym z nim poszła.

Na zewnątrz zatrzymaliśmy się w miejscu gdzie nikogo nie było, a ja szczerze mówiąc trochę się bałam, aby chłopak nie okazał się być jakimś psychopatą.

-Pozwoliłem Ci pić?

-Nie, ale..

-No to kurwa po chuj wzięłaś ten alkohol! - odsunęłam się od niego o krok.

-Nie jesteśmy dla siebie kimś ważnym, a tym bardziej nie będziesz mi niczego zabraniał - powiedziałam i od razu pożałowałam tych słów, ponieważ chłopak uderzył mnie w twarz.

Ale tym razem jakby włożył w to więcej siły, bo kiedy upadłam na sukienkę kapnęła mi kropelka krwi, która spadła z mojej twarzy. Cały alkohol jakby nagle ze mnie wyparował, a ja uniosłam wzrok, żeby przez zaszklone oczy spojrzeć na bruneta.

-Kurwa.. nie.. przepraszam - schylił się, ale ja się odsunęłam.

-Nie dotykaj mnie - powiedziałam przerażona odwracając twarz.

-Rose..

-Nie. Tym razem przesadziłeś już na dobre Tyler - wstałam i przejechałam palcami po policzku, po którym spływała krew.

-Naprawdę przepraszam - po raz pierwszy z jego ust wyczułam skruchę i współczucie.

-Udaję twoją dziewczynę, pozwalam ci robić ze mną co chcesz, już nawet się nie odzywam kiedy zrobisz coś co mi się nie podoba.. Kiedyś mnie tak uderzysz, że stanie mi się coś poważnego. Boję się ciebie, rozumiesz Tyler? Znajdź sobie kogoś innego nad kim będziesz się tak znęcał, bo ja mam dosyć. Jestem na serio wyczerpana.. - przy ostatnich słowach spojrzałam mu w oczy.

Myślałam, że zrobi coś miłego. Chociażby jeszcze raz przeprosi.. Ale to przecież Tyler.

-Przecież nie jesteśmy dla siebie nikim ważnym - jak gdyby nigdy nic wzruszył ramionami bezczelnie patrząc mi w oczy. Natomiast ja już wtedy nie wytrzymałam i po moich policzkach zaczęły spływać łzy.

-W takim razie możesz się pierdolić dupku! - krzyknęłam tak głośno, że kilka osób, które przechodziły koło nas się spojrzały.

Po wypowiedzeniu tych słów po prostu zdjęłam ze stóp szpilki i zaczęłam biec cała zapłakana i z rozmazaną krwią na twarzy.

Wybiegłam na ulicę, ponieważ było coś koło godziny 4 i nie sądziłam, że jakiś samochód będzie na drodze, ale jak zwykle się myliłam, ponieważ nagle zza zakrętu wyjechało jakieś auto, a ja po prostu zatrzymałam się w miejscu. Już myślałam, że wyląduje co najmniej w ciężkim stanie do szpitala, lecz auto zatrzymało się kilka centymetrów przede mną, a z niego wysiadł bardzo dobrze znany mi mężczyzna.

*****

Jak się podoba? Piszcie co sądzicie ;)

♡.

Tylko TwojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz