Rozdział 3 "Różdżka"

3.3K 137 20
                                    

Lubię jak błagasz, błagaj dalej

'Diabolina

"Czarownica" 2014

Mal

 Jesteśmy tu od kilku godzin, a ja zdążyłam jeszcze bardziej znienawidzić to miejsce. Tutaj naprawdę wszystko jest idealne. Nawet nasze przywitanie. Nie podobało mi się to. Muszę znaleźć sposób abyśmy zdobyli tą głupią Różdżkę i żebyśmy mogli jak najprędzej opuścić to miejsce. Taki idealny świat nie jest dla nas. Wszyscy są dla siebie mili i bardzo dobrze wychowani. To dla nas nowość. Jak tak można?! Cały czas się uśmiechać, mówić wszystkim „cześć" albo „ładnie dziś wyglądasz". Szaleństwo! Nigdy do tego nie przywyknę. Niestety będziemy musieli udawać, że jesteśmy mili, a to jest naprawdę duże wyzwanie dla naszej piątki.

Książę Ben wyglądał znajomo. Nie z telewizji, gdzie widziałam go kilka razy. Zastanawiam się czy to nie jest chłopak z mojego snu. Kiedy spojrzał na mnie podczas przywitania, jakaś iskra przemknęła między nami. To było dziwne. Nigdy takiego czegoś nie doświadczyłam. Co to było? Tak naprawdę, nie chcę tego roztrząsać dalej, boję się dokąd mnie może to wywieść. Nawet nie będę wspominać, że mogłam się w nim zakochać, bo ja nikogo nie lubię, a tym bardziej nie mogę nikogo kochać. Moja mama zawsze powtarzała, że miłość to słabość, a ja nie chcę być słaba tylko silna. Na pewno miłość mi tego nie da. Moją potęgę daje mi moc, którą teraz mam do woli, bo w końcu już nie jestem uwięziona pod kloszem, który nie wpuszczał, ani nie wypuszczał magii.

Siedziałam w pokoju z Evie. Moja nie-przyjaciółka fascynowała się nowymi kosmetykami, kiedy ja przeglądałam Księgę Zaklęć mojej matki. Była niezwykła. Nie mogłam się doczekać, aby coś wypróbować. Nasz pokój mnie przerażał. Był taki dziewczęcy i różowy. Ohyda! Oczywiście Evie się podobał, a mi wręcz nie. Gdy pierwszy raz do niego weszłam miałam ochotę wyjść i błagać o zmianę, ale nie miałam takiej możliwości. Wszystkie pokoje dziewczęce były takie. O tyle dobrze, zasłoniłyśmy rolety i trochę nadały mu mroku, ale nie do końca, muszę znaleźć jakiś sposób na zmianę, ale o tym się pomyśli później.

- I jak masz coś? – zapytała Evie malując usta różowym błyszczykiem. Spojrzałam na nią.

- Gdybym coś miała, już nas by tu nie było – wywróciłam oczami. Ktoś zapukał do drzwi. Wstałam i poszłam otworzyć. Był to Ben razem ze swoją Księżniczką Audrey.

- No co tam? – zapytałam niechętnie.

- Przyszliśmy zobaczyć czy wszystko gra – uśmiechnęła się dziewczyna. Jej uśmiech był tak sztuczny jak nasze kwiaty w wazonie.

- Wszystko poza pokojem – również się uśmiechnęłam, ale było to od niechcenia. Musiałam być miła. Audrey wzruszyła ramionami. Ben się zaśmiał. Jego śmiech był nawet słodki. Obok mnie pojawiła się Evie.

- Mi się podoba – powiedziała po czym się zaśmiała. Wróciła do swoich kosmetyków.

- Czy Doug przekazał wam plany na jutro? - zapytał Ben. Spojrzałam na swoje biurko, na którym leżała sterta książek, a na samej górze kilka kartek.

- Tak, przekazał. Zaczynami Historią Piratów. Ciekawy przedmiot – powiedziałam, a w myśli sobie dodałam, że jest nam on zupełnie nie potrzebny.

- To widzimy się jutro – powiedział – Idę sprawdzić co u reszty, do zobaczenia – powiedział z uśmiechem. Zamknęłam drzwi.

- Jak mnie ta Audrey denerwuje, tej jej sztuczny uśmiech – warknęłam – Nie widziałam jeszcze takiego – dodałam kładąc się na łóżko.

- A może dlatego, że jest z Benem – powiedziała Evie i spojrzała na mnie z uśmiechem – Wiem, ze ci się podoba, a widzę między wami chemię.

Descendants: Kraina Zapomnianych BaśniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz