"Niech ja cię dorwę! Tylko tego pragnę przed śmiercią..."
Kapitan James Hak
Piotruś Pan. Wielki powrót ( 2002 )
Danica
Była długa przerwa. Siedzieliśmy w stołówce jedząc lunch. Jay i Carols się wygłupiali, Evie przeglądała magazyn, a Mal przyglądała się córce Dobrej Wróżki, Jane. Byłam ciekawa dlaczego. Ani na moment nie odrywała od niej wzroku. Wydawała się, jakby była pogrążana w głębokich myślach.
- Czemu się jej tak przyglądasz? - zapytałam. Spojrzała na mnie zirytowana.
- Myślę jak do niej zagadać, aby mi zaufała. - odpowiedziała jakby to było oczywiste.
- Po co? - uniosłam brew.
- Później ci powiem. Jak ostatnio chciałam powiedzieć to ciebie nie było. - wzruszyła ramionami. Wróciła do swojego zajęcia. Czyli chyba coś wymyśliła. Nareszcie! Mam dość tego miejsca. Momentami zdecydowanie bardziej wolę Wyspę niż Auradon. Może nie jest tutaj aż tak źle, ale nie podoba mi się tu. Na Wyspie każdy był obojętny, nie ważne czy ktoś płakał, czy nie, przechodziło się koło tego obojętnie. Tutaj jeśli masz problem, pomagają ci wszyscy. Czasem mi się wydaje, że to miłe z ich strony. Nie przepadam za wszystkimi, szczególnie za córką Aurrory. Irytuje mnie jej sztuczny uśmiech. Wydaje się miła, ale pewnie nas obgaduje przy pierwszej lepszej okazji. Założę się, że Mal też najbardziej chce się jej pozbyć. Ben był naprawdę miły i zawsze chętny do pomocy. Zapewne będzie dobrym władcą, chyba że do tego nie dopuścimy...
Usłyszałam, że Evie pisnęła. Nasza czwórka na nią spojrzała.
- Co jest? - zapytał Carlos rozglądając się.
- Ben tu idzie! - powiedziała łapiąc za lusterko i zaczęła poprawiać makijaż. Spojrzałam w jej stronę. Faktycznie szedł Ben. Był razem z Melissą. Carlos się zmieszał, a ja nawet się domyśliłam dlaczego. Nie było Ayli... córka Elsy naprawdę zmienia nam Carlosa. Mal go szturchnęła.
- Co jest? - zapytał zdenerwowany.
- Zachowuj się normalnie, a nie jak szczeniak, który tęskni - powiedziała, a raczej warknęła.
- Nie porównuj mnie do psa! - prawie krzyknął. Zaczęli się kłócić. Carlos panicznie bał się psów. Matka mu naopowiadała, że to są mordercy. Od zawsze się ich bał. Do stolika podszedł Ben i Melissa.
- Cześć Ben - przywitałam go z uśmiechem. Mal i Carlos automatycznie przestali się kłócić. Idioci. Zaśmiałam się pod nosem. Spojrzeli na mnie z wyrzutem, że mogłam ich ostrzec.
- Możemy się do was dosiąść? - zapytała blondynka. Popatrzyliśmy po sobie.
- Myślałam, że jadasz w zamku - Mal spojrzała na Ben'a. On uśmiechnął się do niej ciepło. Przez ułamek sekundy wydawało mi się, że miedzy nimi przemknęła jakaś iskra. Mal zrobiła się lekko czerwona, ale raczej tego nie zauważył.
- Trzeba coś zmienić - powiedział. Jay i Carlos przesunęli się w moją stronę robiąc im miejsce. Melissa usiadła obok Evie, a Ben obok Mal.
- Wiecie nie chcę być niegrzeczna, ale mam pytanie. Macie do nas jakiś "biznes" czy coś? Bez powodu byście tutaj nie usiedli - powiedziała Mal. Spojrzeli na niego, a potem po sobie. Wzruszyli ramionami.
- Chcemy was bliżej poznać - powiedziała niepewnie Melissa. Wywróciłam oczami. Po co im to? Do szczęścia? Mają go za dużo. - Jesteście teraz częścią tego miejsca. W sumie zawsze byliście, ale prawie nic o was nie wiemy. O waszych rodzicach mamy podstawową wiedzę, a o was nic. - dodała spoglądając po nas. Mal spojrzała na mnie, a potem na Evie. Niebiesko-włosa nie odrywała wzroku od Bena. Książę czuł się obserwowany i był trochę spięty. Kopnęłam ją pod stołem. Zmroziła mnie wzrokiem.
CZYTASZ
Descendants: Kraina Zapomnianych Baśni
FanficCzęść 1: Good is the new Bad Ona - córka groźnego pirata On - syn chłopca, który nigdy nie chciał dorosnąć. Czy zemsta okaże się silniejsza niż miłość? Część 2: Kraina Zapomnianych Baśni