2.9

12.4K 729 15
                                    

Wyciągnęłam nóż z tylnej kieszeni i przejechałam po jego klace piersiowej, ten tylko zaczął mi jęczeć z bólu, zaczęłam zjeżdżać do jego przyrodzenia.

- Wyniesiesz się stąd czy chcesz się pożegnać z kolegą?- szepnęłam mu za ucho tak, żeby tylko on to usłyszał.

- Nie boje się ciebie suko. – wychrypiał.

- A powinieneś. Spieprzasz stąd albo pozbywamy się twojego przyrodzenia? – zapytałam się przyciszonym głosem. Chłopak nie chciał uwierzyć, że coś mu zrobię, wiec wbiłam mu nóż w nogę.

- Chłopaki spadamy stąd. – wychrypiał.

Tak jak szybko się pojawili też, tak szybko zniknęli. Kiedy wyszli, szybko pobiegłam do pokoju synka, sprawdzić, czy jest. Kiedy otworzyłam drzwi nadal smacznie spał. Odetchnęłam z ulgą.

- Jak ty się ich pozbyłaś?- zapytał się Mike, stając koło mnie.

- Wszystko zrobię, tylko żeby mój syn był bezpieczny. - na szczęście już nie drążył tematu

- Aha, pakuj się, jutro wyjeżdżamy do Sydney. Tu jest nie bezpiecznie. – powiedział, dając mi buziaka w policzek.

Nic nie mówiąc, poszłam do swojego pokoju się spakować i przy okazji Nicolasa. 


Aron;

Kiedy ci goście tu się znaleźli, myślałem, że już po nas. Nikt z nas nie miał przy sobie broni, ale jedna rzecz mnie zastanawia, komu udało im się ich przestraszyć? Nie jesteśmy tu bezpieczni. Jutro z samego rana wracamy do Sydney.

- Stary co to było? Komu się udało ich wystraszyć?- zaczął zadawać pytania Luke.

- Nie wiem.

Wszyscy mieliśmy dość, wrażę na ten dzień i poszliśmy spać, bo jutro czeka nas długa podróż.

...

Z lotniska szybko pojechaliśmy do naszego domu. Nie sprzedałem go ani nie przeprowadziłem się. Nie mogłem za dużo wspomnień i jeszcze miałem nadzieję że Megan wróci.

Chłopaki od razu poszli do swojego pokoju, a ja wziąłem Leona i pokazałem mu dom i gdzie co jest.

- A co z Hope, może tutaj zostać? – zapytał się mnie, kiedy wychodziłem z jego pokoju.

- Niestety nie może, nie należy do naszego gangu.

Szkoda mi jej było. Podobno ojciec dziecka ja rzucił, a potem dowiedziała się o ciąży. Rodzice już nie żyje, a rodziny nie ma. Niestety ale zasady to zasady.

Pożegnałem się z chłopakiem i poszedłem do swojego pokoju, po drodze zajrzałem do pokoju Megan tak jak i zawsze, ale kiedy już miałem wchodzić zauważyłem, że ktoś w nim już jest. Powoli wszedłem i zobaczyłem jak Hope siedzi przed biurkiem i patrzy na komputer mojej siostry. Coś mi tu nie grało, przecież Megan ma hasło tak skompletowane, że nikt nie wejdzie na jej komputer.

- Co ty tutaj robisz i jak weszłaś na komputer?!- powiedziałem wściekły.

- Szukałam jakiegoś pokoju i znalazłam ten a przy okazji, że miał komputer, to chciałam poszukać dla siebie i synka domu, bo tutaj nie mogę zamieszkać, bo nie jestem w gangu. – tylko członkowie o tym wiedzą, że nie możemy przyjmować innych. Coś mi nie gra w tej dziewczynie, tylko jeszcze się muszę dowiedzieć co.

- Wynoś się z tego pokoju i z tego te go domu i to już! - krzyknąłem.

Hope wstała i zabrała swojego synka, a potem walizki i wyszła z domu, a ja szedłem za nią czy przynajmniej czegoś nie kombinowałam. Zamówiła taksi. Kiedy taksówka przyjechała, zapakowała wszystko i siadła. To, co powiedziała później, było nie do opisania i popełniłem straszny błąd.

Bad GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz