9

14.3K 791 24
                                    

Kiedy chłopaki mnie tylko zobaczyli w samej bieliźnie, zaczęli mnie pożerać wzrokiem i się ślinić. Nie powiem, schlebiało mi to i nie wstydziłam się swojego wyglądu, bo moje ciało było łanie wysportowane oczywiście nie do przesady jak to u niektórych. Uśmiechałam się do chłopaków słodko i zaczęłam robić sobie herbatę. Nawet nie zauważyłam jak ktoś nagle mnie przykrywa kocem. Byłam tak zaskoczona tym ruchem, że prawnie bym wylała, ma siebie wrzącą wodę.

-Nigdy już tego nie rób, oni nie mogą widzieć tego, co moje. - mówił mi do uch Luke, przytulając się do moich pleców.

Nie spodziewałam się tego po nim, niby jesteśmy ze sobą, ale nie widziałam u niego jeszcze tego, że jest o mnie zazdrosny.

-Ale wy to już możecie chodzić w samych bokserkach. - postanowiłam się bronić. Przecież mieszkamy w wolnym kraju i są jakieś równouprawnienia, wiec nie ma prawa mi zabraniać chodzenia po domu w bieliźnie.

- Kochanie, my jesteśmy facetami i wszystko mamy to samo a ty jesteś piękną kobietą i w dodatku pożeraną przez moich kupli. - mówił mi, składając pojedyncze pocałunki na mojej szyi.

Z każdym jego pocałunkiem chciałam więcej i więcej, było mi tak przyjemnie, że nie chciałam tego przerywać. Obróciłam się w jego stronę i już miałam go pocałować w usta, kiedy przeszkodził mi w tym Mike, każąc nam się ubierać, bo mieliśmy lecieć na spotkanie z moim bratem. Szybko cmoknęłam chłopaka w usta i pobiegłam do pokoju, aby się ubrać, a następnie spakować swoje rzeczy. Nie miałam ich dużo, bo po co miałam targać ze sobą pół szafy, jak byłam ty ledwo dziesięć dni. Kiedy byłam gotowa, zeszłam na dół i czekałam, aż księżniczki ruszą swoje szanowne tyłki i zejdą na dół. A to podobno kobietą dłużej zajmuje, ogarniecie się.

- Macie dwie minuty, aby znaleźć się na dole, jak nie to sama pojadę na lotnisko. - krzyknęłam na cały dom.

Nie minęło nawet kilka sekund a chłopaki już byli na dole.

- Jak już raczyliście zejść to ruszyć dupy i do auta- powiedziałam władczo.

- A wydawała się taka słodka i nie winna. - mruczał pod nosem Ashton.

Na jego słowa tylko tajemniczo się zaśmiałam. Oj chłopaki ile wy jeszcze o mnie nie wiecie. Kocham grać taką niewinną dziewczynkę, bo zawsze mój przeciwnik nie chce mnie skrzywdzić i myśli, że nic nie potrafię i to jest jego największy błąd, bo zawsze go szybko pokonam albo zabije w zależności od sytuacji. No wiem, teraz pomyślicie, że nie mam serca, ale je mam i nigdy nie pozwolę skrzywdzić mojej rodziny, jak i najbliższych, a gang jest właśnie moją rodziną.

Kiedy chłopaki wpakowali się do auta, a ja zamknęłam dom i wsiadłam do samochodu, do mojego kochanego Audi R8. Nawet się nie obejrzałam, a już byliśmy w samolocie. Podróż minęła nam na wspólnym wygłupianiu się i żartowaniu. Kiedy wylądowaliśmy i mieliśmy swoje bagaże, poszliśmy na parking, gdzie już czekało na nas moje auto.

- To, co gdzie teraz, bo ja nie wiem, gdzie się znajduje ich siedziba. - zapytałam się, wsiadając za kierownicą.

- musisz jechać za miasto jakieś dziewięćdziesiąt kilometrów, a pożnij cię pokieruje- powiedział Mike.

Skąd oni tak dobrze wiedzieli, gdzie jest nasza siedziba, jak nikt tego nie wie, coś mi tu nie gra i muszę szybko się dowiedzieć, o co w tym chodzi.

- skąd wiesz, że to tam?

- Bo pisałem już z Aronem, aby podał mi adres gdzie mamy eis spotkać, ale po nie całych trzech minutach od odczytania wiadomość i wiadomość się skasowała.

No tak nasza ekipa bardzo dba o bezpieczeństwo i jeżeli chodzi o adresy i nie tylko szybko je usuwają albo cały telefon zacznie szwankować i przestaje działać.

Po nie całych dwóch godzinach byliśmy na miejscu. Przed nami znajdowała się piękna willa w lesie, była ogrodzona wysokim murem z szarego kamienia, a przy bramach stali ludzie z bronią, nić się nie zmieniło od mojego wyjazdu. Zajechałam pod wejście i odsunęłam szybkę, słodko się uśmiechając do strażnika, ale on nie zwracał na mnie uwagi.

- My przejechaliśmy na spotkanie z Aronem. - powiedział stanowczo Luke.

Strażnik popatrzył się na nich nie penie, ale kiedy spojrzał na mnie, od razy kazał otworzyć bramę. Słodko się do niego uśmiechnęłam i puściłam oczko. Wjechałam na posesję i wyszłam z samochodu, to samo uczynili za mną chłopaki. Długo nie musiałam czekać, aby koło nas pojawił się mój brak. Uśmiechnęłam się do niego i puściłam mu oczko. On już wiedział, że ma udawać, że mnie nie zna.

- Witam. Nie będę się rozdrabniał i nie wiadomo jak was witał więc ruchy i pokażecie mi swoje zdolności w postaci walki.

Nie czekając, na naszą odpowiedz, ruszył do domu, a następnie do piwnicy gdzie znajdowała się siłownia miejsce do trenowanie różnych sztuk walk.

- Kto chce na ochotnika? - zapytał się Aron.

- Ja mogę. - zgłosił się Luce.

- Okey wiec twoim przeciwnikiem będzie...






Mam nadzieje, że rozdział wam się podoba.


Bad GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz