XXVII

492 42 5
                                        

   Dochodziła już prawie 3 w nocy. Ta cała rozmowa z Aidanem trochę mi się przedłużyła. Wchodząc do domu miałam nadzieję, że nikt mnie nie usłyszy. Po cichutku zdjęłam buty, po czym kierowałam się w stronę schodów.

- Miło, że wróciłaś! - Nagle tata zapalił światło. - Co ty sobie wyobrażasz gówniaro. Jak taka dorosła się czujesz to się stąd wynoś! 

- Przestań! - Po jego słowach momentalnie do oczy naleciały mi łzy. 

- Co przestań, niewychowana smarkulo. Nie przyszło ci do głowy, że się o ciebie martwię?!

- Martwisz? Ty nie martwisz! Zabawny jesteś...

- Słucham !?

- Zmieniłeś się odkąd odeszła... - Postanowiłam wszystko z siebie wyrzucić. - Stałeś się w stosunku do nas oschły. Nawet nie rozmawiasz z nami o niej. Przyszło ci do głowy, że my też to przeżywamy?! Nie pytasz jak się czujemy, właściwie to w ogólę z nami nie rozmawiasz. Nie zastanawiałeś się pewnie też dlaczego nie ma mnie w domu...dlaczego nie chodzę do szkoły. Nawet się o to nie zapytasz. Nie interesujemy cię i nawet nie udawaj, że jest inaczej. Daj mi spokój. - Chciałam się już odwrócić, ale szybko dodałam ostatnie słowa. - Mi już nie zależy, nie chcesz to nie rozmawiaj ze mną, ale Joshep potrzebuje ojca, zastanów się nad tym.

 Weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko chowając głowę w poduszkę. Takim sposobem zawsze tłumiłam swój płacz, a teraz był wyjątkowo głośny.

- Mamo... tak strasznie chcę z tobą porozmawiać, chcę mieć cię tutaj.. - Mówiąc robiłam sobie przerwy na płacz. - Pomóż mi, błagam cię, dłużej tak nie wytrzymam.. Czy jestem aż taka zła?

*

  O 5.30 przeszłam po cichu do gabinetu mamy. Nie mogłam spać, więc pomyślałam, że może tutaj uda mi się trochę odprężyć. Usiadłam na moim ulubionym miejscu biorąc do ręki jakie papiery mamy. Wpatrywałam się w jej pismo, sama nie wiem w jakim celu. Nagle poczułam jak ktoś kładzie rękę na moim ramieniu. To był tata, szybko zwaliłam jego rękę.

- Wiedziałem, że tu przyjdziesz. - Powiedział siadając przy mnie. - Przepraszam, tak zdaję sobie sprawę, że trochę późno to mówię, ale przepraszam. Bałem się z wami rozmawiać, dobrze wiesz, że nie jestem w tym najlepszy. - Powoli coraz uważniej go słuchałam. - Zawsze gdy trzeba było z wami pogadać na poważnie, to mama rozmawiała z wami, ja czasem tylko dodałem coś. Próbowałam ją godnie zastąpić w tym. - Zaśmiał się łapiąc się za głowę. - Tyle tylko, że nie da się jej zastąpić. Przepraszam. Kocham cię bardzo mocno kochanie, mimo tego, że ostatnio nie mówiłem ci o tym... i możesz myśleć, że trzymałem cię na smyczy i byłem dla ciebie surowy, bo miałem taką ochotę, ale nie... ja po prostu nie chciałem cię stracić w jakikolwiek sposób. Za bardzo przypominasz mi mamę. Dopiero teraz widzę, że właśnie tym sposobem cię tracę. 

  Wtuliłam się w niego nic nie mówiąc, po prostu płacząc. Myślałam, że go straciłam, że nigdy nie wróci. Odzyskałam go, odzyskałam.

- Opowiesz mi co się dzieje? 

Zostań ze mną Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz