II

1.1K 70 1
                                        

             Pisałam z nim do późnej nocy, więc nic dziwnego, że rano byłam nieprzytomna. Coraz bardziej go lubiłam, coraz lepiej mi się z nim pisało. Cieszyło mnie to, bo w końcu gdyby było inaczej męczyłabym się do końca roku. Zaczynałam lekcje o 9.50, więc miałam jeszcze półtorej godziny. Uczesałam w niesforny kok swoje włosy. Pomalowałam rzęsy, brwi i usta. Lubiłam mocny makijaż, ale ostatnio coraz mniej się malowałam. Założyłam spodnie z wysokim stanem i zieloną bluzkę. Spakowałam się i ruszyłam w stronę kuchni żeby zrobić sobie i Josephowi śniadanie, ale ten mały smród już był na nogach i grzebał w lodówce. 

- Co chcesz zjeść?

 - Już jadłem. Chowałem właśnie masło.

      Co? Chyba podmienili mi brata. Joseph zrobił sobie sam śniadanie. Ja to chyba zapisze w kalendarzu. On nigdy nie lubił robić niczego sam. To prawda po śmierci mamy stał się bardziej samodzielny. Niestety zrezygnował z robienia sobie śniadania samemu. Dlatego byłam zdziwiona. Przyglądając mu się bliżej już wiedziałam, że coś się stało. 

- Nie wyspałeś się albo jesteś zły. 

 - Nie, nic.

            Znam swojego brata i od razu zauważyłam, że coś jest na rzeczy. Nie dałam mu spokoju i trułam mu tyłek tak długo, aż w końcu wszystko powiedział. 

- Chodzi o tatę. Ty się z nim nie dogadujesz i ja od pewnego czasu też nie. Wczoraj po kolacji trochę się z nim pokłóciłem. 

 - Wiem, wiem. Jest trudny ostatnio. Wszyscy mamy zły okres. Wiesz, że bardzo kochał mamę. Daj mu czas.(nie dał dokończyć) Nawet nie wiem, czy mnie słuchał. Wyszedł do szkoły bez słowa. 

   Sama byłam zdziwiona swoimi słowami. Dopiero teraz pomyślałam, że mu ciężko. Rodzice byli idealna parą. Tata bardzo ja kochał. Zawsze marzyłam o tym, żeby ktoś mnie tak pokochał jak tata mamę. Dla niego najważniejsza była rodzina, na drugim miejscu zawsze była praca. Teraz wszystko się zmieniło, cały czas pracuję, pewnie dlatego, że chce zapomnieć. Szkoda, że nie zdaje sobie sprawy z tego, że w taki sposób nie zapomni. Wręcz przeciwnie, będzie jeszcze gorzej. W każdym razie teraz większość spraw jest na mojej głowie, doszło nawet do tego, że chodzę na zebrania Josepha.     

     Kończyłam jeść płatki, gdy nagle zadzwonił dzwonek. Byłam pewna, że była to Niki.Przychodziła po mnie zawsze w poniedziałki i czwartki. Ubrałam płaszcz, wzięłam torbę i wyszłam z domu. Nie minęło 10 minut i już byłyśmy w szkole. Niki ma zadziwiająco szybkie tępo, nigdy nie mogę za nią nadążyć. Nie dość, że szybko i dużo gada to jeszcze idzie jakby ja ktoś gonił.

 - Pisałam wczoraj z Suga- powiedziałam siadając na ławce przed klasą. 

 - Uuu koleżanko, czyżby kroił się romans! - Nie mogła powstrzymać śmiechu. 

- Uuu koleżanko, a ty chyba dawno betonu nie ryłaś! 

 - Oj proszę Cię, widać, że mu się podobasz. Nawet jeśli on tobie nie, to nie znaczy, że nie możesz się pobawić

 - Nie będę się bawić ludźmi, Niki. Nie potrafię.

 - Wiem, przepraszam. Chodzi mi o to, że możesz pozwolić chociaż na to żeby on się do Ciebie zbliżył. Może z tego coś wyjdzie.

     Nic nie odpowiedziałam jej na to. Zadzwonił dzwonek, więc obie ruszyłyśmy w stronę klasy. 

- No cześć laski. - Można było od razu domyśleć się, że to był Aidana. Jego grubego głosu nie można było pomylić z żadnym innym.

 - No cześć palancie. - Odezwała się Nicki.

     Kocham ich. Naprawdę ich kocham. Nawet jak się źrą ze sobą to ich kocham. W życiu nie miałam takich przyjaciół.

 - Widzę, że bardzo się kochacie. - Na dźwięk głosu Sugi aż podskoczyłam.

 - Chyba aż za bardzo. - Stwierdziłam ciągmąć go do ostatniej ławki. Pierwszą miałam matematykę. Nie lubiłam babki od matmy. Stara jędza, której szczęka co chwilę wylatywała z buzi. Co najgorsze strasznie po mnie cisnęła. Na szczęście obecność Sugi sprawiała, że czułam się trochę lepiej.

 - Myślę, że to będzie dobrze. - Powiedział gdy rozwiązywaliśmy kartę pracy w parach. 

 - Trzeba to uzasadnić geniuszu. 

      Zawsze gdy powiedziałam coś co go śmieszyło odpowiadał mi uroczym uśmiechem. Lubiłam ten uśmiech. Tak jakby był zarezerwowany tylko dla mnie. Chociaż to głupota, wiem. Nie powinnam tak myśleć. 

                                                                                               *

    Idąc z Suga na ostatnią lekcje zatrzymał mnie głos Erika. Stanęłam jak wryta. Kochałam ten głos. Kochałam jego blond włosy.Kochałam jego ciało, jego ciepło, jego mięśnie. Po prostu go kochałam.

 - Kataleja, zaczekaj. 

    Nie zareagowałam przyśpieszyłam tępo. Suga domyślając się, że chce uniknąć kontaktu z tym typem ruszył za mną. Niestety mój wysiłek poszedł na marne.

 - Porozmawiaj ze mną. - Powiedział łapiąc mnie za rękę i odwracając do siebie.  

 - Zostaw ja palancie! - Zareagował Suga rzucając się na niego. 

 - Taki z Ciebie twardziel? No chodź pokaż co potrafisz.

 - Przestańcie już! - Krzyknęłam z przerażeniem. - Idź pod klasę zaraz przyjdę. -Próbował protestować, ale postawiłam na swoim.

   Po chwili zostałam sama z Erikiem. W sumie, niezupełnie sama. Wszyscy na korytarzu się na nas gapili. 

 - Chodź na boisko.Gdy to zaproponował chciałam zaprotestować. Nie znosiłam tego miejsca odkąd się rozstaliśmy. Niestety miał  rację tam mogliśmy usiąść i spokojnie porozmawiać. 

- Czego chcesz tylko szybko, zaraz mam lekcje?

-Wiesz czego chcę - Przerwał na chwilę - Spotkajmy się po szkole, wyjdźmy gdzieś sami. Porozmawiamy wtedy szczerze, bo tu się nie da. 

- Nie mam ochoty nigdzie z Tobą wychodzić.

- Kataleja, proszę zależy mi.

- A gdy pieprzyłeś się z Zoe też ci zależało?!

- Rozmawialiśmy o tym. To był błąd.

- Nie, błędem było to, że dałam ci szansę.

   Nic nie odpowiedział. Patrzył się swoimi szarymi oczami jakby w nicość.

- Zawsze myślałeś tylko o sobie - Wstałam chcąc iść, uciec jak najdalej.

- To się zmieniło wiem, że późno. - Nie reagowałam na jego słowa, szłam przed siebie. - Ja będę walczył.

      Czy ruszają mnie te słowa? Ruszają, bo to, że nie jesteśmy razem od 2 miesięcy nie znaczy, że przestałam go kochać. Byłam z nim przez dwa i pół roku. Na początku był fantastyczny. Zawsze mu pomagałam, byłam przy nim. Niestety kiedy mam zachorowała i zaczęłam mieć problemy jego brakowało. Zdradził mnie z największą zdzirą w szkole. Byłam taka głupia i zakochana, że mu wybaczyłam. Niestety jeszcze bardziej się zmienił. Dopiero gdy zaczął mnie wykorzystywać zerwałam z nim kontakt. 

     Nie poszłam na ostatnią lekcje. Nie byłam w stanie. Każda rozmowa z nim kończyła się falą smutku. Postanowiłam przejść się do parku niedaleko szkoły.


Zostań ze mną Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz