XV

491 41 2
                                    

(następny dzień, po szkole)

  Wolna byłam o około trzynastej. Przez cały dzień w szkole czekałam na jakieś wyjaśnienia lub rozmowę z Niki. Niestety nie było jej w szkole, albo tak dobrze mnie unikała. Powoli mój smutek zmieniał się w złość. Czułam się bezradna. Nie wiedziałam co się dzieje, a to mnie denerwowało. Zaczęłam myśleć, że może chodzi o mnie. Kto wie?  

W tych przemyśleniach doszłam do domu. Stałam pod drzwiami i pukałam. Nikt nie otworzył. To oznaczało, że tata jest w pracy, a Joseph w szkole. Zaczęłam szukać kluczy. Torebka, kieszenie, kurtka...nigdzie ich nie było. Świetnie! Znów je zgubiłam. 

Zastanawiałam się co ze sobą zrobić. Byłam umówiona dziś z Suga na zrobienie projektu do szkoły, ale miałam być u niego dopiero o 17. Nie chciałam narzucać mu się tak wcześnie. Niki odpadła. Pisałam do niej w szkole dzwoniłam i nic... Więc został mi tylko Aidan. Zadzwoniłam do niego. 

-Halo. Jesteś w domu?  

- No jestem. 

- Świetnie zaraz będę u ciebie.

- Co?

- No ci mówię. Włam na chatę będzie. 

Po 20 minutach byłam już w domu przyjaciela. 

- To co tu robisz? 

- Zgubiłam klucze.

- Znów?  Mistrz z Ciebie. - Powiedział śmiejąc się.

- To nie śmieszne tylko tragiczne.

- Dobra, jak już jesteś to przydaj się na coś i daj mi matme.

 Usiadłam przy jego biurku wyciągając zeszyt z torby. Zaczęłam dyktować mu zadanie domowe, które odrobiłam na matmie. 

-   Cw. a)tg α = m / lsin α = m / kcos α = l / ktg β = l / sin β = l / kcos β = m / k b)tg α = z / xsin α = z / y. Masz. 

 - Co to kuźwa jest.

 - Sinus, cosinus kuźwa! Gdybyś słuchał tej babki to byś wiedział. 

 - Odezwała się ta mądra.

 Odruchowo uderzyłam go w ten pusty łeb. Mimo wszystko i tak go kochałam. Aidan zrobił nam pop corn i włączył mecz w telewizji. Nie lubiłam tego oglądać, no chyba, że z nim. On zawsze bawił się w komentatora, więc miałam się z kogo pośmiać. 

 Kiedy była 16.30 zaczęłam zbierać się do wyjścia.

 - Myślałem, że zostaniesz dłużej. 

 - Jestem umówiona z Suga.

 - O kurde. Mam być zazdrosny?

 - Nie! Ja tylko ciebie kocham, kochany nasza miłość jest jak wiatr, nie widać jej, ale ja czuć. 

- Tak jak z bąkiem.

 - Mógłbyś być bardziej romantyczny.

- Ehhh, kobiety. A czy będę bardziej romantyczny jak cię do niego podwiozę?

- To nie problem?

- Nie i tak nie mam nic do roboty.

 Wsiadając do samochodu napisałam szybko do taty.

JA:

Tato pamiętasz, że dziś robię projekt z Sugą, nie? Będę później w domu.

TATA: 

Jasne. Masz obiad w lodówce.



Zostań ze mną Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz