Dramatyczne życie Malfoya

247 30 1
                                    

Po wielu godzinach męki i potu, które powstały w wyniku znalezienia Draco Malfoya udało nam się przeprowadzić z nim szczery (Veritaserum) wywiad na temat jego naznaczonego chlebem i mąką dzieciństwa, przyjaciół i ojca czubka. Czytacie na własną odpowiedzialność!!


Dziennikarz: Witam serdecznie, drogi chłopcze, jakże drogi, drogi jak nowy kociołek, drogi jak...

Draco M: Weź się uspokój, co?

DZ: Jakie było twoje dzieciństwo? Dramatyczne zapewne...

DM: No, troszeczkę. Kiedy miałem pięć lat po raz pierwszy tata po pijaku posypał mnie mąką. Zgredek włożył mnie wtedy do pieca, chciał upiec chleb na kolację.

DZ: Udało mu się?

DM: A czy wyglądam jak chleb z ziarnami dyni?

DZ: Nie, nie bardzo. Mów dalej chłopcze. Nawiasem mówiąc ładne skarpetki. Nowe?

DM: Stare jak wymiona mojej krowy. Kiedy miałem dziesieć lat, a było to w zamierzchłych czasach komunizmu... Zaraz, w Anglii nie było komunizmu. No nieważne. Nie cierpieliśmy oczywiście niedostatku, ale musiałem harować jak wół w okresie sezonu na wiśnie, kiedy rodzice wyjechali do Australii szukać czarnych kangurów. Wtedy po raz pierwszy poznałem, co to gorzki smak życia - robaki i drylownica.

DZ: Tylko tyle?

DM: I tyle szatan rąbał motyle...

DZ: taaa... Dobra. Kiedy po raz pierwszy postanowiłeś ufarbować włosy?

DM: Nie pamiętam tych czasów... To rodzinny rytuał: wszyscy zbieramy się co dwa tygodnie przed koszem z bananami. Następnie odprawiamy modlitwę do banana...

DZ: Mógłbyś ją zacytować?

DM: Ależ oczywiście:
Bananie jasnożółty jak ser zsiadły latem
Błogosław swą żółcią mniem, mamem i tatem
Aby nasze włosy, daj nam Panie Boże
Były w twym pięknym jak kisiel kolorze."

DZ: O ku***...

DM: Dziękuję. Potem zwykle następuje rytuał farbowania i opowiadania sobie historyjek o bananie.

DZ: To niezwykle ciekawe, ale skończmy proszę ten temat... Co sądzisz o swoich przyjacielach, Crabbie i Goylu?

DM: Weź nic nie mów... Odkąd przekupiłem ich w pierwszej klasie żelkami Haribo, żeby ponieśli mi plecak nie odstępują ode mnie na krok. To straszne, szczególnie w toalecie.

DZ: Jaki jest, był twój ojciec? Wiem, że teraz przebywa w Azkabanie...

DM: Trochę się go boję. Naprawdę głośno chrapie. Kiedyś, gdy spałem u babci ukradł mi mojego najlepszego misia. Wróciłem do domu i pytam: tatusiu, gdzie mój misio? On na to : "nie zawracaj mi głowy, golę nogi". Potem znalazłem go pod jego poduszką.

DZ: Dobrze, chyba wystarczy...

DM: Tak. Spadaj pan. Idę po banana.

Prorok codziennyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz