Rozdział 7

113 8 1
                                    

Po tym jak zerwałam połączenie z Julią oparłam się o drzewo i lekko się zsunęłam na ziemię, z dziwnym psychicznym cichym śmiechem.

Wzięłam linę do ręki, popatrzyłam na nią z oczami jak by to było coś o czy marzyłam od dawna.

Usłyszałam jak ktoś biegnie i krzyczy. Od razu postanowiłam zamilczeć, by zostać nie zauważoną.

Po cichu, powoli owinęłam linę wokół szyi. Zanim ją ścisnęłam, wzięłam kilka leków nasennych. Nie powiesiłam się jak większość, tylko postanowiłam się sama udusić. Nie wiem czemu tak szczerze.

Obraz zaczął mi się ściemniać, wszystko do o koła zrobiło się rozmazane. Poczułam ukucie w klatce piersiowej. Po chwili oczy mi się zamknęły, ostatnie co słyszałam to wystraszone wywołanie mego imienia.

Kilka dni później...

#

-Boże błagam... Niech ona się obudzi... Proszę.. Tylko o to...- mówił Patrick roztrzęsiony trzymając jej dłoń, która była podłączona do kroplówki.

-Patrick.. Chodź.. Musisz coś zjeść, przespać się trochę..- powiedziała Julia łapiąc go za ramie.

Patrick się spojrzał na nią i po chwili znów odwrócił wzrok w stronę Natalii.

-Nie mogę jej teraz zostawić..- powiedział nie spoglądając na Julie.

Julia postanowiła go nie zmuszać. Wyszła z sali.

-Natalia.. Nie wiem czy mnie słyszysz..- zaczął mówić i po chwili zakrztusił się łzami.

Po chwili nabrał odrobinę sił by dokończyć.

-Musisz się obudzić.. Musisz walczyć... Nie zostawiaj mnie błagam... Za bardzo się przywiązałem do Ciebie.. Pomogę ci wyjść z depresji.. Będę cię wspierał... Chcę cię uratować.. Po prostu chce być prawdziwym przyjacielem...- powiedział gładząc jej delikatną, bladą dłoń kciukiem.

Nagle maszyna, która wskazywała bicie serca dziewczyny, wydała ciągły dźwięk.

Patrick od razu nawet się nie oglądając wezwał lekarza. Lekarz wyprosił chłopaka.

Po 30 minutach reanimacji, odpuścili. Lekarz spojrzał na zegar i wyszedł z sali do chłopaka.

Patrick się zerwał z nadzieją, że wszystko w porządku.

Lekarz tak patrzył przez chwilę na roztrzęsionego chłopaka. Po dłuższej chwili zaczął mówić.

-Bardzo mi przykro..- powiedział lekarz.

Patrick się załamał. Upadł na kolana i się rozpłakał.

-Mogę ją zobaczyć jeszcze...?- spytał Patrick

-Proszę..- powiedział lekarz wpuszczając go do sali i pozostawił go samego.

-Miałaś przeżyć..- powiedział lekko Trick.

Po chwili wszedł do sali doktor z policjantami, którzy chcieli wziąć zeznania w sprawie Jeremiego od chłopaka.

Patrick ujrzał pistolet przy pasie jednego z nich.

#

Jest strasznie jasno. Nie wiem gdzie jestem.

Nagle widzę kogoś kto stoi na przeciw mnie.

-Za szybko tu przybyłaś Natalio..- powiedział mężczyzna.

Był w białej sutannie.

-Kim jesteś..?- spytałam zaciekawiona.

-To ja cie stworzyłem- powiedział śmiejąc się.

-Chcesz mi powiedzieć, że jestem w niebie?- spytałam wystraszona nie wiedząc co się dzieje.

Przez dłuższą chwile wydawało mi się, że mam jakieś cholerne halucynacje.

-Chodź, pokaże ci coś. - powiedział Bóg

-Widzisz..? -spytał

Pokazał mi co się dzieje teraz tam na dole. Na ziemi. Zaniemówiłam.

Na dole panował kompletny chaos. Patrick cały zdruzgotany wyrwał z pasa policjanta pistolet od razu, który przyłożył sobie do głowy.

Poczułam jak coś we mnie pękło.

-Tego chcesz?- spytał nagle Bóg.

-Ale.. Przecież tak miało być najlepiej dla każdego.- zaczęłam mówić, ale po chwili zakrztusiłam się powietrzem.

-Słuchaj.. Dam ci drugą szansę.. A nie czekaj.. Chyba już trzecią może czwartą. Słuchaj daj sobie im tam na dole pomóc. Ja ci nie dam tak łatwo tu wrócić na stałe.- powiedział spokojnie i delikatnie Bóg.

Nie zdążyłam nic odpowiedzieć i od razu poczułam mocne kłócie w sercu.

#

-Patrick idioto odłóż ten pistolet!- zaczęła krzyczeć Julia.

Patrick już chciał nacisnąć spust, aż nagle się ocknęłam.

Wszyscy spojrzeli w moją stronę nie wierząc w to co widzą.

-Natalia? Jak się czujesz? Możesz oddychać? Kręci ci się w głowie? Czujesz jakiś ból?- od razu lekarz podbiegł do mnie zasypując mnie pytaniami.

Szczerze to naprawdę było szokujące, bo tak powiedzieć byłam martwa przez jakieś 20 minut i naglę zmartwychwstałam.

Patrick od razu wypuścił pistolet podbiegając do mnie i łapiąc mnie za dłoń.

-Nie na widzę cię..- powiedział z ulgą patrząc na mnie swymi szklanymi oczami.

-Ja ciebie też..- udało mi się odpowiedzieć.

-Przepraszam, ale musimy ją wziąć obowiązkowo na badania sprawdzić czy wszystko w porządku- przerwał lekarz.

Patrick pozwolił lekarzowi mnie wziąć na badania.

Zanim jednak całkiem wyprowadzili mnie z sali Trick lekko krzyknął .

"Nie jesteś sama.. Nigdy nie będziesz, już nigdy"

Po długich badaniach w końcu wzięli mnie do sali, gdzie mogłam odpocząć.

Lekarze byli zszokowani tym co się wydarzyło, szczerze ja też. Stanęłam oko w oko z Bogiem. Nie do opisania to odczucie jakie się ma po tym wszystkim.

Gdy przez chwilę zostałam sama na sali, spojrzałam się w śnieżno-biały sufit i powiedziałam.

"Dziękuję, postaram się szybko nie wrócić znowu Boże. Dziękuje, że dałeś mi szanse.. Dziękuje, że znów mogłam spojrzeć na Patricka, Julie.. Może nie w takim stanie, ale ogólnie.. Dziękuje.."

Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.

-Można?- spytał jeszcze lekko roztrzęsiony Patrick.

-Tak- powiedziałam dalej patrząc się w sufit.

W mgnieniu oka pojawił się tuż obok mnie.

Nawet nie pytając ani nic, wcisnął się obok mnie na łóżko i mnie przytulił.

-Nie na widzę cię..- powiedział całując mnie w polik.

-Oh gdybyś wiedział..- zaczęłam mówić, ale Patrick mi przerwał krótkim, delikatnym, pełnym uczuć pocałunkiem.

-Więcej tego nie rób, błagam cię.- powiedział Patrick przytulając mnie.

-Bo co?- spytałam.

-Bo nie przeżyje bez Ciebie.- powiedział pewny siebie.

Nagle spojrzałam na niego, a on na mnie. W jego spojrzeniu było coś co mnie uspokoiło. Coś co dało mi nagle ulgę.

Po chwili wtulania się Patricka we mnie zasnęłam, a wraz ze mną Patrick.

Have a little hope (Patrick Stump)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz