Rozdział 18

87 4 3
                                    

Jest środek nocy. Obudziłam się z uporczywym bólem serca. Nie dawało mi to spać. Łzy zaczęły mi spływać po policzkach z bólu. Starałam się o tym nie myśleć. Nie wiem czemu tak mam.. 

Po cichu wstałam z łóżka, by nie obudzić chłopaka. On spał jak zabity, uwielbiam patrzeć na niego jak śpi. Wygląda tak mega słodko i niewinnie.

Nie mogłam spać, więc wyszłam po cichu na basen, który znajdował się na parterze w hotelu. Pomyślałam, że jak popływam to się zmęczę i jakoś zasnę. Zjechałam windą na parter. Wchodzę na basen. Było tak cicho, pusto tam, że aż przyjemnie się siedziało. Brak dziecięcych pisków, po prostu idealnie. Odłożyłam ręcznik na leżak i chodziłam sobie przy krawędzi basenu. Ból co jakiś czas na chwilę ustępował, lecz po chwili wracał z większym bólem. Nagle ktoś mnie wepchnął do wody.

Wynurzyłam się i od razu poprawiłam włosy biorąc je do tyłu. Spojrzałam na osobę, która mnie wepchnęła.

-A Ty co tak po nocy pływasz?- spytał Patrick śmiejąc się z mojego wyrazu twarzy.

-A co zabronisz mi?- spytałam dalej siedząc w tej wodzie.

Chłopak spojrzał na mnie i po chwili na jego buzi pojawił się chytry uśmieszek.

Wyciągnął rękę, by mi pomóc wyjść, a ja wzięłam złapałam go za rękę i wciągnęłam do wody.

-I co fajnie?- spytałam śmiejąc się z niego, gdyż jego mina była bezcenna, na dodatek on był w piżamie.

Ten tylko spojrzał na mnie z chytrym uśmieszkiem, po chwili poprawił swoje włosy.

Nie zdążyłam mrugnąć, a nasze wargi były połączone.

Uwielbiam jak on robi to z zaskoczenia. 

Usiedliśmy na krawędzi basenu, nogi miałam zamoczone w wodzie.

Patrick ponownie się zbliżył by skraść pocałunek, lecz ten był o wiele krótszy, gdyż przerwałam go łapiąc się za klatkę piersiową. Ponownie poczułam mocne ukłucie w sercu. 

-Wszystko w porządku?- spytał  zmartwiony.

-Ee tak- odpowiedziałam po chwili namysłu.

-Nie wierze ci- powiedział.

-Nie musisz, nikt ci nie każe.- powiedziałam cicho, nie miałam sił, ból był silniejszy.

Chłopak westchnął i patrzył na mnie tak bezsilnie.

-Nie obchodzi mnie co powiesz, jedziemy do lekarza jak najszybciej.- powiedział lekko.

-Ale..- zaczęłam mówić.

-Nie ma żadnego, ale.- przerwał mi stanowczym głosem.

Wiedziałam, że nie wygram z nim, gdyż jak się on uprze czegoś to się będzie tego trzymał.

Więc tylko kiwnęłam głową na znak, że się zgadzam.

Postanowiliśmy wrócić do pokoju, robiło się już jasno na dworze, w końcu była już 4:07 am.

Po wejściu do pokoju oboje się wysuszyliśmy, Patrick poszedł oglądać telewizję, bo powiedział, że już nie zaśnie. A ja poszłam do łóżka, włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam muzykę. Przez dłuższy czas się męczyłam z bólem, lecz w końcu udało mi się zasnąć.

Kilka godzin później...

Obudziłam się. Przetarłam oczy i westchnęłam ciężko. Każdy oddech sprawiał wielki ból w klatce piersiowej.

Po przebudzeniu potrzebuję 5 minut na dobudzenie się, więc siedziałam tak na łóżku owinięta kołdrą i patrzyłam się na ścianę.

-Co Ty robisz?- spytał chłopak wskakując na łóżko obok mnie.

Have a little hope (Patrick Stump)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz