Rozdział 12

104 4 0
                                    

Następnego dnia, gdy się obudziłam zastała mnie mała niespodzianka.

Jest 10:22 am.

Patrick zrobił śniadanie dla nas obojga.

-O księżniczka się już obudziła- powiedział uśmiechając się.

-Głupi jesteś- powiedziałam śmiejąc się i lekko zagryzając dolną wargę.

Patrick podszedł i stanął na przeciw mnie, spojrzał mi prosto w oczy.

-Ale jednak mnie kochasz- powiedział całując mnie w czoło.

Owinęłam ręce na jego szyi i po chwili nasze wargi się złączyły.

-Chodź zjesz coś- powiedział ciągnąc mnie za rękę do stołu.

Po śniadaniu Patrick musiał jechać do siebie.

Jest już jakoś 12:35 am. Ogarnęłam się i chciałam wyjść pobiegać, ale nagle na mojej drodze stanął Jeremi z pistoletem w ręce.

Od razu się cofnęłam, nie wiedziałam co mam robić, zaczęłam panikować.

-Jak nie możemy tu żyć razem, to tam na górze będziemy- powiedział pewny siebie ze łzami w oczach celując we mnie pistoletem.

-Uspokój się- powiedziałam ciężko połykając ślinę.

-Mam pistolet, dwa naboje i nas dwoje, skarbie- powiedział dalej celując we mnie pistoletem.

Czułam jak łzy zaczęły mi spływać po policzkach.

Podeszłam do niego..

-Nie podchodź!- krzyknął

Zignorowałam to. Pocałowałam go, on się zatracił w tej chwili. Ja szybko wyrwałam mu pistolet i skierowałam w jego stronę.

-Do twarzy ci z bronią- powiedział śmiejąc się.

-Kurwa nie podchodź! - krzyczałam wymachując pistoletem, ten jednak nie zwracał uwagi na to co mówię.

Nie zdążyłam zareagować jak się na mnie rzucił wytrącając mi pistolet z ręki. Ponownie próbował mnie zgwałcić, jednak udało mi się doczołgać do pistoletu, który leżał na ziemi nie daleko.

Wzięłam pistolet szybko do ręki, wstałam i zanim zdążył znów się na mnie rzucić zamknęłam oczy i nacisnęłam spust.

Nastała nagła cisza. Ja pozostałam w bezruchu w tej samej pozycji. Otworzyłam oczy.

Na podłodze leżał zakrwawiony Jeremi. Nie oddychał.

Po chwili wpadłam w histerie. Wypuściłam pistolet z ręki, ten upadł na ziemie, a po chwili ja.

Nagle ktoś wszedł do pokoju.

-O boże Natalia!- krzyknęła Julia podbiegając do mnie i kucając przy mnie.

-On.. C-chciał mnie.. A ja..- jąkałam się, nie byłam w stanie nic powiedzieć, płacz mi nie pozwalał.

Po chwili poczułam jak ktoś mnie obejmuje, to nie była Julia.

-To nie twoja wina...- powiedział Patrick.

-Zabiłam go...- powiedziałam po czym wybuchłam płaczem.

Julia z Patrickiem nie odstępowali mnie na krok.

Wezwali pogotowie i policje.

Po wszystkich zeznaniach i sprawdzeniu przez ratowników czy nie otrzymałam żadnych większych obrażeń ani nic tego typu, mogłam wrócić do pokoju.

Patrick wraz z Julią ciągle siedzieli przy mnie.

Ja siedziałam pomiędzy nimi. Wtulona w Tricka ciągle płakałam.

-Natalia.. Ty tylko się broniłaś..- powiedziała Julia.

-To nie zmienia faktu, że go zabiłam..- wydusiłam z siebie.

Julia tylko westchnęła i spojrzała na chłopaka ze zmartwieniem w oczach.

-Na zawsze razem mimo wszystko...- powiedział całując mnie w czoło.

Po tym jeszcze bardziej się wtuliłam w niego.

To był bardzo ciężki dzień dla mnie.

Przynajmniej z jednej strony pozbyłam się największego problemu i strachu..

Po dłuższym czasie wtulania się w Tricka zasnęłam w jego ramionach.

Have a little hope (Patrick Stump)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz