Rozdział 19

72 4 0
                                    

Minęły 4 dni odkąd leże w szpitalu. Nie na widzę szpitalnego jedzenia.

Wzięłam telefon do ręki, włożyłam słuchawki do uszu. Leżałam z zamkniętymi oczami wsłuchując się w piosenkę.

Przerwała mi pielęgniarka.

-Natalio, musisz wziąć leki..- powiedziała ze współczuciem.

-Wiem, dziękuję- powiedziałam ze sztucznym uśmiechem.

-Ktoś czeka by się z Tobą zobaczyć- powiedziała z uśmiechem na twarzy.

-I chyba wiem nawet kto- powiedziałam lekko się śmiejąc.

Pielęgniarka spojrzała na mnie.

-Ma kapelusz?- spytałam.

-Tak.- powiedziała uśmiechając się szczerze.

-No to wiem kto to- powiedziałam uśmiechając się.

-Po prostu zazdrościć takiego chłopaka jak on, Ty to masz szczęście- powiedziała pielęgniarka odbierając ode mnie opakowanie po lekach.

Uśmiechnęłam się zawstydzona.

-Dobra idę bo się on nie doczeka. Do zobaczenia.- powiedziała się śmiejąc i po chwili zniknęła za drzwiami.

Ponownie włożyłam słuchawki do uszu i zamknęłam oczy.

Nagle ktoś skradł mi słodki pocałunek. Od razu otworzyłam oczy.

Oczywiście to był Patrick.

-Proszę kochanie- powiedział po darując mi bukiet róż.

-O jeny, skarbie- powiedziałam i złapałam się dłońmi za twarz.

Na twarzy chłopaka pojawił się słodki uśmiech. Ponownie mnie zaskoczył.

Nachylił się nade mną i pocałował czule w czoło.

Mimo to, że umierałam był taki jak zawsze. To mnie bardzo cieszyło. 

Bo nie chciałam by siedział załamany i płakał ciągle i w ogóle.

-Wiesz co?- spytał.

-No nie wiem zaskocz mnie- powiedziałam uśmiechając się.

-Jutro wychodzisz- powiedział całując mnie wielokrotnie w czoło.

-Spokojnie bo się zmęczysz- powiedziałam lekko śmiejąc się.

Minęło 8 godzin. Cały dzień Trick siedział przy mnie.

W końcu kazałam mu wracać, by poszedł normalnie spać, jak nigdy nie protestował.

Już przysypiałam, aż nagle dostałam wiadomość. Oczywiście od Patricka, bo od kogo innego.

"Dobranoc skarbie, jutro czeka cię MEGA niespodzianka :D :D" 

Uśmiechnęłam się do telefonu. Westchnęłam i zamknęłam oczy. Po chwili spałam.

Następnego dnia...

Gdy lekarz wypisał mi leki jakie mam brać regularnie mogłam wyjść ze szpitala w końcu.

Julia przyszła po mnie. Patrick musiał coś ważnego zrobić podobno.

-Idziemy na lody?- spytałam po chwili Julii.

-Oho jakie zachcianki, w ciąży jesteś?- spytała śmiejąc się.

-Nie spokojnie, ale pójdziemy?- spytałam z minął smutnego pieska.

-No dobra, ale nie długo wracasz, bo... zobaczysz- powiedziała dziwnie.

Spojrzałam na nią, ale po chwili zapomniałam co chciałam jej spytać.

Have a little hope (Patrick Stump)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz