Rozdział 10

62.8K 4.1K 421
                                    

    Poczułam zapach czegoś... czegoś, co przypominało jajka i bekon. Przeciągnęłam się. Tak dobrze mi się spało. Otworzyłam oczy i zaraz tego pożałowałam. Oślepiające światło, wlewało się do mojego pokoju... Zaraz, ja w swoim pokoju mam rolety... No tak. Odwróciłam się w lewo i zastałam pustą drugą połowę łóżka Nathan musiał już zejść. Nic dziwnego, skoro jest godzina 12. Szybko wstałam z łóżka. Nie mogę tak iść do domu. Rozejrzałam się po pokoju Nathana w poszukiwaniu moich ciuchów. Jak na faceta, to trzymał tu porządek, muszę przyznać. Sama potrafiłam być niezłą bałaganiarą. Szafa, która stała niedaleko łóżka, miała duże lustro, dzięki czemu mogłam się sobie przyjrzeć. To jest istna katastrofa. Moje włosy przypominały gniazdo, twarz, nie tak opuchnięta jak w nocy, ale nadal w niedobrym stanie. Trudno, wrócę do domu to się ogarnę. Nagle usłyszałam burczenie w moim brzuchu. Jestem głodna, a zapach, dochodzący prawdopodobnie z dołu, powoduje, że jestem jeszcze bardziej spragniona jedzenia. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Było jeszcze bardziej czuć zapach bekonu. Przed sobą miałam dosyć duży i szeroki korytarz, który po swoich bokach miał jeszcze drzwi, prowadzące do innych pomieszczeń. Na środku korytarza znajdowały się schody w dół. Szybko do nich podeszłam i zaczęłam po cichu schodzić. W połowie drogi uświadomiłam sobie, że mam na sobie tylko bieliznę i T-shirt, nie sięgający nawet do połowy moich ud. Olać to. Zeszłam na dół, wprost do bardzo eleganckiego salonu. Po prawej stronie znajdowała się duża kuchnia, w której krzątał się Nathan. Był już ubrany w zwykłe dresy i biały podkoszulek. Miał mokre włosy, więc pewnie się wykąpał. Podeszłam bliżej. Chłopak podniósł wzrok znad patelni, na której smażył się bekon. Przypatrywał mi się przez chwilę, po czym powiedział:

-Hej, Nowa. Głodna? -spytał i wrócił do nakładania jedzenia.

-Jak nigdy - odpowiedziałam i usiadłam do stołu, który znajdował się w kuchni. Może w końcu nie będziemy się kłócić, chociaż raz...

-Moja męska strona wyczuła, że się obudzisz zaraz, więc przygotowałem jedzenie. Bekon i jajka. Lubisz? - spytał, nakładając jedną połowę na mój talerz, a drugą na swój.

-Pewnie - powiedziałam, jedząc wzrokiem to co przygotował - Nie wiedziałam, że gotujesz - spojrzałam na niego, na co on odpowiedział mi niepewnym uśmiechem i usiadł do swojego talerza.

-To jest jedna z wielu rzeczy, którą robię perfekcyjnie - powiedział, biorąc się do jedzenia.

-Jak zwykle skromny - prychnęłam i wzięłam się za swoje śniadanie. Nie odzywaliśmy się do siebie. Cisza. Szczęk naszych sztućców. Zaczęłam sobie układać plan tego, co zrobię, jak wrócę do domu...

-O cholera - przeklęłam na głos, zapomniałam, że spotykam się z motocyklistą dzisiaj o 16. A muszę się jeszcze ogarnąć. Nathan spojrzał na mnie.

-Co się stało? - spytał z obojętnością.

-Nic, przypomniałam sobie, że muszę dzisiaj coś załatwić - odpowiedziałam i wróciłam do jedzenia. Nathan prychnął i zrobił to samo. Czy on zawsze jest taki irytujący?

-Po cholerę mnie tu przywiozłeś? Hm? - spytałam, odkładając sztućce wkurzona i popatrzyłam na niego - Nie musiałbyś prychać cały czas pod nosem i pokazywać mi jaki jesteś wielce niezadowolony, że tu jestem? - spytałam z zażenowaniem i pretensją.

-Czy mogłabyś już skończyć temat? - powiedział, podnosząc głos.

-Nie, nie mogłabym - odparłam, patrząc na niego z założonymi rękami.

-Miałem cię zostawić tam i pozwolić, żeby ten idiota zgwałcił? - spytał, prawie krzycząc - Zrobiłem to bo wiedziałem, że jesteś z nim. Każdy by tak zrobił - odparł wkurzony.

-To w takim razie odwieź mnie do domu, bo nie mam zamiaru słuchać twojego niezadowolenia do końca dnia - odkrzyknęłam i wstałam, żeby odnieść talerz do zlewu.

-Jem śniadanie, nie widzisz?

-To jedz je szybciej - powiedziałam z naciskiem. Umyłam swój talerz po sobie i skończyłam właśnie wtedy co Nathan śniadanie. Przeszedł obok mnie i wstawił swój talerz do zmywarki.

-Możemy już jechać?

-Chcesz jechać tak? - spytał, podnosząc jedną brew i spoglądając na mnie. Fakt, miał rację. Moje ubranie nie było w dobrym stanie.

-To co mam założyć?

-W mojej szafie są jakieś dresy. Przebierz się i schodź szybko. Nie mam całego dnia dla ciebie jedynej kotku - ostatnie słowo wymówił "słodko".

-Dupek - prychnęłam.

-Nieznośna laska - odpowiedział teatralnym szeptem, żebym nie usłyszała. Odwróciłam się w połowie schodów i krzyknęłam:

-Ja jestem nieznośna?! To ty masz cały czas do mnie jakiś problem, tylko nie wiem o co ci chodzi! Powiedziałam ci już, że nie musiałeś mnie ratować!

-Miałem pozwolić na to, żeby ci coś zrobił?! Zamiast mi podziękować i zapomnieć, to jesteś uparta jak osioł i próbujesz mi udowodnić, że dałabyś sobie radę sama, tak? - spytał, podchodząc do schodów.

-Pierdol się - powiedziałam i poszłam na górę. Mam go tak serdecznie dosyć. Nie wiem co te laski w nim widzą. Oprócz dobrego materiału do pieprzenia nic tu nie widzę. Wzięłam pierwsze lepsze dresy i zeszłam na dół. Usłyszałam z kuchni głos Nathana...

-Wyszedłem, bo się źle czułem i tyle... Okej Natalie, będę o 19... -szybko poszłam założyć moje buty. Buty... dokładnie szpilki. Mój strój na dzisiaj wyglądał zajebiście. Szłam w stronę drzwi wyjściowych, kiedy usłyszałam za sobą rozbawiony głos Nathana:

-No, no stylówa pierwsza klasa - powiedział, śmiejąc się, a ja mu pokazałam środkowy palec i wyszłam z domu w kierunku jego samochodu. Co za nieznośny, irytujący, pierdolony, głupi, parszywy, (inne negatywne określenia), dupek! Weszłam do samochodu po stronie pasażera, a obok mnie za kilka minut usiadł Nathan.

-To gdzie mam jechać?

********

Okazało się, że Nathan mieszka kilka ulic ode mnie, więc jakbym wyszła wczoraj w nocy, to bym bez problemu trafiła i zaoszczędziła sobie nerwów. Podwiózł mnie pod dom i pojechał. Z ulgą zdjęłam szpilki i poszłam od razu pod prysznic. Chciałam zmyć wszystkie wspomnienia po tej imprezie. Jedyne na czym chciałam się skupić to mój Tajemniczy Chłopak, z którym widuję się od kilku dni. To zupełne przeciwieństwo tego typa, który mnie uratował. Co prawda, ma zachowania typowe dla chłopaka, sprośne komentarze, jednak mi to nie przeszkadza. Potrafimy rozmawiać ze sobą godzinami, śmiać się, płakać. Jego czekoladowe oczy, przeszywające mnie za każdym razem kiedy na niego spojrzałam. Najciekawsze jest to, że się nie znamy. W sensie wizualnie. Nie wiemy jak wyglądamy, nie wiemy gdzie chodzimy do szkoły (myślę, że chodzi jeszcze do szkoły), a i tak się dogadujemy. Mam nadzieję, że poznam kiedyś jego twarz. Codziennie zadaję sobie pytanie, kim on może być?

Wyszłam spod prysznica i poszłam do mojego pokoju. Ubrałam się w wygodne dresy i bluzkę. Włączyłam na laptopie jakiś film i zaczęłam oglądać, wyczekując godziny 16.


Hej :D Słuchajciee, pamiętajcie, że gwiazdki i komentarze to zawsze jakaś motywacja, więc zachęcam was do tego! Szczególnie do komentowania!! Pozdrawiam ;*

NowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz