Rozdział 5

65.8K 4.2K 293
                                    

    Weszłam do szatni i przebrałam się szybko w swoje ciuchy. Wow. Jaka szybka zmiana. Na poprzedniej przerwie wrogie spojrzenia, a teraz jestem zaproszona na imprezę w piątek. Chemia ciągnie się w nieskończoność. Marzę o tym, żeby wrócić do domu i wsiąść na swój motor. Umówiliśmy się z tajemniczym chłopakiem, że spotkamy się przy wczorajszym drzewie. Całą chemię rozmyślałam tylko o jego oczach. Kiedy tylko zadzwonił dzwonek, pożegnałam się z przyjaciółmi i wyszłam ze szkoły. Podbiegłam na przystanek, kiedy mój autobus właśnie podjeżdżał. Podwiózł mnie pod sam dom. Kiedy do niego weszłam, zdjęłam buty i poszłam do kuchni zjeść sałatkę, którą zrobiłam sobie rano i obejrzałam "Pretty Little Liars".  Tak, może to dziwne, ale kocham ten serial. Gdy dochodziła 17:00, poszłam do pokoju, przebrać się w kombinezon. Założyłam buty i dzisiaj zawiązałam włosy w niewysokiego kucyka. Zamknęłam dom, schowałam klucze i wystawiłam motor. Założyłam kask i ruszyłam przed siebie. Jak ja to kocham. Jechałam przez chwilę, po czym znalazłam się na polanie koło jeziora. W tym samym momencie z lasu wyjechał drugi motocykl. Mimo woli, uśmiechnęłam się. Chłopak podjechał do mnie i powiedział:

-Jedź za mną - wyczuwam, że się uśmiecha. Ruszył przed siebie, a ja popędziłam za nim. Znaleźliśmy się obok siebie na szosie, wokół której rosły drzewa, pokryte złocistymi liśćmi. Październik. Niedługo, za miesiąc albo dwa, spadnie śnieg, święta, prezenty. Cudowny czas. Spojrzałam w bok. Chłopak przypatrywał mi się z uśmiechem i przyspieszył. Uśmiechnięta, popędziłam za nim. Dookoła nas rozciągał się złocisty las. Wszystkie dźwięki, dochodzące z niego, były zagłuszone przez warkot naszych silników. W pewnym momencie chłopak zwolnił i skręcił prosto w las. Jechaliśmy blisko drzew drogą, która nie była wyraźna. Po pewnym czasie okazało się, że wjeżdżamy do... jaskini? Zwolniłam.

-Hej! - krzyknęłam, a chłopak zaczekał, aż do niego podjadę - Czy to jest to, co chcesz mi pokazać? Bo coraz mniej mi się to podoba - powiedziałam szczerze.

-Nie marudź, tylko chodź - odpowiedział rozbawiony i ruszył w ciemny tunel. Super. Czyli to prawdopodobnie gwałciciel. Tylko pytanie jest jedno: czemu za nim pojechałam?

     Trzymałam się mojego towarzysza. Powiem prawdę. Boję się, takie rzeczy nie kończą się dobrze. Przynajmniej w filmach. Nagle na końcu jaskini pojawiło się światełko. Dosłownie, światełko w tunelu. Odetchnęłam z ulgą. Może tu nie zginę. W jaskini robiło się coraz jaśniej i coraz wyraźniej widziałam zarysy mojego towarzysza z przodu. Kiedy wyjechaliśmy z tunelu, nie mogłam uwierzyć w to, co widziałam przed sobą. Polana z jeziorem to przy tym nic. Miejsce nie było tak duże. Tak naprawdę było otoczone czymś z każdej strony. Ale najważniejsze znajdowało się w centrum. Z kamiennego klifu, z góry spadał niewielki wodospad, który w dole przemieniał się w dosyć duży staw. Całą tą przestrzeń otaczały gęste, złociste drzewa, przez co było one niewidoczne dla ludzi.

-Tu jest przepięknie - powiedziałam z zachwytem.

-Tak, wiem. To moje miejsce. Mój mały świat, w którym mogę się schronić, gdzie mogę się ukryć - popatrzyłam na chłopaka. W jego oczach krył się ból.

-Jest to miejsce, do którego przyjeżdżałem z moim bratem - zaczął opowiadać, zsiadając z motoru. Usiedliśmy na miękkiej trawie i oparliśmy się o drzewo - Był o rok starszy ode mnie. To dzięki niemu pokochałem motor. Kiedy nauczyłem się jeździć, przyprowadził mnie tutaj. Odtąd to było nasze schronienie. Miejsce, w którym rozmawialiśmy, śmialiśmy się, po raz pierwszy zapaliliśmy i upiliśmy się - powiedział, uśmiechając się smutno - Dwa lata temu zginął w wypadku. Przyjechaliśmy tutaj we dwóch. Pokłóciliśmy się o dziewczynę, która mimo wszystkiego wolała mnie od niego. Gdy mu o tym powiedziałem, wpadł w furię i zostawił mnie samego. Odjechał. Gdy wróciłem do domu, stała tam policja. Okazało się, że David miał śmiertelny wypadek. Codziennie zadaję sobie pytanie, czy gdybym nie zakochał się w tamtej dziewczynie i czy gdybym mu tego nie wyjawił wtedy, to czy on nadal by tu ze mną był? - powiedział. Miał na sobie kask, ale widziałam, że z jego oczu poleciała łza. To musiało być wielkie wyznanie. Nie rozumiem jednak, czemu chciał mi to powiedzieć. Nie myśląc długo, przybliżyłam się do niego i przytuliłam, co było wyzwaniem, bo oboje mieliśmy kaski. On objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie.

-Dziękuję - powiedziałam - Dziękuję, że pokazałeś mi to miejsce - wyszeptałam, na co on bardziej mnie przytulił.

-Kiedy w końcu cię poznam? - spytał, odsuwając się ode mnie - Codziennie zadaję sobie pytanie, kim jest ta dziewczyna z zielonymi oczami? Ta, która urzekła mnie pierwszego dnia wstając o 4 rano, aby zobaczyć wschód słońca? - co on wygaduje??? Urzekłam go? Co mam mu odpowiedzieć? Popatrzyłam w jego hipnotyzujące oczy. Jestem pewna, że pod kaskiem kryje się niezły gość. Jednak czy byłam gotowa pokazać mu swoją twarz?

-Nie jestem pewna, czy nadal będę cię urzekać, gdy dowiesz się kim jestem - odpowiedziałam.

-Tego nie wiesz. No więc? - spytał wyczekująco.

-Niedługo. Niedługo pokażę ci kim jestem.


Miłego wieczoru wszystkim ;*

NowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz