Pov. Rosie
Zeszłam na dół po pizze i picie. Mam nadzieję, że Pepperoni mu nie przeszkadza, bo nie zrobiłam zakupów. Szybko wzięłam talerze, szklanki i wróciłam na górę. Wchodząc do pokoju, zobaczyłam siedzącego przy moim biurku Nathana.
-Czy ktoś tu się wziął do roboty? - powiedziałam rozbawiona, podchodząc do niego i stawiając na biurku przyniesione rzeczy. Chłopak spojrzał na mnie ze swoim uśmiechem.
-Wiesz, motywacja rośnie, jak uzbrojona w poduszki laska zaczyna ci grozić - zakpił. Przewróciłam oczami. Międzyczasie przeglądał jakieś strony internetowe, dotyczące pierwotniaków czy czegoś tam. Przysunęłam krzesło i usiadłam koło niego, biorąc jakieś kartki do robienia notatek.
-Ja bym na twoim miejscu z nią nie zadzierała - powiedziałam - Jej prawy sierpowy potrafi być czasami mocny.
-Jasne, w jej prawym sierpowym nie ma w ogóle siły - odparł rozbawiony.
-Właśnie, że nie - odpowiedziałam z udawanym oburzeniem, a on się roześmiał.
-Jeszcze zobaczymy - wziął do buzi kawałek pizzy i zaczął go powoli żuć. Wzięłam po nim następny kawałek i tak oto siedzieliśmy razem, jedliśmy pizzę i robiliśmy projekt.
Po pół godziny, siedzenia na dywanie, wśród masy książek, notatek i laptopa, myślałam, że umrę.
-Mam dość - powiedział chłopak i położył się na wszystkich rozrzuconych kartkach na podłodze - Mój mózg w życiu się tak nie przegrzał - zaczął pocierać skronie.
-Tam nie miało co się przegrzać - odparłam, a Nathan posłał mi smutne spojrzenie. Złapał się za serce.
-To bolało - powiedział, a ja się roześmiałam. Chłopak leżał rozciągnięty na dywanie, a ja siedziałam oparta o kant łóżka. Mój kark i mięśnie mnie bolały.
-Wiesz co, skończmy może na dzisiaj - odparłam, masując mój kark - Zrobiliśmy połowę, myślę, że i tak dzisiaj niczego dobrego nie wymyślimy.
-Byłem za tym jakąś godzinę temu - powiedział, a ja przewróciłam oczami - No co?
-No nic. Potrafisz być strasznie dziecinny - powiedziałam wprost.
-Szczera do bólu - odparł, podnosząc się do pozycji siedzącej i spoglądając na mnie leniwym wzrokiem.
-Co robią twoi rodzice? - spytałam, a jego wyraz twarzy zmienił się niemal w ułamek sekundy z zrelaksowanej w poważną i złą?
-Oboje są lekarzami - odpowiedział szybko - Przemyślałaś moją propozycję? - rozmowa nie była już taka na luzie, a on zmienił szybko temat.
-Jaką propozycję?
-Odnośnie kickboxingu?
-Dałam ci jasno do zrozumienia, że nic z tego nie będzie.
-Czemu?
-Bo nie umiem walczyć, sam to przecież przyznałeś.
-Niby tak, ale właśnie po to tam idziesz, żeby się nauczyć. Przynajmniej będziesz się mogła bronić przed takimi typami jak Oscar - powiedział, a ja się cała spięłam na wspomnienie o imprezie.
-Poradzę sobie w inny sposób.
-Jaki? Bo póki co przez ostatnie dwa tygodnie ja ratowałem cię prawie we wszystkich wypadkach.
-Znalazł się rycerz na białym koniu - przewróciłam oczami. Nathan wstał i wziął kluczyki od swojego auta.
-Czekam na ciebie w samochodzie, załóż jakieś wygodne ubranie, najlepiej sportowe - ruszył w kierunku drzwi.
CZYTASZ
Nowa
Teen Fiction-Dupek - chłopak odwrócił się ze wściekłością. -Przepraszam mówiłaś coś do mnie? -Nie widziałeś, że mnie potrąciłeś? - powiedziałam wkurzona, zbierając z podłogi wszystkie notatki, które dała mi nauczycielka. -A za kogo się uważasz, że w ogóle do mn...