Rozdział 6

173 11 2
                                    

Wyszłam z domu o 12:30 i punktualnie doszłam do parku gdzie na jednej z ławek siedział Leoś...

Leo podczas czekania na Martyne:
- Ej Charlie.- odezwałem się gdy ten odebrał po dwóch sygnałach.- jakbyś odprowadzał Natalie do domu to nic jej nie mów, że jesteśmy ich sąsiadami
- No dobra ale i tak się przecież kiedyś dowiedzą.
- Dowiedzą w swoim czasie. Narka Martyna idzie.
- Miłego spaceru. Tylko pamiętaj! Nie chcę jeszcze zostać wujkiem.- powiedział dławiąc się śmiechem. On serio jest taki głupi.
- Dobar, dobra zobaczymy co ty tam zmajstrujesz. Pa.
Schowałem telefon i w tym momencie podeszła "moja wybranka".

Martyna:
Gdy dochodziłam do ławki na której siedział i rozmawiał z kimś przez telefon. Spotkanie ze mną jest pewnie tylko na zabicie nudy.
- Cześć.- powiedziałam nie pewnie.
- Jaka ty punktualna jesteś.
- Jak mi zależy to potrafię.- już czuję, że jestem cała czerwona.
- Słodko wyglądasz jak się rumienisz.- mrukną pod nosem ale i tak to słyszałam.
- Słyszałam. Gdzie idziemy?
- Napewno pójdziemy alejkami gdzie nie spotkamy BaMbionos.
- Dokładniej?
- Pójdziemy przez las potem wyjdziemy koło budki z lodami kupimy sobie jakieś zimne napoje albo coś innego. Odrazu mówie! Ja płacę! I może do mnie na jakiś maraton filmowy hym..?
- Wszystko mi się podoba tylko wolałabym u mnie w domu ok?- nie wiem dlaczego tak powiedziałam ale i tak mam chate wolną, więc czemu nie.
- Nie ma problemu.
Szliśmy przez lasek śmiejąc i się wygłupiając. Przy tym chłopaku zachowuję się normalnie i nie prubuję inaczej. Po prostu nie wstydzę się przy nim.
Przerwałam moje rozmyślania bo poczułam, że na kogoś wpadłam.
- Księżniczko wiedzię, że lubisz dużo rozmyślać ale proszę patrz gdzie idziesz. Wpadłabyś w drzewo i co bym zrobił?
- Emm znając zachowanie chłopców zaczą byś się śmiać.
- Nie jestem jak wszyscy chłopcy. Jestem Leondre Anto...- nie dałam mu dokończyć
- Jesteś Leondre Antonio Devries a nie chłopcy...- zaczęłam się śmiać i nagle poczułam, że moje nogi odrywają się od gruntu. Popatrzyłam w góre i zobaczyłam, że chłopak niesie mnie jak pannę młodą. Zaczęłam się śmiać i błagać aby mnie postawił.
- Postawie cię pod jednym warunkiem.- powiedział mega poważnie i się baardzo przestraszyłam.
- Jakim?- powiedziałam drżącym głosem.
- Ejj nie bój się mnie.- nic więcej nie powiedział tylko pokazał za swój policzek. Wiedziałam, że przesunie głowę, wiec chwilę poczekałam i przytrzymałam jego głowę wrazie czego jakby go coś kusiło. Dostał buziaka tam gdzie miał dostać ale jękną nie zadowolony.
- Myślałem, że nabieżesz się na starą sztuczkę.- powiedział śmiejąc się.
- No niestety nie.
Szliśmy dalej opowiadając sobie nawzajem śmieszne historyjki z naszego życia.
Gdy wyszliśmy z lasku podeszliśmu do budki ogólnie z chłodnymi deserami. Zamówiliśmh lody. Ja wzięłam arbuzowego a brunet oczywiście o smaku nutelli. On musi pujść na odwyk!
Zaczęłam się kierować z Leo w stronę mojego domu. Pokierowałam go którędy do mojego pokoju i wstąpiłam do kuchni po szklanki i sok jabkowy. Weszłam do pokoju i zobaczyłam rozwalonego na moim łóżku Barsa. Zaśmiałam się postawiłam tackę na kastliku i wzięłam laptopa. Po chwilo odezwał się Leoś.
- Czemu nie mówiłaś, że masz basen w pokoju?
- Nie wiem. Przecież i tak nie będziemy się w nim kąpać.
- Chyba żartujesz! Daj mi dwadzieścia minut a ja gonie do domu po kąpielówki.
- Zaczynam odliczać czas.- powiedziałam a chłopaka już nie było.
Wstałam i wyciągnęłam mój ulubiony strój przebrałam się i zarzuciłam bluzkę na wierzch.

 Wstałam i wyciągnęłam mój ulubiony strój przebrałam się i zarzuciłam bluzkę na wierzch

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Przygotowłam basen i czekałam na Leondre. Pojawił się po równych dwudziestu minutach.
- Gdzie masz łazienke?
- Stoisz przed jej drzwiami.
Pękam ze śmiechu.
Po chwili drzwi się otworzyły i wyszedł w samych kąpielówkach bez żadnej koszulki ani niczego. Zatkało mnie i gapiłam się na niego jak jakaś głupia.
- Zrób zdjęcie będzie na dłużej.- powiedział z wielkim bananem na twarzy wiedząc, że podoba mi się jego klata.
- Oj już się tak nie szczeż.
- No zdejmuj tą koszulkę i wskakujemy do basenu.
- Może sam posiedzisz ja popatrze. Moje ciało nie jest w najlepszej fomie.
- Nie przesadzaj. Nie może być tak źle.
- Niech ci będzie.
Odwróciłam się i energicznym ruchem zdjęłam koszulkę, aby mieć to już za sobą.
- Co się tak gapisz. Jest aż tak źle?- tak naprawde podoba mi się moja figura ale lubie słyszeć...a z ręsztą nic.
- N..ni...ie...NIE!! Masz super....- nie skończył.
- Dobra przestań. Wiem jak jest.
- Jak?
- Jesten grubą świnią.
- Ejj miśka nie mów tak. Przeciwnie masz piękne ciało i no przepraszam za wyrażenie ale jakbym cię nie znał to. . . brałbym cię.
- Przecież masz tysiące takich fanek to dlaczego okurat ja?- trochę się z nim podroczę.
- Bo ja chcę aby moja przyjaciółka miała taki charakter jak ty i w ogóle była taka jak ty. Więc.
- Dobra choć pływać.
I tak zleciały nam dwie godziny na pływaniu i gadaniu, śmianiu się. Kilka razy przejechał po mojej pupie, plecach albo biodrach ale przrcież nie specjalnie. Jak się pływa to tak jest.
Wyszedł ode mnie z domu po 16. Pożegnałam się z nim a on pocałował mnie w czubek głowy i stwierdził, że jestem jego najlepszą przyjaciółką. Posiedziałam kilka godzin przed laptopem nawet nie wiem kiedy wróciła do domu Natii.

Jest rozdział o spotkaniu Martyny i Leosia. O Natalii i Charlim pojawi się dzisiaj wieczorem albo jutro. Miłej niedzieli wszystkim.
Fajny rozdział?

Ps. Nie obrażę się za 💬 i 🌟

Zapraszam do :
HappyQueen1
xxtakwikaxx
Odrazu mówie ja je polecam bo fajnie piszą a nie z innych przyczyn.

Nasze Księżniczki |Bars and Melody (Zakończone) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz