Rozdział 23

111 4 18
                                    

...3 tygodnie później...

Natalia:
Wszystkie koncerty później wyglądały tak samo. W ostatni dzień w Rzeszowie chłopaki mieli dodatkowo wywiad a potem do domu. W taki sposób zleciał nam cały lipiec. Ta sierpień nie lepiej zapewne. Siedzimy w salonie u nas w domu przed telewizorem. Nie leci nic ciekawego ale i tak, telewizor jest włączony a my patrzymy w swoje smartvony.
- Co robimy?- Martynie włączył się tryb jęczenia.
- Skarbie nie jęcz mi tak do ucha bo mi zaraz odpadnie. W ciąży jesteś czy co?- Leo boje się was.
- Czy wy coś sugerujecie?- wtrąciłam się w tą jakże interesującą konwersację.
- Chyba sobie kpisz. My nie robimy niegrzecznych rzeczy.
- Skarbie jak chcesz to możemy zacząć robić niegrzeczne rzeczy.- chyba zaszkodziła im moja jajecznica.
- Możecie przestać?-tym razem to Charlie.
- Charlie chodź idziemy do mnie a niech oni tu...emm robią niegrzeczne rzeczy.
Jak powiedziałam tak też zrobiłam. Poszłam do mojego pokoju i mnie olśniło.
- Charls! Masz kąpielówki?
- No tak zostawiłem u ciebie kiedyś a co?
- Mam dżakuzji to sobie w nim posiedzimy.
- To leć się przebrać do łazienki a ja w twoim pokoju się przebiore, czy to zbyt ryzykowne?
- Jak zamkniesz na klucz drzwi i zasłonisz rolety, żeby nie zauważyły cie twoje zmutowane fanki wszystko będzie oki.
Ruszyłam w stronę łazienki z moim niedawno kupiony bikini(nie jetem pewna co do pisowni xd). Po założeniu upewniłam się czy aby napewno Charli żyje i czy już się przebrał. Gdy weszłam usłyszałam jak chłopak wciąga powietrze do buzi.
- Co? Aż tak źle jest?
- Niee wyglądasz..cudownie tak baardzo se..seksownie.
- Nie schlebiaj mi.
- Czemu w cześniej nie widziałen cie w tym stroju?
- Bo kupiłam go dwa dni temu?- bardziej zapytałam.
Nalałam do wanny dużo ciepłej wody. Rozsiedliśmy się wygodnie i zaczeliśmy gadać na tematy ni z dupy wziętych. - Ile chciałabyś mieć dzieci?- what?
- Yy no nie wiem. Trójkę. Ale dwóch chłopców i jedną dziewczynkę. A ty?
- Tyle ile ty sobie zażyczysz.
- Co?!
- Co?
Zaczeliśmy się śmiać jak opentani.
- Wszystko dobrze czy po karetke dzwonić?- wbiegła Martyna.
- Nie spokojnie, wszyscy są cali a przynajmniej my.
I znowu zaczeliśmy się śmiać.
Zakochańce zniknęły za drzwiami a my kontynuowaliśmy bezsensowną rozmowe.

Leo:
Jest dopiero godzina 13 więc zabiorę Martynę do skatepark'u.
- Skarbiee!
- Coo?
- Idziemy do skatepark'u. Chcesz się nauczyć na fiszce czy normalnej?
- A na której lepiej?
- Chyba na zwykłej...
- To na co czekamy? Szybko chodźmy do skateparku.
- Okey. A masz deske czy ci pożyczyć?
- Mam choć nigdy na niej nie jedziłam. Prędzej Natalia.
- Spoczko, loczko moja foczko. A teraz tak serio. Bierz deske i idziemy.
Chyba czekają mnie ciężkie dwie godziny nauki jazdy Martyny na desce.
Szliśmy chyba niecałe 15 minut do skateparku i zacząłem się popisywać przed Martyną.
- No widziałaś jak ja to robię teraz ty.
- No okay ale jak?
Ale ona mnie rozśmiesza.
- Postaw prawą noge z przodu a lewą z tyłu poziomie.[nie wiem jak się tak naprawde jeździ. Pisze jak ja to robie.]
Tą z tyłu co jakiś czas się odpychasz. Czaisz?
- Noo mniej, więcej. Możesz trzymać mnie za ręke?
- Oczywiście, że tak.
Staneła na desce jak jej mówiłem. Jak na razie nieźle. Zanim się odepchneła złapałem ją w talii tak wrazie "W", nie chce mi się biegać po różnych klinikach lekarskich i tak dalej, i nie chcę żeby ona cierpiała.
- No super! Teraz się odepchnij!
- Ale będziesz musiał za mną biec.
- Dam sobie rade.
Kurde kolejny powód i dowód, że się o mnie troszczy i kocha.
Zaczeła powoli jechać. Po chwili troszkę przyśpieszyła i szczerze mówiąć troche się zmęczyłem. Wpadłem na genialny pomysł a mianowicie wskoczyłem na deske na której już jechała Marti.
- Leo co ty robisz?!- auć! Moje uszy!
- Zmęczyłem się więc będe jechał z tobą. A teraz nie gadaj i...oglądałaś kiedyś Titanic'a?
- Tak, do czego zmierzasz?
- To stań tak samo jak ta Rose.
- Okay...

Martyna:
Kurcze co odbija Leo? Stanełam jak sobie zażyczył a on złapał mnie w talii. Oparł swoją głowe na moim ramieniu i tak jechaliśmy aż do momętu jak straciłam równowagę, i zaczeliśmy się chwiać. Jak mówi prawo nadane przeze mnie spadliśmy.
- Leo! Nic ci nie jest? Przepraszam!!
- Spokojnie żyje! Wracamy?
- Tak. Już jestem zmęczona.
Wracając ledwo szłam i mój kochany chłopak wziął mnie na ręce jak panne młodą, ja wtuliłam mu się w szyję i tyle pamiętam.

Już jestem! Powracam po..17..., 20 dniach! Jak byłam na obozie zaszła nie miła sytuacja o której dowiedziałam się mając tylko czas 5 minut na internecie i nie było mi przyjemnie czytać co o mnie sądzą osoby, które się dowiedziały, że piszę książkę na ff. Najbardziej mnie interesuje kto wygadał, ponieważ powiedziałam tylko zaufanym osobą. :(( Miłego weekendu!

Nasze Księżniczki |Bars and Melody (Zakończone) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz