Rozdział 8

140 9 0
                                    

BEZ CENZURY

Natalia:
Obudziłam się o 10. Normalka. Zeszłam na dół do kuchni i ku mojemu zdziwieniu była mama.
- Hej mamuś a ty nie w pracy?
- Nie, nie w pracy. Zapomniałaś, że jedziemy dzisiaj na wizyte kontrolną do lekarza z twoim kolanem?
No tak zapomniałam. 18 lipiec wizyta u lekarza. Szczeże mówiąc zapomniałam o kolanie. W Polsce doznałam poważnej kontuzji grając w kosza. Bywa. Lekarz przyjmuje od 14:00. Pojechałyśmy już o 13 żeby zająć kolejke a i tak było już tam kilkanaście osób. Mama zaczeła czegoś nerwowo szukać w torebce.
- Córcia zapomniałam wziąść karty z przebiegiem leczenia kontuzji i terapii. Muszę wrócić się do domu będe maksimum za 45 minut.
- Oki będe czekać.
Całe szczęście, że nie ruszam się z domu bez słuchawek. Puściłam sobie oczywiście 7 years BaM a potem leciały ich piosenki losowo. Nagle poczułam jak ktoś szturcha mnie w ramię. Odwróciłam głowę i zobaczyłam nieznanego mi chłopaka. Szatyn, ciemna cera, zielone oczy, nawet wysoki i podejrzewam, że w moim wieku.
- Hej mała.- ale mnie wkurzył.
- Mała jest twoja pała.- odpyskowałam i zajełam się moją wcześniejszą czynnością czyli słuchaniem muzyki.
- Mm widzę, że dziewczyna z charakterkiem.- zaczęłam go ignorować a on w pewnym momencie wyrwał mi słuchawki i chwile słuchał co w nich leci.- Serio słuchasz tych pedałów?- oj teraz to tak mnie wkurwił, że się nie pozbiera.
- 1 tak słucham 2 nie pedały a ideały każdej dziewczyny 3 jak już wszystko to spierdalaj.- ja prawir wogule nie przeklinam ale co jak, co nikt nie będzie obrażał Charliego i Leo.
- Dobra, dobra uspokuj się jestem Chris.
- Ee Natalia.
- Nie pochodzisz z Walii?- bardziej zapytał niż stwierdził.
- Z Polski.
- Polki najładniejsze.
- Bywa.- odpowiedziałam bez żadnych emocji. Coś czuję, że zacznie mi się emm no...okres.
Porozmawialiśmy trochę i dużo dowiedziałam się o nim. Umówiliśmh się jutro do KFC.
Wyszłam z gabinetu od lekarza po 15. Narazie z kolanem wszystko dobrze. Szczerze mówiąc podoba mi się ten Chris.

Martyna:
Mama pojechała z Natalią do lekarza. Wróciła się na chwilę bo czegoś zapomniała. Usłuszał dzwonek do drzwi. Otworzyłam i oczywiście stał w nich Leondre.
- Hejka.
- Emm hej, myślałam że zapomnisz, że ktoś taki jak ja w ogóle istnieje.
- O tak śli...SYMPATYCZNEJ dziewczynie jak ty nie da się zapomnieć.
- Miło słyszeć. Co cie sprowadza w moje skromne progi?
- Czy takie skromne to nie wiem, ale do rzeczy po pierwsze Charlie ciągle gada o twojej siostrze i nie da się z nim wytrzymać a po drugie mamy za dwa tygodnie trasę w którą jedziecie razem z nami.
- Uszczypnij mnie bo nie wierzę.- nie poczułam bólu lecz ciepłe usta bruneta na moim policzku.
- A teraz wierzysz?
- Takk. Gdy Charli ciągle gada o mojej sis to ty o kim gadasz?
- Nie wiem czy znasz ale o takiej pięknej, miłej dziewczynie ze ślicznymi włosami, brązowymi oczami, bardzo szczupłym brzuchu i nogach, a co najlepsze jest moją sąsiadką.- jak to mówił to miał błysk w oczach, a ja w szczególności na ostatnie słowa posmutniałam.
- Szczęściara z niej.
- Czemu zazdrościsz samej sobie?
- Co?!
- Zakładaj buty.- już o nic więcej nie pytałam tylko założyłam pierwsze lepsze buty i wyszliśmy.
Zastanawiałam się gdzie idziemy, gdy poczułam jak na kogoś wpadam a jego ciepłe ręce oplatają mnie w talii.
- Widzę, że lubisz jak chronię cię przed zderzeniem z drzewem.
No tak. Oczywoście zeszłam z chodnika i szłam sobie w najlepsze trawą gdzie również rosną drzewa.
- Ymm....
- No już jesteśmy.
- Gdzie idziemy?
- Ptzedstawić cię mojej mamie, tilly...- nie dane było mu dokończyć.
- Ty tu mieszkasz?
- Tak.- odpowiedział gdy przekraczaliśmy próg domu Bars'a. Na prawdzę dzieli nas tylko jeden dom.- Jestem!
- Dobrze synku.- zza rogu pojawiła się pani Victoria.- A kogo to przyprowadziłeś? Zapewne jesteś Martyna? Leo dużo o tobie mówił.
- Mamo noo.
- No co? Tak w ogóle Victoria. Tylko prosze nie mów do mnie pani czy jakoś tak bo czuję się staro. Po prostu Victoria albo ciociu.
- Dobrze pro...ciociu- poprawiłam się.
- To ja już was nie zatrzymuję gońcie na górę. Tylko nie przestrasz się pokoju mojego małego Leosia.- zaśmiała się widząc, jak jej syn cały płonie czerwienią.
- Tak, tak już się nagadałyście idziemy.
Brunet oprowadzał mnie po górnej części domu.
- Łazienka, pokój Charliego..- i znowu mu przerwałam.
- Wy miszkacie razem?!
- Tak. Pokój Matildy i mój.
- O bosz...- powiedziałam przestraszona.- Ciocia miała racje.
- A nie mówiłam?- usłuszałam głos kobiety z dołu.
- Co się stało?
- Ty się nie gubisz w tym syfie?- to co tam można zobaczyć to przerasta wszystkie normy możliwości takiego bałaganu w pokoju.
- Jutro jak przyjdziesz będzie pożądek obiecuję.
- Trzymam cię za słowo.
Usiedliśmy na łóżku a wręcz można powiedzieć łożu bruneta. On leżał i jakimś cudem moja głowa znalazła się na torsie brązowookiego. Posadził mnie, sobie na udach. Siedziałam okrakiem i on podniusł się do pozycji siedzącej opierając plecy o nagłówek.
Nasze twarze zaczęły się zbliżać, dzieliły je tylko milimetry ale oczywiście zadzwonił mój kochany telefon (sarkazm). Odskoczyłam jak popażona od bruneta i odebrałam. Dzwoni mama.
-....
- Tak, coś się stało?
-....
- Oki to ja już wracam.

- Leo już muszę iść do domu. Za godzinę ma przyjść jakaś koleżanka mamy i mam zrobić sałatkę.
- Spoko nie ma sprawy. Do jutra.
Odprowadził mnie do drzwi a ja po niecałych trzech minutach byłam w domu.
Zrobiłam sałatkę wiosenną, a gdy kładłam na stół, rozległo się dzwonienie do drzwi...

Elo melo. Jest i 8 rozdział. Podobają się wam? Mają być dłuższe/krótrze?
Kom=motywacja. Pozdrawiam 143martynaBaMbino
HappyQueen1
xxtakwikaxx
Dobranoc :**

Nasze Księżniczki |Bars and Melody (Zakończone) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz