Stałem przy barierce, patrząc w dół. Tower Bridge skrywał pod sobą wiecznie płynącą wodę. Zapatrzałem się w nią, zastanawiając się czy odległość mostu od Tamizy pozwoli mi skończyć ze swoim życiem.
Boże, o czym ja myślę?!
Oczywiście, że wystarczy. Jak nie zabiję się od siły upadku na twardą powierzchnię wody, to zapewne utonę, przecież nie umiem pływać. Proste i logiczne. Wystarczyło tylko stanąć za barierką i skoczyć.
Miałem marne życie, którego nie chciałem już ciągnąć. Bo po co ciągnąć coś, co nie ma najmniejszego sensu? Moje życie nie miało żadnego znaczenia, nikt się o mnie nie martwił.
Moja dusza umarła już dawno temu, teraz pora na ciało. Musiałem to zrobić, miałem już dość!
Mam piętnaście lat, odkąd pamiętam byłam poniżany i bity przez ojca. Milion razy lądowałem w szpitalu, ale nikt nie był skory, aby mi pomóc. Nawet moja matka, którą niekiedy błagałem na kolanach, aby mi pomogła... nigdy tego nie zrobiła.
Dziś był właśnie jeden z tych dni, kiedy ojciec wpadł w szał. Dowiedział się, że jestem gejem, a on pedałów nie będzie wychowywał.
Dotknąłem delikatnie bolącego brzucha...
Ostatni raz pomyślałem o matce i siostrze, a później przeszedłem przez barierkę. To były ostatnie moje chwile. Za chwile nic mnie już nie będzie bolało.
Chcę puścić się barierki, ale jakieś ręce łapią mnie za ramiona i wciągają z powrotem na most. Upadam plecami na twardy beton, co wywołuje w moim poobijanym ciele silną falę bólu. Kulę się. Z głośnym jękiem próbuję się ponieść. Muszę wyglądać komicznie.
Unoszę wzrok, aby zobaczyć kto przerwał mi wykonanie, najlepszej decyzji jaką podjąłem w moim marnym życiu.
Mimo, że panuje półmrok, widzę że jego oczy są ciemnobrązowe. Przesuwam się w stronę barierek i opieram o nie plecami.
-co ty robisz, dzieciaku?! -krzyczy -pogrzało cię?!
W tym momencie zaczynam się bać tego mężczyzny bardziej niż swojego życia. Jego piękne oczy wywołują we mnie milion milion sprzecznych uczuć.
-jak ci na imię? -robi krok w moją stronę, a ja mam ochotę się podnieść i skoczyć z tego pieprzonego mostu, aby już nie być pod bacznym spojrzeniem jego oczu -muszę zadzwonić po twoich rodziców.
Na samą wzmiankę o rodzicach, przytomnieję. Wstaję gwałtownie i o mało nie wypluwam wnętrzności. Wszystko mnie boli, ale to nie może mi przeszkodzić w ucieczce. Mój ojciec jakby się dowiedział co chciałem zrobić, zapewne zakatowałby mnie na śmierć. Nie chciałem powolnej i bolesnej śmierci, na to byłem tchórzem.
Kiedy już udaje mi się utrzymać na nogach bez żadnej podpory, uciekam. Biegnę przed siebie słysząc za sobą krzyki mężczyzny.
Muszę od niego uciec, muszę uciec od jego pięknych oczu...
-Zayn'ie, dziś nie umrzesz -mruknąłem do siebie
CZYTASZ
I.Broken Heart ||Ziam✔
Random"Przeznaczenie to nie wyroki opatrzności, to nie zwoje zapisane ręką demiurga, to nie fatalizm. Przeznaczenie to nadzieja." O prawdziwości tych słów wie ten, który choć raz tego doświadczył. A co jeśli ktoś w pewnym momencie straci grunt pod no...