Wbiegłem do łazienki chwilę po Don. Trzymałem się w drzwiach, a Harry który biegł za mną wpadł mi na plecy.
Don stała przed jedną z kabin i waliła w nią pięściami.
-Zu... Zu... Nie rób mi tego. Otwórz!!
W odpowiedzi było tylko słychać histeryczny śmiech przerywany szlochem.
-Zu... nie rób mi tego!!
Podchodzę do dziewczyny i lekko ją odpycham. Próbuję otworzyć drzwi, oczywiście zamknięte. Mogłem wyważyć drzwi, ale nie chciałem niszczyć łazienki.
-co mu jest? -pytam. Dziewczyna spojrzała na mnie ze łzami w oczach, ale nic nie powiedziała.
Za jakie grzechy?! Dlaczego zawsze ja muszę wplątywać się w takie popieprzone sprawy?!
Choć nie powiem... brat Don był... niczego sobie. Jego wzrok palił mnie do żywego. Mogę pominąć też fakt, że robiłem wszystko, aby na niego nie patrzeć... robiłem, a że nie wychodziło, to już inna sprawa.
Wszedłem do kabiny obok i wspiąłem się na ścianie. Wskoczyłem do tej, w której zamknął się chłopak. To co tam zobaczyłem przerosło moje oczekiwania. Stanąłem na sedesie i wlepiałem wzrok w chłopaka, który był wciśnięty między sedes a ścianę. Był praktycznie nagi. To co miał prędzej na sobie było porozrzucane i porwane. Tak jakby wpadł w jakiś szał. Teraz chłopak mruczał coś pod nosem. W ogóle go nie rozumiałem.
Stanąłem na ziemi i otworzyłem drzwi. Nie zdążyłem nic zrobić, kiedy zostałem wywalony z tej klatki. Patrzałem jak Don klęczy przed bratem i lekko nim potrząsa.
-nie rób mi tego, Zu... -mówiła przez płacz -nie rób mi tego, proszę. -przytuliła go do siebie, a chłopak zaczął się histerycznie śmiać. -Zu, wróć do mnie... proszę.
Nie wytrzymałem, odkleiłem Don od brata i 'podałem' ją Harry'emu. Sam ukląkłem przed chłopakiem. Wziąłem jego twarz w dłonie i uniosłem do góry. Jego oczy były zamglone i nie obecne. Wyglądał jakby się czegoś naćpał.
-on coś brał?
-mój brat nic nie bierze, palancie!
Westchnąłem i pokręciłem głową. Jesteśmy przyjaciółmi, więc przetrawię jakoś tego 'palanta'.
-nieraz tak się z nim dzieje... mama daje mu wtedy coś na uspokojenie. Później to mija i jest normalnie...
Patrzę na nią i nie wiem co mam powiedzieć. Zgroza. Chłopak wygląda jakby się totalnie naćpał, ale nie pozostaje mi nic jak wierzyć mojej przyjaciółce.
-Hazz, przynieś mój plecak, wodę i jakiś koc...
Harry kiwa głową i wychodzi pozostawiając mnie z Don i Zayn'em.
Nagle chłopak unosi dłoń, kładzie ją na moim policzku. Jego dotyk jest ciepły i delikatny... nad wyraz przyjemny. Jestem przerażony, gdy przybliża swoją twarz do mojej.
-jesteś piękny... -charczy. Czuję jakbym przyrósł do podłogi.
Chcę coś odpowiedzieć, ale chłopak nagle puszcza mój policzek i opiera się czołem o pokrywę sedesu... no i zaczyna się śmiać, jakby ktoś przed chwilą opowiedział najśmieszniejszy kawał na świecie.
Harry wreszcie pojawia się z moim plecakiem. Wyciągam z niego pojemnik z proszkami uspakajającymi. Wydobywam jedną pastylkę i zmuszam chłopaka do połknięcia jej. Prawdopodobnie powinien usnąć. Mam nadzieję, że tak się stanie.
-naćpałeś mojego brata? -Don patrzy na mnie z przerażeniem w oczach.
-nie... biorę je jak mam dość stresujący dzień. Dałem mu tylko jedną. Sam biorę dwie.
CZYTASZ
I.Broken Heart ||Ziam✔
Diversos"Przeznaczenie to nie wyroki opatrzności, to nie zwoje zapisane ręką demiurga, to nie fatalizm. Przeznaczenie to nadzieja." O prawdziwości tych słów wie ten, który choć raz tego doświadczył. A co jeśli ktoś w pewnym momencie straci grunt pod no...