Przewracałem się z boku na bok. Myślałem ciągle o tych pieprzonych studiach, które musiałem skończyć. Może i miałem głowę do liczb, ale wszystko inne szło mi makabrycznie. Nie wiem dlaczego tak się działo, ale kiedy byłem sam potrafiłem rozwiązać każde równanie i to z zamkniętymi oczami... Wystarczyło jednak, abym zasiadł z wykładowcą do równań, a mój umysł był pusty. Miałem jakieś totalnie zaćmienie, amnezję.
To był mój problem.
Westchnąłem głęboko. Wstałem z łóżka i podszedłem do biurka. Wyciągnąłem ostatnią fajkę z paczki i ponownie rzuciłem się na łóżko. Wsadziłem papierosa do ust i go odpaliłem. Z ulgą zaciągnąłem się dymem.
-Zayn, cholera... otwórz przynajmniej okno!!
Spojrzałem ze zdziwieniem na idącą w stronę okna Don. Usiadłem na łóżku i wlepiłem w nią wzrok.
Co ona tu robiła... do cholery?!
-jak mama zobaczy, że palisz w domu...
Prychnąłem i znowu położyłem się na łóżku. Zaciągnąłem się dymem i tak po prostu przyglądałem się jak moja jedyna siostrzyczka męczy się z otworzeniem okna.
-Don?! -usiadłem gwałtownie wpatrując się w drzwi. Jakaś obca dziewczyna stała w nich i przyglądała się mi. Jej jedna noga stała prawie w moim pokoju. Nie dobrze... nie dobrze.
-stój!
Wymierzam w nią palcem. Dziewczyna ze zdziwieniem przystaje i ze strachem przygląda mi się.
-Don...
Moja przygłupawa siostra wyszła z pokoju ciągnąc za sobą swoją koleżankę. Za nim jednak zeszły na dół zdążyłem usłyszałem słowa dziewczyny 'twój brat jest strasznie gorący '
Cała sytuacja mnie rozbawiła. Z moich ust wydobył się cichy chichot... to było coś czego nie robiłem od dłuższego czasu. Chyba nigdy tak naprawdę się nie śmiałem. Nigdy nie miałem powodu aby śmiać się szczerze. Miałem profesjonalnie wyćwiczony sztuczny uśmiech. A teraz śmiałem się jakbym się czegoś naćpał.
Największą z ludzkich ról, jest śmiechem ukrywać ból.
Powinni uczyć tego w szkole...
Jednak najlepszym nauczycielem jest życie... życie na totalnym emocjonalnym dnie.
Życie to piekło...
-Zayn, zejdź na obiad!
-już!
Podszedłem do okna, wyrzuciłem przez nie niedopałek i podszedłem do szafy. Musiałem zmienić to w czym spałem na coś świeżego, bo się nie oszukujmy przespałem pół dnia w jeansach o bluzie.
Wciągnąłem na siebie jakieś ciemne rurki, które pięknie pokazywały jak bylem chudy... no ale cóż. Bluzę zmieniłem na ciemną koszulkę. Przejechałem po włosach z chęcią ułożenia ich, ale nic to nie dało. Każdy włosy miał swój plan na własne położenie, więc zrezygnowałem.
W jadalni przy stole siedziała Don z tą jej dziwną koleżanką. Usiadłem obok Don i patrzałem na mamę nalewającą zupy do wazy. Ona zawsze dbała o szczegóły i lubiła podawać wszystko z klasą. Nawet jak byliśmy sami, obiad był podawany w naczyniach do tego przeznaczonych.
-cześć... -odwróciłem głowę w stronę zielonowłosej dziewczyny, bo właśnie teraz dopiero odkryłem jakiego koloru są jej włosy -jestem Patricia... ale możesz mówić do mnie Pestka
O mało i nie połknąłem własnego języka. Czy to możliwe, że to ta sama dziewczyna z forum?
-a ty?
-Zayn -mruczę i znowu skupiam się na mamie która stawia wazę na stole. Od razu chwytam za łyżkę wazową... czy jak to tam się zwie... ale chwyciłem ją po to, aby jak najszybciej nalać sobie zupy, zjeść i się ewakuować.
-bardzo ładne imię...
-uproszczone -Don wtrąca się w rozmowę. Zabiera mój talerz z zupą i głupio się uśmiecha.
-Don!
Oboje spojrzeliśmy się na mamę. Patrzała na nas z krzywą miną. Była na nas zła i mogłem być pewien dlaczego... nie rozmawiamy przy obcych o naszych sprawach.
Moje prawdziwe imię różniło się trochę od tego, którego używałem.
Opróżniłem szybko talerz i dziękując za drugie danie zamknąłem się w swoim pokoju. Przyjaciółka Don, za bardzo się mnie uczepiła. Zadawała milion pytań. Nawet próbowała mnie dotykać, ale to nic w porwaniu do tego, że chciała mnie wyciągnąć na jak pieprzone zakupy.
Stanąłem przed oknem żałując, że skończyły mi się fajki.

CZYTASZ
I.Broken Heart ||Ziam✔
Diversos"Przeznaczenie to nie wyroki opatrzności, to nie zwoje zapisane ręką demiurga, to nie fatalizm. Przeznaczenie to nadzieja." O prawdziwości tych słów wie ten, który choć raz tego doświadczył. A co jeśli ktoś w pewnym momencie straci grunt pod no...