Liam -part one

582 51 2
                                    

Z samego rana musiałem zrobić mały przegląd forum, dotyczące ludzi z problemami. Razem z Harrym chcieliśmy pomóc wszystkim, którzy tego potrzebują. No ale wiadomo, nie zawsze to wychodzi. Wyłączyłem komputer i skierowałem się do kuchni, w której właśnie urzędował mój przyjaciel.

- O, cześć, Li.. - rzucił, nalewając sobie kawy do kubka. - Chcesz się napić?

Skinąłem głową i zająłem miejsce na parapecie. Dziś nie mieliśmy żadnych zajęć, więc w naszych planach było obijanie tyłka w domu. No i oczywiście kontrolowanie spraw na forum, rozmowa z ludźmi, wsparcie mentalne.. Kto by pomyślał, że nasz projekt skupi tyle osób wokół siebie.

- Trzymaj. - Hazz podał mi czarną ciesz, siadając tuż obok mnie. - Zażyj mego wywaru, panie i władco.

Spojrzałem na niego pytająco, a ten tylko wzruszył ramionami i uchylił okno.

- Coś cię trapi? - zagadnąłem, biorąc łyk kawy. O taak, to było jest to, czego mi potrzeba.

Widziałem, że nad czymś się zastanawia. Myślałem, że w końcu raczy się rozgadać i powie mi o co chodzi, ale nie.. Styles siedział i wpatrywał się w kubek znajdujący się w jego ręce. Szturchnąłem go ramieniem. Spojrzał na mnie z delikatnym uśmiechem.

- Wiesz, ostatnio napotkałem pewnego chłopaka.. - westchnął. - Trochę się o niego niepokoję.

No cóż.. Wadą całego projektu był fakt, że czasami bardzo przeżywaliśmy czyjeś problemy, angażując się w to na całego. Nasze rozmowy i myśli skupiały się wokół ludzi z forum.

- No to co z nim? - spytałem, upijając kolejne łyki czarnego nektaru bogów.

- Jakiś czas temu wywiązała się dyskusja pod wątkiem dziewczyny.. Zwierzała się z przemocy domowej. Próbowała popełnić samobójstwo i teraz szukała wsparcia.. A sam wiesz jak to często bywa na naszej stronie.. Nie wszyscy myślą nad tym, co piszą.

Prychnąłem i spojrzałem w głąb kubka. Niestety to była prawda. Tylko część ludzi na tym forum jest po to, aby wspierać innych. Ba! Niektórzy potrafili nawet wbić gwóźdź do trumny. Banowaliśmy takich delikwentów, ale często pojawiał się ktoś inny.. Plaga, której nie da się pozbyć.

- Jaki to ma związek z tym gościem? - spytałem, spoglądając na przyjaciela.

Styles uśmiechnął się pod nosem.

- Jako jedyny stanął w obronie dziewczyny. Był dość stanowczy i wyraźnie dał do zrozumienia, że..

- To źle?

- Nie przerywaj mi, Li. - fuknął poddenerwowany Styles. - Przyznał się do siedmiokrotnego załamania nerwowego i kilku prób odebrania sobie życia. Na koniec napisał, że wciąż o tym myśli, po czym się wylogował. Martwiłem się o niego i wypisywałem wiadomości, żeby dał o sobie znać. Sam wiesz jak to jest.. Odpisał mi dopiero po kilku dniach. A teraz znowu zapadła cisza.

Wziąłem ostatniego łyka kawy, po czym poszedłem odstawić kubek do zlewu.

- No to w czym problem? - Odwróciłem się do niego przodem, opierając o mebel. - Posłuchaj, Hazz. Gdyby faktycznie chciał odebrać sobie życie, to już dawno by to zrobił. Uważam, że nie bez powodu ten chłopak wciąż żyje. Do tego staje w obronie innych z dość zadziornym charakterkiem, tak? No.. Nie jest aż tak zdruzgotany psychicznie.

- Czyli co? Twierdzisz, że nic mu nie jest?

- Bingo, panie Styles! A znając życie, to pewnie wywróciłeś wszystko do góry nogami i chciałeś go odnaleźć, co?

- Może.. - westchnął. - Dobra.. Według ciebie powinienem olać tego gościa? Dać sobie z nim spokój, mimo że jest niedoszłym samobójcą?

- Hazz, kretynie. - burknąłem, kierując się na taras. - Oczywiście, że nie możemy tak tego zostawić. Będziemy mieć na niego oko, porozmawiamy z nim.. Ale nie martw się tak o tego chłopaka. Po prostu nie powinieneś tak się o niego zamartwiać.. Gdyby faktycznie chciał odebrać sobie życie, to w tej chwili byś z nim nie pisał. Może on sam o tym nie wie..

- Obyś miał rację.. - westchnął, po czym wyszedł za mną na taras.

Usiadłem na hamaku i wyciągnąłem z kieszeni paczkę papierosów. Odpaliłem jednego tylko po to, aby chwilę później móc się zaciągnąć dymem.

- Zobaczysz, że się nie mylę. - powiedziałem spokojnym głosem.

Uśmiechnąłem się szeroko, wpatrując w bezchmurne niebo. Hazz często wpadał w paranoję odnośnie ludzi z forum. Niejednokrotnie przekonał się już, że po prostu przesadzał ze swoją reakcją. Nie mówię, że ja olewam te problemy.. Oczywiście, że tego nie robię. Po prostu zgłębiam się najpierw w sprawę, prowadzę rozmowy, czytam między wierszami i wczuwam się w psychikę osoby znajdującej się po drugiej stronie. Sądzę, że ten chłopak ma ogromny problem.. Jednak jest w stanie się z nim uporać. Coś go tutaj trzyma, choć sam tego nie widzi.


I.Broken Heart ||Ziam✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz