Siedziałem nieruchomo, gdy wokoło mnie panowała totalna burza. Normalny człowiek nie zdołałby zrozumieć nic z tych krzyków, które wydobywały się z tych wszystkich ludzi.
Najgłośniej krzyczał farbowany blondyn, który dosłownie pojawił się znikąd.
-jak on wystąpi z takim pyskiem?! -wrzasnął blondyn
-sam masz pysk, idioto! -odparł mu Luke
-przecież tego nie da się zamalować!
-nikt nie będzie malował Mishy. Broń Boże ściągać z jego twarzy opatrunek -wtrącił Louis. Jako jedyny zachowywał się jak dorosły z nich wszystkich. -spokojnie, Ni. Znajdziemy kogoś, kto go zastąpi.
Nagle zapadła cisza. Prawdopodobnie każdy z nich myślał, kto może zastąpić ich poszkodowanego przyjaciela.
Byłem strasznie ciekawy od kiedy moja ukochana siostrzyczka przynależy do grupy teatralnej. Nic się nie chwaliła... a to coś nowego. Ona zawsze się wszystkim chwaliła.
-wiem! -krzyk Don wybudziłby nawet umarłego ze snu wiecznego. Patrzałem jak w podskokach zbliża się do mnie. Byłem przerażony. Ona chyba nie myśli, że ja... że ja bym mógł...
-nie! -mówię stanowczo, kiedy staje przede mną
-ZuZu... proszę -robi te swoje oczka, który nikt nie umie się oprzeć.
-zapomnij! -wstaję. Muszę się stąd jak najszybciej wydostać.
-Zain... -łapie mnie za nadgarstek i szepcze -proszę... -kręcę głową. Don wzdycha -pomóż mi, a ja nie powiem mamie, że w zeszłym roku nie chodziłeś na terapię -mierzy mnie wzrokiem -wiesz jak ona się wścieknie i co zrobi.
Sztywnieję. Moja siostra mogła użyć różnych szantaży, ale to było najgorszy z możliwych o których miała pojęcie. Dobrze wiedziałem jak mama zareaguje, że ją okłamywałem. Miałem przesrane.
No i tak znalazłem się zdezorientowany przed lustrem z makijażem na pysku, w czarnej spódnicy i jasnej koszuli. Dziewczyna o imieniu Barbara nakładana na moją głowę perukę. Czułem się dziwacznie. Kiedy spojrzałem w moje odbicie... przeraziłem się. Z lustra patrzała na mnie całkowicie inna twarz... inna osoba. To byłem na pewno ja?!
Przełknąłem ślinę. Miałem ochotę uciekać tam gdzie pieprz rośnie. Na co ja się zgodziłem?! Na co?!
Ktoś wcisnął w moje ręce jakieś kartki z tekstem piosenki, której miałem się rzekomo nauczyć. Jak można się nauczyć czegoś w pięć minut?!
Jak tylko moje nowe włosy znalazły się na odpowiednim położeniu, dostałem buty. Czarne szpilki mnie przeraziły.
-jedyne jakie znaleźliśmy w twoim rozmiarze -Harry klepie mnie delikatnie po ramieniu i odchodzi. Patrzę na niego zdziwiony. On też zdążył się przebrać i teraz wygląda jak kujon.
Patrzę na buty i z lekkim zdenerwowaniem wkładam w nie delikatnie stopy. Zaczynam się modlić, aby to był tylko sen.
Nie robisz tego, Malik... nie robisz. To jest tylko twoja wybujała wyobraźnia.
Czarne szpilki nie są tym co chciałbym mieć teraz na swoich stopach. Czuję jakbym cały czas chodził na palcach. Chwała najwyższemu, że się przez nie nie zabiłem.
-w ogóle tak... to z jakiej okazji ta cała szopka? -pytam Don, kiedy do mnie podchodzi. Wiem... wiem, że jestem szybki z tym pytaniem, ale nikt nie chciał odpowiadać na moje pytania.
-mamy dziś dzień równości... braciszku -wzrusza ramionami, a mnie znowu paraliżuje. Bycie gejem nie jest dla mnie niczym nowym, bo nim jestem... ale występowanie przed...
Nie zdążyłem nawet się sprzeciwić, kiedy zostałem wyciągnięty na scenę przez Niall'a.
Nikt nic sobie nie robił z tego, że prawie się zabiłem przez buty. No i przecież nic się nie stało, że nie znałem tekstu.
Wyszliśmy na scenę i w jednej sekundzie sparaliżowało mnie, gdy zobaczyłem całą salę zapełnioną widzami. Wszyscy zaczęli bić brawo... usłyszałem nawet gwizdy.
Zostałem gwałtownie pociągnięty za rękę. Moje nogi dosłownie się poplątały. Wylądowałem wiszące na skraju sceny, jakby nie jakaś dłoń, która złapała mnie za koszulę i pociągnęła.... leżałbym jak długi u nóg ludzi z pierwszego rzędu.
-a ty gdzie mi uciekasz, panienko?! -wzdrygnąłem się -jeszcze się nie zabawiliśmy!!
Ludzie na widowni zaczęli się śmiać. A ja stałem jak kolek. Wszystkie flaki przewróciły się wewnątrz mnie. Czułem jakby ktoś zabetonował mi nogi.
Śmiech odbijał się w mojej głowie. Zaczęło powoli brakować mi powietrza.
'nie uciekaj, maleńki... jeszcze się nie zabawiliśmy'
Nie słyszałem nic oprócz tych słów.
Przerażony uciekłem ze sceny. Po drodze zrzuciłem perukę i buty. Nie wiem jakim cudem trafiłem do łazienki. Zamknąłem się w jednej z kabin. Ściągnąłem z siebie spódnice i ja wyrzuciłem. Koszule rozerwałem i zjechałem po drewnianej ściance. Siedziałem prawie nagi między ścianą a sedesem. W mojej głowie huczało. Wspomnienia najgorszych nocy w dzieciństwie wracały.
Wpadłem w otępienie, a tak mi się przynajmniej wydało. Ostatnie co pamiętam, to krzyk Don i to, że śmiałem się i plakatem na zmianę.
CZYTASZ
I.Broken Heart ||Ziam✔
Diversos"Przeznaczenie to nie wyroki opatrzności, to nie zwoje zapisane ręką demiurga, to nie fatalizm. Przeznaczenie to nadzieja." O prawdziwości tych słów wie ten, który choć raz tego doświadczył. A co jeśli ktoś w pewnym momencie straci grunt pod no...