Siedziałem u siebie w pokoju, rozmyślając nad potoczeniem się zdarzeń. Od pobytu w szpitalu mamy ciche dni z moją rodzicielką. Nie do końca wiem o co tej kobiecie chodzi.. Koniec końców poszedłem na to spotkanie, tak? A to, że wyszło z nim tak jak wyszło.. Tego mama nie musi wiedzieć. Więc w czym tkwi problem? Wziąłem głębszy wdech i skierowałem się do jej sypialni. Pokaż, że masz jaja, Zayn. Pogadaj z nią. Niepewnie zapukałem do drzwi i czekałem, aż powie cokolwiek. Jednak mama dalej milczała.. Wszedłem do pokoju z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Cześć. - wyszeptałem. - Pogadamy?
Mama leżała na łóżku, czytając swoją ulubioną książkę. Uraczyła mnie tylko krótkim spojrzeniem, po czym dalej zagłębiła się w swoją lekturę. Zacisnąłem zęby i usiadłem tuż obok niej na materacu.
- Powiesz mi w końcu o co chodzi? - spytałem.
Kobieta dalej wpatrywała się w kartki, tym samym zaczynając mnie niesamowicie denerwować. To ma być jakiś rodzaj kary, czy jak?
- Dobra. - uparłem się. - W takim razie pomilczymy we dwójkę.
Nie zamierzałem stąd wychodzić dopóki ktoś tu nie zacznie mówić. Toć szło w tym domu zwariować! Położyłem się na plecy, wpatrując w biały sufit. Nie miałem zegarka więc nie wiem czy minęło dziesięć, piętnaście, czy może trzy minuty, aż w końcu mama powiedziała swoje pierwsze słowa od kilku dni.
- Rozpraszasz mnie. - mruknęła pod nosem.
Było tak ciche, że aż zwątpiłem, czy faktycznie jakieś słowo padło z jej ust. Obróciłem się przodem do mamy i podparłem głowę o rękę.
- Mówiłaś coś?
- Rozpraszasz mnie. - powtórzyła głośniej. - Idź zobacz, czy nie ma ciebie w innym pokoju.
Uśmiechnąłem się pod nosem i przysunąłem bardziej do swojej rodzicielki.
- Najpierw porozmawiamy, a później ewentualnie się stąd ewakuuję. Więc o co tobie chodzi, co?
Kobieta przyglądała się przez chwilę, po czym skapitulowała. Odłożyła książkę na stolik nocny i skrzyżowała ręce na piersi. W końcu!
- O twoje zachowanie.. - spojrzałem na nią pytająco, na co pośpieszyła mi z odpowiedzią. - Skok z okna? Szpital? Co się dzieje, do cholery jasnej? Moje nerwy naprawdę są na granicy, Zu..
Wywróciłem oczyma i wtuliłem się w jej nogi. Ile mam jej jeszcze tłumaczyć?
- Mówiłem już, że to był zwykły wypadek. Miałem pozwolić, żeby Sam wypadł z tego okna? Nie wydaje mi się.. - westchnąłem. - A co takiego zrobiłem w szpitalu?
- Twój naskok słowny na moją osobę.
- A, too.. - prychnąłem. - Przepraszam. Po prostu nie lubię jak ktoś na siłę chce mi pomóc. Sam doskonale sobie poradzę.
- Ale ty tego potrzebujesz..
Wziąłem głębszy oddech i spojrzałem w oczy rodzicielki.
- A co jeśli tobie obiecam, że coś z tym zrobię? Podejmę pewne kroki, żeby w jakiś sposób sobie pomóc. - na twarz mamy wpełzł mały uśmieszek. - Tylko wtedy ty również musisz mi coś obiecać. Zero wysyłania mnie do jakichkolwiek terapeutów, tak? Troszeczkę więcej zaufania, a mniej kombinowania.
Kobieta skinęła głową, co sprawiło, że odetchnąłem z ulgą. Nie do końca miałem na myśli to, co powiedziałem. W ten sposób przynajmniej ją jakoś uspokoję.
- Zgoda. Ale jeden chociażby najmniejszy wybryk i z naszej umowy nici, rozumiemy się?
Puściłem jej oczko i wstałem, żeby pocałować rodzicielkę w czoło. Cieszyłem się z takiej obrotu sprawy. Mam nadzieję, że to nam w jakiś sposób pomoże w kontaktach codziennych.
- No, to mi się podoba.
Kierowałem się już w stronę drzwi, kiedy to mama zagadała mnie o jeszcze jedną rzecz. Obróciłem się do niej i zobaczyłem, że jest nieco zdenerwowana.
- Zu.. Tak odnośnie spotkania z terapeutą.. Jak było?
Wzruszyłem ramionami i oparłem się o futrynę.
- Jakoś poszło.
- Słyszałam, że terapeuta był wściekły po waszym spotkaniu.. Jednak nie chciał mi niczego powiedzieć na ten temat.
Może mi uwierzyć, że nie tylko on był zdenerwowany po spotkaniu. Po jaką cholerę gadała z tym idiotą? Chciałem już coś powiedzieć, ale ugryzłem się w język. Dopiero co się z nią pogodziłem i nie zamierzałem wszczynać kolejnego konfliktu.
- To chyba znaczy, że pan terapeuta nie radzi sobie z nerwami. Może powinien udać się do specjalisty?
- Zu.. -rzuciła ostrzegawczo.
Uśmiechnąłem się i złapałem za klamkę, szykując się do wyjścia.
- Nic takiego się nie wydarzyło. Odbyliśmy miłą pogawędkę, a facetowi nagle coś odbiło i zaczął się pieklić.
Wymyśliłem tą historię na poczekaniu, żeby nie denerwować mamy. Pomachałem jej ręką, po czym wyszedłem z pokoju. Ta rozmowa jakoś dziwnie zaczęła mnie drażnić.
- Miłego dnia. - powiedziałem na odchodnym.
CZYTASZ
I.Broken Heart ||Ziam✔
Sonstiges"Przeznaczenie to nie wyroki opatrzności, to nie zwoje zapisane ręką demiurga, to nie fatalizm. Przeznaczenie to nadzieja." O prawdziwości tych słów wie ten, który choć raz tego doświadczył. A co jeśli ktoś w pewnym momencie straci grunt pod no...