Bez tytułu 4

658 60 3
                                    

-Zayn, proszę cię... -patrzę na mamę i zaciskam mocno zęby, aby czasem nie powiedzieć czegoś nie odpowiedniego. -to moi najlepsi klienci. Dzięki takim ludziom mamy co jeść.

Chciałem już jej powiedzieć, że mogła mi pozwolić umrzeć. Nie miałaby teraz problemu. Powstrzymuję się jednak przed tym. Nie chciałem rozpętać burzy.

-dobrze...

Wchodzę do łazienki i się rozbieram. Szybki prysznic, ubieranko i kilkanaście godzin słuchania drętwego pieprzenia od rzeczy.

Wszedłem pod prysznic. Odkręciłem wodę. Szorowałem swoją skórę, aż zrobiła się cała czerwona. Wyglądałem jakbym próbował się oskalpować.

Naciągnąłem na siebie czarne rurki z wieloma dziurami, które nie koniecznie znalazły się tam za sprawą producenta. Po prostu je uwielbiałem i biedne psuły się ze starości.

Mimo upału włożyłem na siebie szarą bluzkę z długim rękawem. Musiałem zasłonić moje nadgarstki, na których widniały liczne blizny. Niektóre z moich blizn zasłoniłem tatuażami, ale większość i tak była widoczna. Przypominały mi jak bardzo beznadziejne było moje życie.

Jeśli kiedyś staniesz przed pytaniem: być albo nie być... Zrozumiesz o czym mówię. Kiedy będziesz musiał wybierać między życiem a śmiercią, zrozumiesz co teraz czuję.

Dokładnie pięć minut później siedziałem przy okrągłym stole w jadalni połączonej z kuchnią. Gośćmi mamy okazało się młode małżeństwo z około osiemnastoletnią córką, która dość za bardzo się do mnie kleiła. Niezbyt mi się to podobało. Jej oczy ciągle były skierowane na moją osobę, a jej dłonie mnie dotykały. Nie lubiłem tego... Nienawidziłem jak ktoś mnie dotykał. Moje ciało było dla mnie granicą bezwzględną.

Odsunąłem się od niej, aby znaleźć się jak najdalej od jej dłonie, które palił jak żywy ogień.

-Zain... -odezwała się matka dziewczyny -może byś zabrał Lauren do ogrodu, lub do swojego pokoju. Widać, że się nudzicie... -uśmiechnęła się do mnie szeroko -a my z twoją mamą mamy jeszcze trochę do obgadania.

Spiąłem wszystkie mięśnie. Wybrała akurat dwa miejsca, których nie koniecznie chciałem odwiedzać z osobą towarzyszącą. Do ogrodu nie wchodziłem od tego dnia, kiedy prawie się powiesiłem. Miałem wtedy siedemnaście lat. Dopiero co wprowadziliśmy się do tego domu tuż po rozwodzie rodziców.

Mój pokój był moją oazą... obcym wstęp wzbroniony!!

-może zrobię wam popcorn i pójdziecie obejrzeć jakiś film w salonie... -kochałem mamę. Właśnie wyratowała mnie z opresji. Dobrze wiedziała, że nie mógłbym zrobić jakiejkolwiek z tych rzeczy o których mówiła jej klientka.

Wstałem i ruszyłem w stronę salonu, gdy poczułem czyjąś dłoń w swojej. Wzdrygnąłem się.

-ja jednak bym się przeszła po ogrodzie -ciągnie mnie w stronę wyjścia na taras.

Automatycznie wyrywam swoją dłoń z jej i szybko idę do swojej sypialni. Chciałbym zamknąć się na klucz, ale niestety moje drzwi nie posiadały zamka. Zacisnąłem dłonie w pięści i stanąłem przy oknie. Z dołu można było usłyszeć jak mama się tłumaczy, ale mnie to nie interesowało.

Wpatrywałem się w miejsce, gdzie kiedyś stało drzewo, dzięki któremu chciałem pozbawić się życia. Teraz był tam pusty plac. Sąsiad ściął drzewo tego samego dnia, kiedy ja zacisnąłem pętlę na swojej szyi.

Byłem beznadziejny... beznadziejny.

I.Broken Heart ||Ziam✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz