Było wtorkowe popołudnie. Słońce rozświetlało swoimi promieniami każdy zakątek Nowego Jorku. Wiał lekki, letni wiatr, który kołysał liście na drzewach. Jak w każdy wtorek, o tej godzinie siedziałam w sali od fizyki i pisałam temat w zeszycie.
Klasa była średniej wielkości. Ściany były w kolorze połączonego niebieskiego z jasnym niebieskim. Na nich wisiały różne plakaty ze wzorami. Z przodu wisiała tablica, a przed nią stało biurko nauczyciela. Koło tablicy wisiał portret jakiegoś naukowca. W sali były trzy okna. Ławki były dwu osobowe. Stały jedna za drugą.
W pomieszczeniu było około 16 osób. Ja siedziałam w czwartej ławce przy oknie, a obok mnie siedziała moja najlepsza przyjaciółka - Rebecca. Rebecca jest średniej wysokości brunetką o ciemnych oczach. Przeważnie nosi mundurek, który nie był obowiązkowy. Jest osobą bardzo inteligentną. Najbardziej interesuje się biologią. Ale z fizyki była też dobra. Dlatego zamiast pisać notatki, to na każdej lekcji rysowała różne zwierzęta na końcu zeszytu. Dzisiaj było tak samo. Ja niestety nie byłam aż taka dobra z tego przedmiotu. Dla mnie fizyka i chemia to czarna magia. Połowa klasy tak uważała, ale nawet nie próbowali jej zrozumieć. Tylko siedzieli i albo robili coś na telefonie albo tępo patrzyli na tablice.
Na końcu każdej lekcji, pan Anderson pytał jedną osobę. Dzisiaj wypadło na mnie.
- Allie Baker - wypowiedział głośno nauczyciel moje nazwisko i zaczął rozglądać się po sali.
Po usłyszeniu swojego nazwiska wstałam z miejsca i po wzięciu zeszytu ruszyłam w stronę tablicy. Nauczuciel zadał pierwsze pytanie. W tym momencie zadzwonił drzwonek na przerwe. Tym mnie uratował, gdyż nie znałam odpowiedzi na to pytanie. Uczniowie zaczeli wstawać z ławek. Rebecca podała mi moją torbe i razem wyszłyśmy w sali.
Teraz była długa przerwa. Połowa uczniów wyszła na dwór by się przewietrzyć. Druga połowa poszła do stołówki na obiad. Dzisiaj serwowali Spaghetti. Moje ulubione danie. Ja jednak skusiłam sie na wyjście. Trzeba korzystać z pogody póki jest słonecznie. Za nim jednak wyszłam musiałam iść do łazienki w celu umycia rąk. Poprosiłam przyjaciółke by poszukała jakiegoś wolnego miejsca na błoni. O tej porze trudno jest znaleźć odpowiednie miejsce. A ja przez ten czas poszłam do łazienki.
Gdy doszłam do łazienki to od razu rzuciłam się na umywalke. Miałam chyba manie mycia rąk. Wypuściłam strumień wody i po zamydleniu rąk podłożyłam je pod wodę.
Oprócz mnie w łazience była jeszcze jedna dziewczyna. Gdy wycierałam ręce ręcznikiem, dziewczynie obok przestała lecieć woda z kranu. Pewnie rury się zatkały. Blondynka zaczęła zakręcać i odkręcać korek, jakby coś to dało. Zbytnio się tym nie przejełam. Wyrzuciłam papier do śmietnika i miałam właśnie wychodzić kiedy usłyszałam piskliwy krzyk dziewczyny. Gdy się odwróciłam ujrzałam ją całą mokrą. Od stóp do głowy. Tupnęła nogą i wściekła wyszła z pomieszczenia. Nie mogłam się z tego nie śmiać więc lekko parsknęłam. Nie potrzebnie, bo kran zadrżał. Spojrzałam się na kran i odłożyłam torbę na na ziemię, by na wszelki wypadek zrobić szybko unik. Nagle z kranu wylała się woda i skierowała się wprost na mnie. Oprócz uniku w tył podniosłam ręke do góry by woda nie wleciała mi do oczu.
Po chwili nie poczułam żadnego plasku. Pomału podniosłam wzrok w stronę umywalki. To co zobaczyłam, wstrząsnęło mną. Woda przemieniła sie w kształt ściany i zatrzymała się na przeciwko mnie. Zaciekawiona opuściłam ręke w dół. Obejrzałam się dookoła. To na pewno starszaki robią sobie żarty z młodszej mnie. Tylko, że nie było nikogo ani w łazience, ani w pobliżu. Postanowiłam sprawdzić co jest grane. Pomału ruszyłam do wody. Robiłam małe kroki. Gdy dotarłam do ściany wodnej dotknęłam ją jednym palcem. W dotyku była zimna i mokra. Jak woda. Cofnęłam ręke do tyłu. Postanowiłam ją jeszcze raz dotknąć, ale tym razem czterema palcami. Zaczęłam dłonią jezdzić po tafli. Pod palcami robiła się fala. Przyjemny widok. Taki uspakajający.
Nagle usłyszałam czyjeś śmiechy. Szybko odsunęłam ręke od tafli i odwróciłam się w stronę drzwi. Do pomieszczenia weszły dwie dziewczyny z 3 klasy. Gdy mnie zobaczyły to przestały się śmiać.
- Co ty robisz? - zapytała się rudowłosa.
Za nim coś odpowiedziałam odezwała się koleżanka rudej.
- Stoi, nie widzisz? - odwróciła wzrok na koleżanke i mrugnęłam dwa razy.
- Widze przecież - odpowiedziała jej szatynka i wyciągnęła paczkę papierosów. Obydwie ruszyły do drugiego pomieszczenia łazienki. Wiadomo po co.
Chwile patrzałam na oddalające się dziewczyny. Gdy całkowicie zniknęły mi z oczu postanowiłam odwrócić się do wodnej ściany, ale jej już nie było. Poprostu rozpłyneła się. Najlepsze było to, że ja i podłoga byłyśmy suche. Dziwna sprawa. Przełknęłam śline i pokręciłam szybko głową by wybić z głowy wspomnienia dziwnego spotkania. Wzięłam torbę i wyszłam w pomieszczenia. Ostatni raz spojrzałam sie na miejsce ściany wody. Zamknęłam drzwi i ruszyłam w stronę dworu.
____________________________________________________________________________________
Cześć!
Oto i pierwszy rozdział opowiadania. Zaczyna się normalnie, ale to tylko początek. Początki są najtrudniejsze. Uważam, że poradziłam sobie z tą częścią. Ale to nie mnie oceniać. Tylko nie wiedziałam jak nazwać tą wode, więc napisałam raz "Tafla wody", a raz "Ściana wodna".
Następny rozdział dodam w ciagu tygodnia.
Trzymajcie się cieplutko!
Allie Raeken
Korekta: MrsSandman
CZYTASZ
Avengers: Nowe Starcie [Część 1]
FanfictionJesteśmy rodziną. Jesteśmy drużyną. Jesteśmy Avengers. Avengers to drużyna super bohaterów składających się z sześciu najdzielniejszych i najodważniejszych. Ale co by się stało gdyby odkryli nowego bohatera? Innego niż oni? Przyjeliby go z otwarty...