ROZDZIAŁ 16

2.9K 143 9
                                    

            Siedziałam w szarym BMW E60, oparta głową o szybe i podziwiałam krajobraz. Koło mnie siedział zamyślony Steve. Przez ten czas odkąd wyjechaliśmy ze Stark Tower nie odezwaliśmy sie ani słowem. Znam go 2 miesiące i świetnie się dogadujemy, ale teraz siedząc w jednym samochodzie czuje dyskomfort. Niezręczna sytuacja, bo tak naprawde to nic o nim nie wiem. Wiem jedynie, że jest naprawde odważnym chłopakiem i nigdy nie zrobił nikomu dobremu i niewinnemu krzywdy. Tak przynajmiej zachowuje się przy innych. Pierwszy raz jestem z nim sam na sam tak długi czas. Nie wiem co o tym mam myśleć i jeszcze to, że Fury kazał mu mnie pilnować. Na to wygląda, że Nick mi nie ufa. Tak, jestem poirytowana całą ta sytuacją i to, że mi nikt nie ufa nie zmienia faktu, że i tak znajde Ultrona. Tak, jestem głupia, bo będe rzucać się śmierci pod nogi. Nie pozwole mu na jeszcze większe szkody, a przede wszystkim na to by komuś zrobił krzywde. Nie wiem co o tym wszytkim mam myśleć. Głośno westchnęłam i wyprostowałam się na fotelu. Musiałam rozruszać moje zdrędwiałe kości. Wreszczie po długim jeżdżeniu, samochód zatrzymał się. Do mieszkania weszliśmy równo o 21. Steve mieszkał w małym mieszkaniu dwu pokojowym. Gdy weszłam do salonu odłożyłam pomału torbe na podłoge. Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Typowe mieszkanie nie różniące się niczym. Pokój był w ciemnym kolorze. Na środku stała kanapa, a przed nią stolik. Na przeciwko był telewizor i kilka szafek. Jedynie wyróżniały się dwa białe kwiaty stojące przy oknie.

- Witam w moich skromnych progach – odłożył bagaż i wskazał ręką na salon – nie jest tu tak luksusowo jak u Starka, ale mi tyle wystarczy – uśmiechnął się i poszedł do kuchnii.

Zaczęłam zwiedzać mieszkanie. Małe, ale ładne. Ważne, że mu się podoba. Nagle dostrzegłam na ścianie w salonie portret na którym widniała kobieca postać. Miała brązowe włosy do ramion i tego samego koloru oczy, pomalowane usta mocną czerwoną szminką, na sobie miała typowy wojskowy strój. Przyjrzałam jej się uważnie. Kogoś mi przypominała, tylko nie wiedziałam kogo. Postanowiłam zapytać.

- Kto jest na zdjęciu? – krzyknęłam by chłopak mnie usłyszał.

- Peggy – odpowiedział i położył dwa kubki z brązową cieczą na stolik – Agentka Margaret Peggy Carter.

Już wiem skąd ją znam. Pan Martinez na historii opowiadał nam o niej. Odważna dziewczyna. Nie to co ja. Bałam się nawet pająków, które nic mi się zrobią.

- Była moją pierszą mi... – przerwał i chwile się zastanowił – bohaterem* – podszedł do mnie.

Postanowiłam się nie odzywać. Widziałam, że go coś trapi, więc stałam cicho i wpatrywałam się w obraz. Czekałam aż sam zacznie mówić, może mu ulży.

- Peggy urodziła się 9 kwietnia 1919 roku w Londynie – usłyszałam po chwili ciszy – W 1934 roku wstapiła do armii brytyjskiej. W 1936 przeniosła się do SAS. W trakcie wojny rozpoczeła prace jako agentka w SSR. Zmarła miesiąc temu – ostatnie zdanie powiedział niemalże szeptem i podszedł do stolika.

Jeszcze przez chwile patrzyłam się na dziewczyne. Zrobiła tyle dla kraju. W połowie jej zawdzięczam, że żyje w kraju niepodległym.

- Przykro mi – powiedziałam i usiadłam koło niego.

Tylko na tyle mnie było stać. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji, więc wolałam nic nie mówić, bo jeszcze coś powiem nie tak i będzie mu przykro. Niektóre tematy trzeba przemilczeć.

- To ja pójde zadzwonić do Clinta, że dojechaliśmy cali – oznajmił po chwili ciszy i wyszedł z pokoju, za nim jednak to zrobił zabrał swoje kakao i uśmiechnął się.

Szkoda mi go. Też mam swojego bohatera i wiem, że go nigdy nie poznam. Zmarł 3 lata temu. Wiem jak on się czuje. Chwile posiedziałam i poszłam do kuchnii zrobić coś do jedzenia. Nie pamiętam kiedy ostatni raz coś jadłam. Zapewne Steve też jest głodny. Podeszłam do lodówki i ją otworzyłam. W środku nie było za dużo rzeczy, ale były składniki na zapiekanke. Skorzystałam z okazji i gdy chłopak rozmawiał przez telefon zaczęłam robić kolacje.

Po pół godzinie zapiekanka była gotowa. Właśnie ją wyciągałam kiedy do pokoju wszedł blondyn. Odłożył telefon na szafke i podszedł do mnie.

- Co tam gotujesz, hmm? – zapytał i powąchał pare z zapiekanki.

- Pomyślałam, że zrobie kolacje i obejrzymy jakiś film, co ty na to? – zapytałam i odłożyłam gorącą miskę na stół, pokroiłam dwa kawałki i położyłam je na talerze.

- Czemu nie, ale ja wybieram film! – wykrzyczał mi prosto do ucha, zabrał talerz i uciekł do salonu.

- Nie, czemu Ty? – wzięłam swój talerz i udałam się za nim - Ty zawsze wybierasz filmy wojenne, a ja preferuje filmy akcji – weszłam do salonu.

Pod telewizorem siedział Steve i przeglądał różne filmy. Odłożyłam talerz na stół i usiadłam obok niego. Wzięłam do ręki pierwsze lepsze opakowanie. Przeczytałam tytuł i odwróciłam do tyłu.

- „Pamięć Absolutna", na przykład – pokazałam mu pudełko.

- Niech Ci będzie, ale potem ja wybieram – pogroził mi opakowaniem na co ja jedynie się zaśmiałam.

Usiadłam wygodnie na kanapie i po ściągnięciu butów zatopiłam się w filmie, zapominając o jedzeniu. Bodajże w połowie filmu musiałam zasnąć, bo nie pamiętam jak się skończyła historia Douglas'a.


____________________________________________________________________________________

Dzień Dobry.

Przybywam z nowym i opóźnionym rozdziałem. Przepraszam, że taki krótki, ale pomysłu nie miałam :P

Następny rozdział dodam dzisiaj w nocy albo jutro wieczorem.

Chciałam też powiedzieć, że dzisiaj nasz kochany Kapitan Ameryka, Steve ma urodziny! Wszystkiego Najlepszego Bohaterze!   

A tak poza tym, kto ubolewa nad tym, że Polska odpadła z Euro? Biedni nasi, musieli naprawde ciężko to znieść :(

Allie Raeken


KOREKTA: MrsSandman

* W tym momencie Allie nie wie, że Steve walczył w czasie II Wojny Światowej, czyli nie wie, że Peggy była dziewczyną Steve'a.

Avengers: Nowe Starcie [Część 1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz